[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poeta oddalił się od wzoru Daniela proroka, a przychylił się do mitu pogańskiego, sama jego piękna alegoria
najlepiej objaśnia. Czas, największa potęga ziemska, ukryta przed nami, którą nieustannie czujemy, a wióieć
nigdy nie możemy, stoi ukryty we wnętrznościach góry. Cała jego budowa ma swoje symboliczne znaczenie,
którego czytelnik łatwo się domyśli.
t ie miasto wschodnie, tu jest figurą bałwochwalstwa. Roma, Rzym, wzięta jest figurycznie [fi-
guralnie; red. WL] za zwierciadło, w którym jak w ognisku odb3ają najświetliściej promienie światła wiary
chrześc3ańskiej.
u k o e óiś popr. forma: skraplają się.
v ko e o i k e e o e Według mitu starożytnego cztery rzeki piekielne są: Acheron, Styks,
Flegeton i Kocyt.
ant ali i ri Piekło 45
Z naszego świata, dlaczego na skraju
Już jest wióialną tylko tego gaju?
A on: Ta otchłań, wiesz, jest okrągława;
Choć długą drogą twe stopy znużone
Zstępują ciągle w głąb na lewą stronę,
Jeszcześ nie obszedł jej całego koła.
Snadzw krąg jej tobie zda się rzeczą nową,
Jednak sam przyznasz, że jako poetę,
On cię zaóiwiać nie powinien zgoła.
Jeszcze ja: Góie jest Flegeton i Letex ?
O jednej milczysz, o drugim, mój wieszczu,
Powiadasz, że on powstaje z łez deszczu.
Z radością, mówił, słyszę niepowszednią
Te dwa pytania powiązane społem;
Jednakże wrzenie tej wody czerwonej
Mogłoby z dwóch ci rozwiązać choć jedno.
Zobaczysz Letę, lecz poza tym kołem,
Tam, góie się czyścić ióie duch skażony,
Kiedy przez skruchę ma grzech przebaczony.
A potem mówił: Czas odejść od lasa,
Brzegiem tej wody idz za mną pomału!
Tu mniej duszącym jest oddech upału,
Tutaj żar każdy, nim spadnie, zagasa.
i
(Krąg VII. Koło 3. Sodomici. Brunetto, nauczyciel Dantego.)
Teraz ióiemy wybrzeżem kamiennym,
Mgła powstająca z dymiących wód łoża,
Strzeże od ognia wodę i jej brzegi.
Jak zatrwożony potopem wiosennym
Flamand swe groble podnosi od morza
Lub jak Padwanie wzdłuż wybrzeża Brenty,
Broniąc swych zamków, wodom czynią wstręty,
Chiarentana nim rozciepli śniegiy :
Na mniejszą skalę, lecz na wzór ten samy,
Zdrój ten zamknęła pomięóy dwie tamy
Nieznajomego ręka budownika.
Jużem za sobą las daleko rzuciłp ,
Góie był, nie zgadłbym, gdybym się obrócił.
I oto trzodę duchów spotykamy,
Duchy idące wzdłuż tego strumyka.
Patrzały na nas i oczyma strzygły,
Jak jedni w drugich wpatrujem się lica
Zmrokiem, przy blasku nowego księżyca;
Duchy te pilno utkwiły w nas oczy,
Jak stary krawiec w ucho swojej igły.
Z gromady duchów, co tak patrząc kroczy,
w (daw.) zapewne, widocznie, prawdopodobnie.
x e e o i e e Wrząca woda (Flegeton), płynąca fosą piekielną; objaśnia Wergiliusz, że ta rzeka a nie
inna tam płynąć powinna. Lete, strumień, z którego p3ą zapomnienie, w piekle płynąć nie może, bo tam pamięć
występku jeszcze jest częścią kary grzeszników.
y i e Cześć gór alpejskich, skąd zródło Brenty wypływa, przez całą zimę zwykle okryta śniegami;
na wiosnę, jak mówi poeta, gdy poczuje ciepło, okolice Włoch północnych wezbraniem rzek zalewa.
p e o eko ił Las ten, jak wiemy z pieśni poprzedniej, jest miejscem kary tych, którzy
przeciwko sobie dopuścili się gwałtu.
k k ie o o e i ł Poeta często używa gminnych i pospolitych porównań, które wszakże
pod jego piórem stają się niepospolitymi przez jasność i trafność ich użycia. Podobnież i to porównanie duchów
ant ali i ri Piekło 46
Jeden mnie poznał, ułapił co żywo
Połę mej sukni i krzyknął: O óiwo!
W chwili, gdy do mnie wyciągał ramiona,
Spojrzałem, chociaż twarz ogniem spalona
Aatwom ją poznał, nie była zmieniona.
Podając jemu rękę, rzekłem: Góie to?
Azali jesteś tu, panie Brunetto?.
A on: Mój synu! I któż mię obwini,
Jeśli dla ciebie Brunetto Latini
Pozostał w tyle od swoich szeregu?.
Jeśli chcesz, rzekłem, nad brzegiem tej wody
Przysiądę z tobą; co mogę, to zrobię,
Spęóim chwil kilka naszym sercom gwoli,
Ten, z którym idę, gdy na to przyzwoli.
Synu mój, mówił, wieó, że z naszej trzody
Na jedną chwilę kto wstrzyma się w biegut ,
Sto lat pod ogniem przestoi w otchłani,
Nie mogąc strząsnąć żaru, co go rani.
Idz, krok za krokiem iść będę przy tobie.
Potem dogonię braci nierozóielnych,
Co idą, płacząc swych mąk nieśmiertelnych.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]