[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Chyba zjem łososia. Potrzebuję teraz sporo energii. Zwłaszcza po ostatniej nocy.
- Cieszę się, że nie pozwoliłem ci się nudzić. - Leo odczytał jej słowa jako kom-
plement.
Gdy kelner podał ich dania, Calista skupiła całą uwagę na posiłku. Rzeczywiście
sprawiała wrażenie, jakby wierzyła, że łosoś doda jej wystarczająco dużo sił. Leo stuknął
swą szklanką z wodą o jej szklankę i zapytał:
- Może wybierzemy się w weekend nad jezioro?
- Muszę jechać do sióstr.
- To może zabierzemy je ze sobą? - zaproponował.
- Ale ty ich jeszcze nie znasz - powiedziała Calista, kończąc lunch. - One naprawdę
potrafią zalezć za skórę.
- Tak jak ty - Leo rzucił jej zmysłowe spojrzenie.
- Zgoda, ale pamiętaj, że cię ostrzegałam - powiedziała Calista z przekornym
uśmiechem.
R
L
T
Calista obawiała się weekendu z siostrami nad jeziorem. Wyobrażała sobie, że po
pierwszym dniu Leo ucieknie, gdzie pieprz rośnie. Myliła się. Zwietnie dał sobie z nimi
radę na jachcie. Tina była zachwycona przejażdżką na oponie, którą Leo przywiązał liną
do łodzi.
- Ja też mogę spróbować? - Tami zwykle nie zniżała się do takiego poziomu roz-
rywki.
- Pewnie. Będziesz następna - odparł Leo z uśmiechem.
Po paru minutach Tina weszła na pokład, gdzie Calista czekała już z ręcznikiem.
Pomogła jej się wytrzeć i przytuliła ją.
- To było super - powiedziała uradowana Tina. - Twój mąż też jest super!
Leo czuł się połechtany tym komplementem z ust nastolatki.
Gdy tak patrzył z bliska na relacje między Calistą i jej siostrami, znów poczuł tę-
sknotę za rodziną. Wydawało mu się, że już dawno temu pogrzebał to uczucie, ale
wdzięczne spojrzenie Calisty sprawiło, że poczuł dumę i satysfakcję.
- Rzeczywiście wygląda to na dobrą zabawę - Calista powiedziała z rezerwą.
- Powinnaś spróbować - zaproponował Leo.
- Nie, dziękuję - potrząsnęła głową.
- Cal, naprawdę, nie bądz taką nudziarą! - zachęcała Tina. - Mogę jechać z tobą,
wystarczy dla nas miejsca.
- No nie wiem, czy mam się przez to poczuć bezpieczniej - powiedziała Calista i w
żartach trąciła ją biodrem.
- Dobry pomysł, pojedziesz z Tiną, a Tami będzie obserwować - powiedział Leo.
- No dobrze - zgodziła się Calista. - Tylko Tami ma rzeczywiście obserwować, a
nie esemesować.
Chwilę pózniej Calista i Tina były już w wodzie i wdrapywały się na oponę. Kątem
oka Leo zauważył, że Tami wyjmuje telefon.
- Miało nie być esemesów - powiedział łagodnie, lecz zdecydowanie.
- Jakich esemesów? Chcę zrobić parę zdjęć - wyjaśniła Tami.
- Gotowe? - zawołał Leo.
- Tak! - odpowiedziała Tina.
R
L
T
- Nie! - wykrzyknęła Calista. - Okej, już, ale powoli!
Leo stanął za sterami i ruszył z miejsca, łagodnie sterując łodzią. Po chwili usłyszał
wołanie i odwrócił się w stronę Tami.
- Tina mówi, żebyś przyspieszył - wyjaśniła.
- A co z Calistą? - zapytał.
- Wszystko w porządku - odparła.
Leo przyspieszył nieco i zrobił kilka lekkich skrętów łodzią, gdy znów usłyszał
krzyki.
- Spadły! - Tami śmiała się w najlepsze i robiła zdjęcia.
Leo natychmiast zwolnił i wyjrzał za burtę. Zobaczył w wodzie uradowaną Tinę,
która głośno się śmiała, i Calistę krzyczącą wniebogłosy. Szybko zdjął koszulę, wskoczył
do jeziora i podpłynął do nich.
- Nic ci nie jest? - zapytał Calisty, przytrzymując ją w wodzie.
- Nie - zaśmiała się. - Ale zaraz zamorduję moją siostrę. Przechyliła oponę i obie
wpadłyśmy do wody.
Spojrzała mu w oczy i zapytała poważnie:
- Naprawdę się wystraszyłeś?
- Przypomniałem sobie o twojej przygodzie z łódką.
- To miłe - zauważyła Calista. - Wszystko w porządku, ale dziękuję, że skoczyłeś
mi na pomoc - uśmiechnęła się, przytrzymując się jego ramion. - Masz już nas dosyć? -
zapytała.
- Podoba mi się wasz układ: Tina namawia cię do złego, a Tami śmieje się z two-
jego wypadku - skomentował Leo.
- Tak to jest między siostrami. Ty pewnie ich nie miałeś? - zapytała.
- Nie, a przynajmniej nie pamiętam.
- To musi być straszne nie móc sobie nic przypomnieć. - Calista zagryzła wargę.
Leo znowu nie chciał dopuścić do tego, by mu współczuła.
- Wejdzmy lepiej na pokład - zmienił temat. - Musisz się osuszyć.
Po chwili wrócił za ster i skierował łódz w stronę molo. W drodze powrotnej
przywołał w pamięci te wszystkie noce, gdy zastanawiał się, czy jego rodzeństwo zginęło
R
L
T
na miejscu i co by było, gdyby jednak nie stracił pamięci albo gdyby nie musiał mieszkać
z przybranym ojcem, który się nad nim znęcał.
- Dzięki. - Tami uściskała Leo, gdy zeszli na ląd.
- Nie ma sprawy - odwzajemnił uścisk, widząc, że obserwuje ich Calista. - Chcę
dostać kopie tych zdjęć.
- Umowa stoi - odparła Tami, posyłając mu zalotny uśmiech.
- Jakich zdjęć? - zapytała Calista.
- Twoich i Tiny w wodzie.
- Ale uważaj! Nie chcę, żeby wpadły w niepowołane ręce.
Wieczorem po obejrzeniu filmu w sali kinowej Leo Calista obmyła twarz i wyszo-
rowała zęby w łazience, po czym wślizgnęła się do łóżka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]