Indeks IndeksWilliam Shatner Tek War 9 Tek NetWilliam Shatner Quest for Tomorrow 03 Step into ChaosWilliam C. Dietz Sam McCade 02 Imperial BountyWilliam R. Forstchen Magic The Gathering ArenaWalter Jon Williams Voice of the WhirlwindCity on Fire Walter Jon Williamsgibson william mona liza turboWilliams Paul L. Watykan zdemaskowanyFaulkner William Wsciekłość i wrzaskWilliam Faulkner Intruder in the Dust
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    zaprzyjaznić z Rokkiem, zakochała się w nim. A już
    za tydzień przyjdzie się ostatecznie rozstać... Jakże
    dziwne jest życie, jakie paradoksy na nas zsyła.
    Miłość bez przyjazni... Amy tłumaczyła to sobie
    tym, że Rocco po prostu ją pociąga. Jest przystojny,
    dynamiczny i świetny w łóżku. Aż tyle  i tylko tyle.
    Nie było jej wygodnie z samą sobą w tym stanie
    rzeczy. Zakochać się, i to jednostronnie, w męż-
    czyznie, który bawi się kobietami! O, nie było to
    łatwe do zniesienia. Ostatecznie słusznie więc chy-
    ba postąpiła, decydując się na rozstanie z przedsię-
    biorstwem zarządzanym przez Rocca.
    Taksówka przywiozła ją pod stary angielski
    dwór, stojący u podnóża wzgórz i otoczony rozleg-
    łymi terenami parkowymi. Była tu już parokrotnie,
    ale nigdy tak jak dziś, z duszą na ramieniu. Dobrze,
    że nie powitały jej żyjące tu na swobodzie pawie:
    dziś nie zniosłaby ich przenikliwego, szarpiącego
    nerwy krzyku.
    Pod kolumnami pozdrowił ją portier w unifor-
    mie, potem zaś dwie panienki czekające na gości
    z szampanem na tacy. Wzięła kieliszek, aby mieć
    130 CATHY WILLIAMS
    jakieś zajęcie dla rąk. Weszła do wnętrza, które
    huczało już od głosów zgromadzonych tu osób.
    Od progu zdziwiła się, ile widzi znajomych twa-
    rzy, znajomych, lecz rzadko oglądanych. Jakieś
    sekretarki z centrali konwersowały z inżynierami,
    przebywającymi zazwyczaj na budowach... Freddy
    przepijał do Richarda Newtona, obok którego stała
    jego żona, Pamela... Kelnerzy roznosili coraz to
    nowe aperitify i drinki. Dzwięczało szkło, dobiegały
    ściszone tony muzyki.
    Wtem ktoś klepnął Amy po ramieniu. Obejrzała
    się i ujrzała Dee, w długiej jasnej sukni, prawie
    dokładnie koloru jej włosów. Uniosła brwi, bo nie
    przypuszczała, że dżinsowo-bawełniana Dee może
    mieć wśród ubrań również coś takiego.
     Zdziwiłaś się, co?  zatriumfowała koleżanka.
     Postanowiłam dziś pójść na całego. Nieczęsto
    bywa się w lokalach takich jak ten. W każdym razie
    ja nie bywam.
     Ja też nie za często.  Amy trąciła się szkłem
    z przyjaciółką.  Ale to dzisiejsze przyjęcie jest
    pomysłem Jego Wysokości, nie moim. Ja propono-
    wałam coś dużo skromniejszego, ale on...  Wzru-
    szyła ramionami.
     Jego Wysokość?  zaśmiała się Dee.  Tak go
    nazywasz? Ironizujesz, a przecież coś chyba jest
    między wami...
     Co niby?
     No, nie wiem, ale coś jest. Wszyscy to widzą.
    WAOSKI BIZNESMEN 131
    Amy znów wzruszyła ramionami.
     Przywidzenia.
    Dee zadzwoniła lakierowanymi paznokciami
    w brzeg kieliszka.
     A właściwie dlaczego od nas odchodzisz, co?
    Tak naprawdę? Losi zaproponował wszystkim
    świetne nowe umowy.
    Amy otwarła usta, aby skłamać, na szczęście
    jednak nie musiała, bo pojawiła się przy nich grupka
    roześmianej młodzieży, która zagarnęła ze sobą Dee.
    Dwie następne lampki szampana sprawiły, że
    Amy zaczęła się rozluzniać. Rozejrzała się dookoła
    i spostrzegła Marcy, rozmawiającą z Andym i Ti-
    mem. Przyłączyła się do nich, wysłuchując jakiejś
    anegdoty, z gatunku tych pobudzających do koń-
    cowego ,,aha  , nie do śmiechu.
    Przyłapała się na tym, że wciąż podświadomie
    rozgląda się za Rokkiem. Skarciła się w myślach za
    to. Ale cóż, tak czy owak wpadli oboje na siebie,
    gdy gong zapowiedział początek kolacji i tłum
    ruszył do sali jadalnej. Na szczęście tłum zaraz też
    ich rozdzielił. Niemniej dotarło do Amy, jak szcze-
    gólnie olśniewająco wygląda dziś jej szef, w tym
    brązowym smokingu podobny do jakiegoś amanta
    z filmu. Miejsca przy stołach oznakowane były
    karteczkami z nazwiskiem; Amy z ulgą stwierdziła,
    że ona i Rocco znalezli się w przyzwoitej odległości
    od siebie.
    Jednak co z tego, że rozdzielali ich ludzie, gdy
    132 CATHY WILLIAMS
    i tak zerkała ciągle w jego stronę. On zaś raz na nią
    patrzył, raz nie. Częściej nie patrzył, niż patrzył, co
    sprawiało jej dziwny zawód.
    Zmieniały się przed nią jakieś dania, ktoś do niej
    zagadywał, dolewano jej wina, a ona ledwie to
    wszystko zauważała. Trwała niczym w transie, wa-
    liło jej serce, pulsowało w skroniach.
    Nagle ktoś zadzwonił łyżeczką w szkło. To był
    oczywiście Rocco. Podniósł się, zamierzając zabrać
    głos. Wysoki, postawny, nie musiał specjalnie uci-
    szać sali. Samym wyglądem narzucał posłuch. Amy
    rozejrzała się i pomyślała, że jej szef mógłby sobie
    ewentualnie dorabiać jako hipnotyzer. Wszyscy
    z takim napięciem patrzyli w jego stronę... Była
    pewna, że gdyby Carlowi, młodemu stażyście z cen-
    trali, kazał w tej chwili wejść pod stół i zaszczekać,
    ten by to zrobił.
    Oczywiście Rocco nie zamierzał urządzać sean-
    su. Modulując głos, podziękował jedynie wszyst-
    kim za pomoc w pomyślnej restrukturyzacji firmy.
    Postarał się zaraz paroma żartami ulżyć powadze
    tematu. Po nazwisku wymienił szereg osób, które
    jego zdaniem szczególnie napracowały się w ciągu
    ostatnich tygodni. Zakończył, wznosząc toast za
    zdrowie ojca, przebywającego na rekonwalescencji,
    czym zaskoczył Amy. Powiedział, że na obecny
    sukces długie lata pracowało to, co zapoczątkował
    kiedyś Antonio. Upił nieco wina, po czym nie-
    spodziewanie wymienił nazwisko ,,Hogan  .
    WAOSKI BIZNESMEN 133
    Amy spuściła oczy i zaczerwieniła się. Tym-
    czasem Rocco dość długo klarował, jakie to szcze-
    gólne pożytki przyniosła firmie działalność Amy.
    Wszystkie oczy zwróciły się w jej stronę, a ona
    najchętniej zapadłaby się pod ziemię. Szef przepił
    do Amy, składając jej podziękowanie za dziesięć
    lat pracy, po czym poinformował zebranych, że
    ostatecznie panna Hogan jako jedyna w firmie
    złożyła rezygnację i że jest to niepowetowana
    strata.
     Cóż nam pozostaje...  Odstawił kieliszek.
     %7łałujemy, a pożegnać chcielibyśmy się z nią,
    wręczając jej...
    Amy zaszumiało w głowie. O Boże, teraz pewnie
    będzie musiała wyjść na środek, by odebrać jakiś
    podarunek.
     ...wręczając jej  podjął Rocco  symboliczny
    podarunek od nas wszystkich.
    Zaczęto klaskać i wiwatować. Cóż było robić?
    Podniosła się i nieco chwiejnym krokiem ruszyła
    w stronę Rocca. W asyście Marcy, ściskającej bu-
    kiet róż, czekał już na nią z pakunkiem sporego
    formatu.
     Chyba się trochę wstawiłaś?  zamruczał jej
    do ucha, gdy znalazła się obok niego.
    Od razu wyprostowała się, gotowa do obrony,
    choć przecież nikt jej nie atakował.
    Po rozpakowaniu prezent okazał się pięknie
    oprawionym kolażem, w którym zebrano wszystkie
    134 CATHY WILLIAMS
    główne prace wykonane dotąd przez Amy w przed-
    siębiorstwie Losiego.
    Znów zaczęto klaskać, a Rocco uniósł do góry
    ten fotomontaż, aby wszyscy mogli go zobaczyć.
    Amy trochę nieskładnie podziękowała za za-
    szczyty, jakie ją tutaj spotkały. Podkreśliła, że nic
    by nie dokonała, gdyby nie życzliwość starego
    Antonia, no i lojalność zespołu, którym od jakiegoś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •