Indeks IndeksGiovanni Guareschi [Don Camillo 01] The Little World of Don Camillo (pdf)Dusan Fabian Rytual 01 RytualMull Brandon Baśniobór 01 BaśniobórGreg Bear Darwin 01 Darwin's RadioAmsbary, Jonathan [Cyberblood Chronicles 01] Cyberblood [pdf]Antologia Barbarzyńcy [Rebis] 01 Barbarzyńcy_ Tom 1 (1991)Cassandra Pierce [Darkisle 01] Heirs to Darkisle [Siren Classic] (pdf)Star Wars Black Fleet Crisis 01 Before the Storm Michael P Kube McDowellDebra White Smith [Lone Star Intrigue 01] Texas Heat (pdf)(1)Annette Meyers [Olivia Brown 01] Free Love (retail) (pdf)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • limerykarnia.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    pytali o Corinne i obrzucali ją niechętnym spojrzeniem. Czuła się
    okropnie. Poczuła się jeszcze gorzej, kiedy goście rozdzielili ją z
    Anula & polgara
    Nicholasem. Zaopatrzyła się w następne piwo i powoli przeszła z
    wielkiego salonu recepcyjnego do sąsiedniego pokoju. Chciała uciec od
    tłumu, ale i tu ktoś był; przy kominku siedziała nobliwa starsza pani.
    - Miło jest na chwilę usiąść przy kominku - zagadnęła uprzejmie. -
    Jestem Gail Fenton.
    - Delores Forewood, matka Billa - przedstawiła się starsza pani z
    uśmiechem.
    - Musi być pani bardzo dumna z syna.
    - Zależy kiedy. To urodzony polityk. Gra wysoko i któregoś dnia
    może się rozczarować. - Matka urodzonego polityka, okazawszy się
    urodzoną weredyczką, zerknęła tęsknie na piwo.
    - Przynieść szklaneczkę? - podchwyciła Gail w lot.
    - Przynieś, proszę, tylko uważaj, żeby Jo-Ann nie zauważyła, byłaby
    wściekła. A tym z kim przyszłaś, można wiedzieć?
    - Z Nicholasem Baronem - powiedziała Gail i dodała po chwili: -
    Musiał szybko znaleźć kogoś, kto by mu towarzyszył zamiast Corinne.
    Jestem opiekunką jego córki.
    - Nicholas Barone... - mruknęła dama. - Przystojny, błyskotliwy i
    chyba śmiertelnie już znudzony. Nie jesteś w jego typie.
    - Też odnoszę takie wrażenie.
    - Może gust zaczyna mu się poprawiać.
    Gail parsknęła śmiechem.
    - Cieszę się, że panią poznałam. Zaraz przyniosę piwo.
    Tak miło się jej rozmawiało z weredyczną damą, że ocknęła się z
    pogawędki dopiero wtedy, gdy dojrzała nad swoją głową sylwetkę
    Nicholasa.
    - Nigdzie nie mogłem cię znaleźć - stwierdził z wyrzutem i spojrzał
    na Delores. - Powinienem się był domyślić, że Gail znajdzie sobie
    najbardziej zajmujące towarzystwo na tym przyjęciu.
    - Pochlebca, jak każdy Włoch - zbyła jego komplement Delores. -
    Jesteście jeszcze gorsi od Irlandczyków.
    Nicholas wybuchnął śmiechem.
    - Coś o tym wiesz, twój mąż był Irlandczykiem.
    - A jakże, był. Bardzo miło gawędziło mi się z nianią twojej córki.
    Przychodź do nas z Gail, życzę twoim towarzyszącym częstych i
    Anula & polgara
    licznych chorób.
    - Jesteś jak łyk świeżego powietrza, Delores.
    - Na pewno. Po godzinie przebywania w oparach absurdu musi ci się
    tak wydawać.
    - Zawsze dobrze się z tobą rozmawia, Delores, ale na nas już czas.
    - Przychodź częściej, Gail - powiedziała jeszcze Delores na
    pożegnanie.
    Wyszli z przyjęcia, sprzeczając się o nagłe zniknięcie Gail, ale do
    tego, czemu Nicholas starał się ukryć, że za towarzyszkę ma opiekunkę
    do dziecka, już nie wrócili.
    Następnego dnia rano Gail siedziała w kuchni i przeglądała gazetę.
    Molly tymczasem zajadała cheerios, swoje śniadanie.
    W kolumnie towarzyskiej dziennika Gail natrafiła na zdjęcia z
    koktajlu. Na jednym widniał Nicholas zatopiony w rozmowie z
    oszałamiającą kobietą. Gail wpatrywała się smętnie w zdjęcie i już nie
    czuła się „prawie ładna". Ani nawet „trochę ładna".
    - Pan Nicholas? - zagadnęła Ana, gospodyni Nicholasa. - W
    gazetach zawsze pełno jego zdjęć. Lubią go fotografować i nic
    dziwnego, taki przystojny mężczyzna. Kobiety za nim szaleją, a on
    żadnej nie chce.
    - Mówił mi - przytaknęła Gail.
    - Tak? - zdziwiła się Ana.
    - Mężczyźni mówią mi różne rzeczy o sobie, traktują mnie jak
    kumpla, nie widzą we mnie potencjalnej partnerki. A Nicholas?
    Rzeczywiście jest przystojny, tak przystojny, że powinnam dostawać
    dodatek za pracę w niebezpiecznych warunkach. Ana parsknęła
    śmiechem.
    - Żartujesz. Masz poczucie humoru. Ale Gail wcale nie żartowała.
    Nachyliła się, wytarła rączki i buzię Molly, a mała natychmiast
    chwyciła ją za włosy.
    - To takie słodkie, jak ona lgnie do ciebie - rozczuliła się Ana.
    I czasami odrobinę bolesne, pomyślała Gail, chociaż potrafiła też
    znaleźć jasną stronę ulubionej rozrywki swojej podopiecznej.
    - Molly to chyba jedyna osoba, która lubi moje rude włosy. I jedyna,
    której jest wszystko jedno, w czym mnie widzi, w markowych ciuchach
    Anula & polgara
    czy w dresie.
    Molly ją uwielbiała, ale Nicholas nigdy nie będzie jej uwielbiał, musi
    się pogodzić z tą smutną prawdą.
    Ponury nastrój nie opuszczał Gail przez następne dwa dni, rozgrzał ją
    dopiero czwartkowy mecz siatkówki. Grała tak zapalczywie, że
    nadwerężyła sobie ramię. Bolało tak bardzo, że nie poszła już do baru z
    kolegami. Wróciła prosto do domu. Cichutko przeszła przez hol,
    zmierzając prosto do swojego pokoju; zaszyć się w kącie i nikogo nie
    widzieć.
    - Jak udał się mecz? - dobiegł ją zza pleców aż zbyt dobrze znajomy
    głos.
    Nie odwróciła się.
    - Świetnie, zrobiliśmy z tamtych miazgę, a ja przy okazji mam
    kontuzję ramienia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •