[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pretekst - być może matka zbyt ostro go karciła - który służyłby za wymówkę, by przesiadywać w
barach i wyłudzać drinki. Był mały, chudy, brudny, wyglądał nędznie i sądził, że świat powinien go
utrzymywać.
- Domyślam się, że masz coś lepszego do roboty niż siedzenie w barze z kimś takim jak ja -
zauważył cierpko, użalając się nad sobą. - Może w domu ktoś na ciebie czeka.
Na Nelsona nikt nigdy nie czeka, więc ma prawo być tak nieszczęśliwy, że aż musi pić i robić
te znaki na wewnętrznej stronie ramienia.
- Tak, jest taki ktoś - powiedział i pomyślał o Samancie, i bardzo zapragnął być już z nią w
domu. Chciał pokazać jej nowo urządzone mieszkanie i cieszyć się razem z nią, gdy je zobaczy.
126
Może, kiedy obejrzy pokoje, poczuje się tak szczęśliwa, że zarzuci mu ramiona na szyję, on ją
pocałuje, a potem...
Nelson pomachał dłonią przed oczyma Mike'a.
- Opuściłeś mnie, chłopcze? O mój Boże, chyba tu idzie. Musisz ją zobaczyć. Prawdziwa
klasa. I ciało, jakiego jeszcze nigdy nie widziałem.
Może kiedy indziej Mike zainteresowałby się tą dziewczyną przynajmniej na tyle, by na nią
popatrzeć, ale dziś nie interesowało go nic związanego z tą spelunką.
- Czy któryś z was ma ogień? - uszu Mike'a dobiegł głęboki, zmysłowy kobiecy głos.
Skrzywił się, lecz wziął z popielniczki pudełko zapałek, zapalił jedną i odwrócił się, by podać
ogień.
To co zobaczył, zmroziło go. Samantha, słodka, doskonała, niewinna, mała Samantha, stała
obok ubrana w czerwoną naszywaną cekinami bluzkę, tak wyciętą z przodu, że ukazywała prawie
całe piersi, i obcisłą czerwoną spódniczkę, która jego zdaniem nie zakrywała niczego.
Kiedy się pochyliła, prezentowała głęboką, rozkoszną szczelinę pomiędzy dużymi, okrągłymi,
pięknymi piersiami - szczelinę, którą mógł także podziwiać każdy obibok w tym barze. Samantha
przytrzymała dłoń Mike'a, aby zbliżyć płomień do papierosa. Paląc go stała z wypchniętymi do
przodu biodrami, i patrzyła na Mike'a, trzepocząc z lekka rzęsami.
- Mogę się przysiąść?
Mike upuścił zapałkę, która sparzyła mu palce, gdyż całą uwagę skupił na Samancie.
- Siadaj koło mnie, kochanie - zaprosił Nelson, patrząc na nią głodnym wzrokiem. - Jesteś
tu nowa, prawda? Dla kogo pracujesz?
Samantha spojrzała z góry na Mike'a, trzymając papierosa pomiędzy dwoma palcami, z
łokciem opartym na biodrze.
- Masz zamiar poprosić mnie, bym usiadła, czy nie?
- Mam zamiar cię zabić - rzucił przez zaciśnięte zęby, ale posunął się, by mogła usiąść obok
niego.
Próbowała zaciągnąć się papierosem, ale ponieważ nigdy nie paliła, wydała z siebie tylko kilka
zgoła mało uwodzicielskich kaszlnięć.
Mike wyszarpnął jej papierosa.
- Jak ci się wydaje, w co ty się bawisz? - Zaczął gasić papierosa, ale po chwili rozmyślił się,
włożył go do ust i zaciągnął się tak głęboko, że niedopałek niemal oparzył mu wargi.
- Mike, nie wiedziałam, że palisz.
- Bo nie palę - powiedział sztywno, wypuszczając powoli dym. - Rzuciłem dwa lata temu,
ale jest jeszcze mnóstwo innych rzeczy, których o mnie nie wiesz. Jeszcze parę tygodni z tobą i
pewno zacznę pić.
- Zgoda - powiedziała, patrząc mu w oczy.
- Mike, - odezwał się Nelson - wygląda na to, że się znacie. Zapoznasz mnie, czy masz
zamiar trzymać ją całą noc? Nie możesz przecież zająć jej całej nocy, prawda?
- Słyszysz, Samantha? Nelson myśli, że jesteś prostytutką.
Pochyliła się tak, że ich wargi omal się stykały.
- A ty jak myślisz? Kim jestem?
- Sztuka aktorska - powiedział, dopijając piwo. Chodzmy stąd.
Ale Samantha nie miała zamiaru wychodzić. Jeśli teraz wróci z nim do domu, nic się nie
zmieni. Z jakiegokolwiek powodu gniewał się na nią, gniewał się nadal. Wezwała kelnerkę i
zamówiła podwójną tequilę. I ćwiartkę limony i Dos Equis, a także trochę salsefii i chipsy.
Zanim Mike zdążył się odezwać, do stolika podszedł jakiś mężczyzna i poprosił Samanthę do
tańca.
- Z przyjemnością - powiedziała, i już miała wstać, gdy Mike położył dłoń na jej ramieniu,
wciskając w siedzenie.
- Chyba jednak nie - powiedziała przepraszająco.
Kiedy przyniesiono drinki, zwróciła się do Nelsona:
127
- Więc co pan wie o mojej babce? Domyślam się, że to pan jest Nelson, prawda? -
Zwiadoma wpatrzonych w nią oczu Mike'a, zdała sobie sprawę, że się zdradziła. Wiedział już, że
zajrzała do portfela.
- Nie tyle, ile chciałbym wiedzieć o tobie, kochanie - powiedział Nelson, jak mu się
wydawało, prowokująco.
Mike przyglądał się Sam i czekał kiedy na niego spojrzy, lecz nie poddała się jego wzrokowi.
Zamiast tego tak ostentacyjnie, jak tylko się dało, z całą zmysłowością, na jaką mogła się zdobyć,
zacisnęła dłoń, polizała powoli miejsce między kciukiem a palcem wskazującym, nasypała tam
nieco soli, prowokacyjnie zlizała ją, a potem łakomie wypiła tequilę jednym haustem i wbiła zęby
w soczystą limonę.
- O mój Boże - szepnął Nelson, Mike zaś nie odezwał się słowem tylko wpatrywał się w jej
profil.
Podniosła chipsa i sięgnęła do naczynia z salsefią.
- Ostrożnie z tym! - ostrzegł Nelson. - U Paddy'ego dają naprawdę ostrą.
Samantha naładowała mnóstwo salsefii na chipsa i włożyła do ust. Nelson patrzał osłupiały.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]