[ Pobierz całość w formacie PDF ]
który nosiła od dzieciństwa.
- Tropienie demonów jest niebezpiecznym zajęciem. Nie możesz winić się za
śmierć Ari.
- To nie jej śmierć wbiła klin między Gabriela i mnie. To, to, co
powiedziałem pózniej, te bezduszne słowa, których nigdy mi nie wybaczy. A ja nie
mogę go winić.
- Co powiedziałeś? - Zapytała delikatnie Tory, ale Michael tylko pokręcił
głową.
- Nie chcę, żebyś ty też mnie nienawidziła wyszeptał.
- To się nigdy nie stanie oznajmiła, jej głos był wypełniony absolutną
pewnością. Nie sądziła, żeby było cokolwiek, co mógłby powiedzieć, zmieniło to,
co do niego czuła. Nie żeby chciała za bardzo sprawdzać, jakie były jej uczucia.
Nie była gotowa się do nich przyznać, nawet przed sobą.
Michael niezdolny albo niechętny spotkać jej wzroku, gapił się na ich
złączone dłonie i Tory pomyślała, że nie zamierza odpowiedzieć. Wtedy
powiedział tak delikatnie, że Tory musiała nadstawiać uszu, aby usłyszeć słowa.
- Powiedziałem mu, że był z niego lepszy pożytek bez człowieka
rozpraszającego go. %7łe było wiele kobiet, które mogły go podrapać tam, gdzie go
swędziało. Nie potrzebował Ariadny.
- Auć wymamrotała Tory, zastanawiając się jak Gabriel przyjął taką
wypowiedz. Prawdopodobnie niezbyt pozytywnie.
- Skąd, do cholery, mogłem wiedzieć? - wykrzyknął Michael. Z pomrukiem
spróbował odepchnąć się od niej, stworzyć między nimi jakiś dystans, ale Tory
Translate_Team
Ford Madelyn Anioły i Demony Mój anioł zemsty
bała się, że jeśli rozluzni mocny uścisk na jego ręce, straci, cokolwiek rosło między
nimi.
- Skąd mogłeś wiedzieć co? - zażądała Tory.
- Skąd, do diabła, mogłem wiedzieć, że moja partnerka uzupełni mnie na
sposoby, jakich nigdy bym nie przypuszczał, że potrzebuję?
Z tymi chrypliwie warkniętymi słowami, Michael przycisnął do siebie Tory,
jego usta domagały się wejścia, które ona natychmiast dała. Jego język penetrował
jej wnętrze, wywołując z jej gardła jęk. Ubrania zostały zdarte z małą ilością
finezji. Pilna potrzeba trzymająca Michaela, sprawiła, że Tory poczuła się trochę
zagubiona, kiedy popchnął ją płasko na materac, unosząc się ponad nią.
Odsunął włosy z jej twarzy, kiedy jego wzrok obejmował ją powoli.
- Jezu, jesteś taka piękna. Moja partnerko. Moje kochanie.
Jej oddech zatrzymał się, jego słowa napełniły ją zastanowieniem. Jednak
Tory miała za mało czasu na przemyślenia, kiedy Michael znów obniżył głowę, a
jego usta pochłaniały jej. Jego penis był wciśnięty pomiędzy jej uda i czekała
niecierpliwie, aby wtargnął w jej ciało. Zamiast tego odciągnął swoje usta,
ześlizgując się w dół jej ciała, aby otoczyć jej sutek wilgotnym wnętrzem swoich
ust.
Okrzyk uwolnił się, kiedy wygięła plecy w łuk, bezgłośnie żądając więcej.
Chciała mocniej, szybciej, cokolwiek, byle ugasić płomienie liżące jej wnętrze. Ku
jej wielkiej konsternacji, Michael uwolnił naprężony pączek, chichocząc delikatnie.
Jej palce zatopiły się w jego włosach, próbując przyciągnąć go z powrotem, tylko
po to, aby szloch wydobył się z jej gardła, kiedy przesunął się do drugiej piersi,
jego usta otoczyły sutek, a językiem smagał wierzchołek.
Nie pozostawiając całkowicie drugiej piersi, jego palce szarpały mokry
sutek, ciągnęły i szczypały, aż Tory pomyślała, że straci głowę. Albo zacznie
szczytować tylko od jego ust i palców na jej piersiach. Wygięła swoje biodra w łuk,
szukając jakiejś formy ulgi, aby jedynie krzyczeć, czując jak jego palce zjeżdżają
między jej uda. Palce przeszły przez blond loki i mokre fałdy pokrywające jej płeć,
przesuwając się do okręgu otwierającego wejście do jej pochwy najdelikatniejszym
dotykiem, zanim powoli zatopił swe palce w jej wnętrzu.
- Cholera, jesteś taka mokra wymruczał Michael, jego ciepły oddech
łaskotał jej pierś. - I ciasna. Nie wytrzymam w tobie nawet pięciu sekund,
kochanie.
Tory miała już domagać się, aby zrobił to, zanim ona umrze z niespełnionej
żądzy, ale w tym momencie jego kciuk otarł się o jej łechtaczkę, a ona straciła
zdolność oddychania, nie mniej niż racjonalnego myślenia. Jeden palec, potem
dwa, przesuwały się przez nietknięte tkanki, cięły wewnątrz jej szparki, rozciągając
ją. Rozumiejąc semantykę seksu, wciąż nie był gotowa na niewiarygodną
przyjemność krążącą w jej żyłach. Uniosła biodra. Szloch wyrwał się z jej gardła,
Translate_Team
Ford Madelyn Anioły i Demony Mój anioł zemsty
kiedy wyszła naprzeciw jego pchnięciom, chcąc nie, potrzebując, głębszej
penetracji. To było poza jej zasięgiem, a chciała już mieć ten cholerny orgazm.
Ostatnie liznięcie jej storturowanego sutka i Michael zaczął zjeżdżać w dół
jej klatki piersiowej. Tory próbowała go zatrzymać, ale uwolnił się z jej uścisku.
Jego wargi znajdowały się to tu, to tam, ssąc delikatnie jej ciało, zanim
kontynuowały podróż. Jego szerokie ramiona zmusiły jej uda do szerszego
rozwarcia i ku jej przerażeniu zatrzymał się, z twarzą cale od jej szparki.
Odruchowo spróbowała zacisnąć uda, zawstydzona, kiedy wydawał się badać jej
płeć.
Szerokie ręce trzymały je rozwarte, jego kciuki rozsunęły fałdy tak, aby miał
intymniejszy widok. Tory z pewnością skarżyłaby się na jego wyuzdane
zainteresowanie, gdyby jego język nie przesunął się po jej cipce, błądząc po
łechtaczce i wyciskając z jej ust okrzyk. Cholera, nigdy nie spodziewała się takiej
przyjemności... Wtedy jego wargi zassały jej łechtaczkę i Tory rozpadła się na
milion kawałeczków.
Wciąż drżała i trzęsła się od najbardziej niewiarygodnego szczytowania,
kiedy Michael uniósł się nad nią, a jego erekcja zawisła przy jej wejściu. Jego
dłonie objęły jej twarz, jego oczy uwięziły jej oczy. Wyszeptał.
- Moja. Moja partnerka. Rozumiesz, kochanie?
Tory przytaknęła, mimo że nie miała pojęcia, o co, do diabła, mu chodziło.
Ze spojrzeniem najwyższego zadowolenia, wolno zaczął wsuwać w nią
swojego penisa. Jego mięśnie naprężały się pod koniuszkami jej palców, i Tory
wiedziała, że powstrzymywał się dla niej. Gdy dotarł do błony ochraniającej jej
pochwę, dowód jej dziewictwa, jego oczy przedstawiały mieszaninę zdziwienia i
skrajnej pychy.
Przyciągnął ją bliżej, jego usta wisiały ponad jej.
- Trzymaj się mnie mocno, kochanie. Za minutkę będzie po wszystkim.
Wtedy pchnął, jego usta pojmały jej delikatny krzyk. Jednak to nie ból
napełnił jej oczy łzami, a uczucie spełnienia, niewiedzy, gdzie kończy się ona, a
zaczyna Michael, bycia jednością.
- Przepraszam wyszeptał Michael, ścierając łzy z jej twarzy.
- A niech cię powiedziała płaczliwym głosem. - Sprawiasz, że się w tobie
zakochuję.
Olśniewający uśmiech wypełnił twarz Michaela.
- To jest fair, odkąd ty sprawiłaś, że ja pierwszy się w tobie zakochałem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]