Indeks IndeksGiovanni Guareschi [Don Camillo 01] The Little World of Don Camillo (pdf)Dusan Fabian Rytual 01 RytualMull Brandon Baśniobór 01 BaśniobórGreg Bear Darwin 01 Darwin's RadioAmsbary, Jonathan [Cyberblood Chronicles 01] Cyberblood [pdf]Antologia Barbarzyńcy [Rebis] 01 Barbarzyńcy_ Tom 1 (1991)Cassandra Pierce [Darkisle 01] Heirs to Darkisle [Siren Classic] (pdf)Star Wars Black Fleet Crisis 01 Before the Storm Michael P Kube McDowellAnnette Meyers [Olivia Brown 01] Free Love (retail) (pdf)Bree_Despain_ _Into_the_Dark_01_ _The_Shadow_Prince_(www_dodane_pl)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    - Hm, słuchaj - zaczął wreszcie, zmieszany. - Ci faceci, no wiesz... Stefano się
    roześmiał. To był gorzki śmiech.
    - Kim jestem, żeby ich oceniać? - W jego głosie słyszało się więcej emocji niż wtedy,
    kiedy rozmawiał z panem Tannerem. Ale był to sam smutek. - I niby dlaczego miałbym tu
    być mile widziany? - dokończył jakby sam do siebie.
    - A dlaczego nie? - Matt gapił się na Stefano. Zacisnął szczękę, jakby podejmując
    jakąś decyzję. - Słuchaj - powiedział - wczoraj mówiłeś o piłce. Nasz łapacz zerwał sobie
    ścięgno i potrzebujemy zastępcy. Dziś po południu są kwalifikacje. Co ty na to?
    - Ja? - Stefano brzmiał tak, jakby go coś zaskoczyło. - Ja... nie wiem, czy umiem.
    - Potrafisz biegać?
    - Czy potrafię? - Stefano obrócił się lekko do Matta i Elena zobaczyła, że wargi
    wykrzywia mu leciutki uśmieszek. - Tak.
    - A łapać?
    - Tak.
    - To wszystko, co musi umieć łapacz. Ja jestem rozgrywającym. Jeśli umiesz złapać
    to, co rzucę, i pobiec z piłką, to umiesz grać.
    - Rozumiem. - Stefano teraz już się prawie uśmiechał i chociaż Matt nadal miał
    poważną minę, to jego niebieskie oczy skrzyły się radością. Zaskoczona własnymi emocjami
    Elena zdała sobie sprawę, że jest zazdrosna. Między chłopakami rodziła się jakaś
    serdeczność, z której ona była zupełnie wykluczona.
    Ale po chwili uśmiech Stefano znikł.
    - Dziękuję... ale nie. Mam inne zobowiązania - powiedział z rezerwą.
    W tym momencie pojawiły się Bonnie i Caroline. A potem zaczęła się lekcja.
    Podczas całego wykładu Tannera na temat Europy Elena powtarzała sobie po cichu:
     Cześć, nazywam się Elena Gilbert. Jestem w Komitecie Powitalnym Maturzystów i
    wyznaczono mnie, żeby cię oprowadzić po szkole. Chyba nie chcesz narobić mi kłopotów i
    pozwolisz wywiązać się z obowiązku, prawda? Przy ostatnim zdaniu powinna szeroko
    otworzyć oczy i popatrzeć na niego tęsknie. Ale tylko jeśli zrobi taką minę, jakby chciał się
    od tego wykręcić. To był niezawodny sposób - facet ewidentnie uwielbiał ratować damy w
    opałach.
    W połowie lekcji dziewczyna siedząca obok podsunęła jej karteczkę. Elena otworzyła
    ją i rozpoznała okrągłe, dziecinne pismo Bonnie.  Zatrzymałam O, ile się dało. I jak?
    Podziałało??? , przeczytała.
    Uniosła wzrok i napotkała spojrzenie Bonnie, która obróciła się w pierwszej ławce.
    Elena wskazała karteczkę i pokręciła przecząco głową, bezgłośnie szepcząc:  Po lekcji .
    Wydawało się jej, że minęło sto lat, zanim Tanner wydał jakieś ostatnie instrukcje,
    związane z pracami semestralnymi i zakończył lekcję. Wszyscy zerwali się na nogi. No to do
    dzieła, pomyślała Elena i z walącym sercem stanęła dokładnie na drodze Stefano, blokując
    mu przejście tak, że nie mógł jej wyminąć.
    Zupełnie jak Dick i Tyler, pomyślała. Miała chęć roześmiać się histerycznie.
    Podniosła oczy i zorientowała się, że patrzy wprost na jego usta.
    Wszystkie myśli wyparowały jej z głowy. Co zamierzała powiedzieć? Otworzyła usta
    i powtarzane wcześniej słowa wydostały się z nich nieskładnie:
    - Cześć, nazywam się Elena Gilbert. Jestem w Komitecie Powitalnym Maturzystów i
    wyznaczono mnie, żeby...
    - Przepraszam, nie mam czasu. - Przez chwilę nie mieściło jej się w głowie, że Stefano
    coś mówi. Ze nie dał jej szansy dokończyć. Mimo to dokończyła przygotowaną kwestię.
    - ...cię oprowadzić po szkole.
    - Przepraszam, nie mogę. Muszę... iść na kwalifikacje do drużyny. - Stefano obrócił
    się do Matta, który stał obok ze zdumioną miną. - Powiedziałeś, że to zaraz po szkole,
    prawda?
    - Tak - wydukał Matt. - Ale...
    - No to lepiej się zbierajmy. Pokażesz mi, gdzie to jest. Matt spojrzał bezradnie na
    Elenę, a potem wzruszył ramionami.
    - No... Jasne, chodz. - Obejrzał się, kiedy odchodzili. Stefano tego nie zrobił.
    Elena się obróciła i stanęła twarzą w twarz z kółeczkiem gapiów. Caroline uśmiechała
    się otwarcie i złośliwie. Elena poczuła, że jej ciało ogarnia jakieś odrętwienie i że coś ją
    ściska za gardło. Nie mogła tu zostać ani chwili dłużej. Odwróciła się i szybko wyszła z klasy.
    ROZDZIAA CZWARTY
    Kiedy Elena dotarła do swojej szafki, odrętwienie zaczynało mijać, a ucisk w gardle
    szukał ujścia we łzach. Nie mogła się rozbeczeć w szkole! Zamknęła szafkę i ruszyła do
    głównego wyjścia.
    Już drugi dzień z rzędu wracała do domu zaraz po ostatnim dzwonku. I to sama.
    Ciocia Judith padnie ze zdumienia. Ale kiedy Elena doszła do domu, samochodu cioci nie
    było na podjezdzie. Razem z Margaret pojechały pewnie do sklepu. Dom był cichy i
    spokojny, kiedy Elena wchodziła do środka.
    Ucieszyła się. Akurat w tej chwili potrzebowała samotności. Ale, z drugiej strony, nie
    bardzo wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Teraz, kiedy nareszcie mogła sobie popłakać, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •