[ Pobierz całość w formacie PDF ]
to się mylisz. Angelo dał mi wybór: sypiać z nim albo odejść.
- Wiem. A ty wybrałaś związek...
- Wybrałam seks - wydusiła.
Musiała myśleć rozsądnie. To był jedyny sposób na wyrwanie się z tej matni. Nie
chciała, żeby Jack ględził o jej uczuciach do Angela. Jak na osobnika, którego główną
życiową zasadą było nieangażowanie się, miał zestaw romantycznych wyobrażeń i jednym z
nich było to, że skoro kochała Angela, to wszystko jakoś się ułoży.
- To mój problem i ja sobie z nim poradzę. Jeśli to oznacza ucieczkę", to ucieknę, i
jeśli nie mogę ci ufać, to wyjadę, nie zostawiając adresu.
- Bredzisz. Jak ty to sobie wyobrażasz? Masz dom, firmę...
Francesca zaczęła gorączkowo myśleć o szczegółach. Dokąd pojedzie? Jeśli Angelo
będzie chciał jej szukać, to ją znajdzie. Bez problemu. Musiałaby sprzedać dom, sprzęty
kuchenne i jeśliby wynajęła prawnika, to Angelo mógłby ją namierzyć przez niego.
Nie mogła patrzeć na Jacka. To była ich pierwsza poważna kłótnia od czasu, kiedy byli
dziećmi.
Podczas gdy ona nadal zmagała się z tym, co ją czeka, Jack znowu zaczął mówić,
stanowczo i spokojnie:
- Nie możesz uciec. Zbyt często uciekałaś. Nie poszedłbym się z nim spotkać, gdybym
myślał, że jesteś zadowolona ze swojej decyzji...
- Byłam bardzo zadowolona z mojej decyzji! - wykrzyknęła.
Głos Jacka był nadal spokojny:
- Nie. Byłaś nieszczęśliwa i wiem, że to ma wpływ na dziecko. Słyszałaś, co
powiedział lekarz. Jeszcze trochę stresu i ciąża będzie zagrożona. Tego chcesz?
Nie. Może i nie spodziewała się, że zajdzie w ciążę z Angelem, ale teraz bardzo się z
tego cieszyła. To była jedyna rzecz, która dawała jej powody do radości.
- Cóż, wielkie dzięki za dodatkowy stres.
- Musisz zacząć być ze sobą szczera. - Wstał.
Kiedy pomyślał o reakcji Angela na wiadomość - niedowierzanie, a potem kamienne
milczenie - rozumiał, dlaczego miała ochotę uciec. Ten facet przerażał ją, ale ucieczka nie
była dobrym wyjściem. Poczucie winy pożarłoby ją i wylądowałaby w szpitalu. Nie
powiedziała o ciąży, bo stchórzyła w ostatniej chwili, a potem zaczęła usprawiedliwiać swoje
tchórzostwo tekstami o byciu dojrzałą" albo oszczędzeniu mu borykania się z błędem,
który ona popełniła", tak jakby tylko ona była odpowiedzialna za wszystko.
58
S
R
Jack po spotkaniu z Angelem udał się do lokalnego pubu i utopił wątpliwości w kilku
kuflach piwa. Nie miał pojęcia, jak wezmą się w garść i zabiorą do realizacji dzisiejszego zle-
cenia. Jeszcze tydzień takiego zachowania, a pracujące dla nich osoby zorganizują bunt.
- Gdzie idziesz? - zapytała, wstając, po czym usiadła z powrotem, bo ogarnęła ją fala
mdłości i zawroty głowy.
Jack od razu znalazł się przy niej.
- Zostanę, jeśli chcesz.
- Czy on był bardzo zły? - zapytała cicho, a jego krótkie wahanie wystarczyło za
odpowiedz. Jęknęła, wtulając się w niego.
- Pogadaj z nim. Był wkurzony, ale przekonałem go, że chciałaś mu powiedzieć... Uda
wam się coś wymyślić... Przynajmniej wtedy będziesz miała czyste sumienie... - Złote myśli
nigdy nie były jego mocną stroną, więc zamilkł i głaskał ją po plecach, póki się nie uspokoiła
na tyle, by się odsunąć.
- Cóż, pewnie myślałeś, że robisz dobrze - szepnęła, a Jack odetchnął z ulgą.
Nie dając jej szansy na ponowny atak, wykorzystał tymczasowy rozejm.
- Zrobię ci coś do jedzenia, zanim pójdę - zaproponował. - Może tradycyjny chleb z
jajkiem?
Francesca się skrzywiła.
- Nie mogę nawet myśleć o smażonym jedzeniu. Zjem parę krakersów.
- A co z dzisiejszym zleceniem?
- Byłam wczoraj na zakupach, wszystko jest w lodówkach. - Spojrzała na niego, a on
kiwnął głową.
- Dobra. Ale nie zwiewaj, jak nie będę patrzył. Jeśli on się nie odezwie, to okej...
Unikając myśli o pragnącym zemsty Angelu, Francesca chwyciła się tej mało
prawdopodobnej ewentualności.
Ale jeśli się z nią jednak skontaktuje...
Poradzi sobie. Nie było sensu uciekać. Wkrótce dziecko podrośnie na tyle, by zacząć
zadawać pytania.
Zwiadomość, że decyzja została podjęta za nią, była prawie ulgą. Teraz musiała tylko
czekać.
Telefon Angela dzwonił po raz trzeci tego ranka, chociaż była dopiero dziewiąta rano.
Wiedząc, kto dzwoni, podniósł słuchawkę i warknął:
- Czego chcesz?
Gdy wrócił wczoraj wieczorem do domu, na jego automatycznej sekretarce czekało
pięć wiadomości. Wszystkie od Georginy. Potem trzy telefony dziś rano, których nie odebrał.
Nie miał ochoty być uprzejmy dla nikogo, a już najmniej dla swojej byłej dziewczyny, która
znikła, by pojawić się w momencie, gdy miał wystarczająco dużo na głowie.
59
S
R
Ciąża...
Gdy Jack obwieścił mu nowinę, Angelo był w szoku. Na początku myślał nawet, że to
może jakaś zagrywka, żeby wyciągnąć od niego pieniądze, chociaż dobrze wiedział, że to nie
było w jej stylu. Nie łudził się długo. Jack był zupełnie poważny. Rzeczywiście przyszedł na
spotkanie bez wiedzy Franceski.
Co oznaczało, że nie miała zamiaru mu powiedzieć o dziecku. Aż zaniemówił na myśl
o zdradzie, jaką było jej milczenie. Wysłuchał, jak Jack wydukał parę słów na jej
usprawiedliwienie, ale ledwo je zniósł. Chciał szybko wyjść. Wrócił do domu i zobaczył, że
miga automatyczna sekretarka.
- Może moglibyśmy się spotkać, Angelo? Muszę z tobą o czymś porozmawiać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]