[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zaprzyjaznić z Rokkiem, zakochała się w nim. A już
za tydzień przyjdzie się ostatecznie rozstać... Jakże
dziwne jest życie, jakie paradoksy na nas zsyła.
Miłość bez przyjazni... Amy tłumaczyła to sobie
tym, że Rocco po prostu ją pociąga. Jest przystojny,
dynamiczny i świetny w łóżku. Aż tyle i tylko tyle.
Nie było jej wygodnie z samą sobą w tym stanie
rzeczy. Zakochać się, i to jednostronnie, w męż-
czyznie, który bawi się kobietami! O, nie było to
łatwe do zniesienia. Ostatecznie słusznie więc chy-
ba postąpiła, decydując się na rozstanie z przedsię-
biorstwem zarządzanym przez Rocca.
Taksówka przywiozła ją pod stary angielski
dwór, stojący u podnóża wzgórz i otoczony rozleg-
łymi terenami parkowymi. Była tu już parokrotnie,
ale nigdy tak jak dziś, z duszą na ramieniu. Dobrze,
że nie powitały jej żyjące tu na swobodzie pawie:
dziś nie zniosłaby ich przenikliwego, szarpiącego
nerwy krzyku.
Pod kolumnami pozdrowił ją portier w unifor-
mie, potem zaś dwie panienki czekające na gości
z szampanem na tacy. Wzięła kieliszek, aby mieć
130 CATHY WILLIAMS
jakieś zajęcie dla rąk. Weszła do wnętrza, które
huczało już od głosów zgromadzonych tu osób.
Od progu zdziwiła się, ile widzi znajomych twa-
rzy, znajomych, lecz rzadko oglądanych. Jakieś
sekretarki z centrali konwersowały z inżynierami,
przebywającymi zazwyczaj na budowach... Freddy
przepijał do Richarda Newtona, obok którego stała
jego żona, Pamela... Kelnerzy roznosili coraz to
nowe aperitify i drinki. Dzwięczało szkło, dobiegały
ściszone tony muzyki.
Wtem ktoś klepnął Amy po ramieniu. Obejrzała
się i ujrzała Dee, w długiej jasnej sukni, prawie
dokładnie koloru jej włosów. Uniosła brwi, bo nie
przypuszczała, że dżinsowo-bawełniana Dee może
mieć wśród ubrań również coś takiego.
Zdziwiłaś się, co? zatriumfowała koleżanka.
Postanowiłam dziś pójść na całego. Nieczęsto
bywa się w lokalach takich jak ten. W każdym razie
ja nie bywam.
Ja też nie za często. Amy trąciła się szkłem
z przyjaciółką. Ale to dzisiejsze przyjęcie jest
pomysłem Jego Wysokości, nie moim. Ja propono-
wałam coś dużo skromniejszego, ale on... Wzru-
szyła ramionami.
Jego Wysokość? zaśmiała się Dee. Tak go
nazywasz? Ironizujesz, a przecież coś chyba jest
między wami...
Co niby?
No, nie wiem, ale coś jest. Wszyscy to widzą.
WAOSKI BIZNESMEN 131
Amy znów wzruszyła ramionami.
Przywidzenia.
Dee zadzwoniła lakierowanymi paznokciami
w brzeg kieliszka.
A właściwie dlaczego od nas odchodzisz, co?
Tak naprawdę? Losi zaproponował wszystkim
świetne nowe umowy.
Amy otwarła usta, aby skłamać, na szczęście
jednak nie musiała, bo pojawiła się przy nich grupka
roześmianej młodzieży, która zagarnęła ze sobą Dee.
Dwie następne lampki szampana sprawiły, że
Amy zaczęła się rozluzniać. Rozejrzała się dookoła
i spostrzegła Marcy, rozmawiającą z Andym i Ti-
mem. Przyłączyła się do nich, wysłuchując jakiejś
anegdoty, z gatunku tych pobudzających do koń-
cowego ,,aha , nie do śmiechu.
Przyłapała się na tym, że wciąż podświadomie
rozgląda się za Rokkiem. Skarciła się w myślach za
to. Ale cóż, tak czy owak wpadli oboje na siebie,
gdy gong zapowiedział początek kolacji i tłum
ruszył do sali jadalnej. Na szczęście tłum zaraz też
ich rozdzielił. Niemniej dotarło do Amy, jak szcze-
gólnie olśniewająco wygląda dziś jej szef, w tym
brązowym smokingu podobny do jakiegoś amanta
z filmu. Miejsca przy stołach oznakowane były
karteczkami z nazwiskiem; Amy z ulgą stwierdziła,
że ona i Rocco znalezli się w przyzwoitej odległości
od siebie.
Jednak co z tego, że rozdzielali ich ludzie, gdy
132 CATHY WILLIAMS
i tak zerkała ciągle w jego stronę. On zaś raz na nią
patrzył, raz nie. Częściej nie patrzył, niż patrzył, co
sprawiało jej dziwny zawód.
Zmieniały się przed nią jakieś dania, ktoś do niej
zagadywał, dolewano jej wina, a ona ledwie to
wszystko zauważała. Trwała niczym w transie, wa-
liło jej serce, pulsowało w skroniach.
Nagle ktoś zadzwonił łyżeczką w szkło. To był
oczywiście Rocco. Podniósł się, zamierzając zabrać
głos. Wysoki, postawny, nie musiał specjalnie uci-
szać sali. Samym wyglądem narzucał posłuch. Amy
rozejrzała się i pomyślała, że jej szef mógłby sobie
ewentualnie dorabiać jako hipnotyzer. Wszyscy
z takim napięciem patrzyli w jego stronę... Była
pewna, że gdyby Carlowi, młodemu stażyście z cen-
trali, kazał w tej chwili wejść pod stół i zaszczekać,
ten by to zrobił.
Oczywiście Rocco nie zamierzał urządzać sean-
su. Modulując głos, podziękował jedynie wszyst-
kim za pomoc w pomyślnej restrukturyzacji firmy.
Postarał się zaraz paroma żartami ulżyć powadze
tematu. Po nazwisku wymienił szereg osób, które
jego zdaniem szczególnie napracowały się w ciągu
ostatnich tygodni. Zakończył, wznosząc toast za
zdrowie ojca, przebywającego na rekonwalescencji,
czym zaskoczył Amy. Powiedział, że na obecny
sukces długie lata pracowało to, co zapoczątkował
kiedyś Antonio. Upił nieco wina, po czym nie-
spodziewanie wymienił nazwisko ,,Hogan .
WAOSKI BIZNESMEN 133
Amy spuściła oczy i zaczerwieniła się. Tym-
czasem Rocco dość długo klarował, jakie to szcze-
gólne pożytki przyniosła firmie działalność Amy.
Wszystkie oczy zwróciły się w jej stronę, a ona
najchętniej zapadłaby się pod ziemię. Szef przepił
do Amy, składając jej podziękowanie za dziesięć
lat pracy, po czym poinformował zebranych, że
ostatecznie panna Hogan jako jedyna w firmie
złożyła rezygnację i że jest to niepowetowana
strata.
Cóż nam pozostaje... Odstawił kieliszek.
%7łałujemy, a pożegnać chcielibyśmy się z nią,
wręczając jej...
Amy zaszumiało w głowie. O Boże, teraz pewnie
będzie musiała wyjść na środek, by odebrać jakiś
podarunek.
...wręczając jej podjął Rocco symboliczny
podarunek od nas wszystkich.
Zaczęto klaskać i wiwatować. Cóż było robić?
Podniosła się i nieco chwiejnym krokiem ruszyła
w stronę Rocca. W asyście Marcy, ściskającej bu-
kiet róż, czekał już na nią z pakunkiem sporego
formatu.
Chyba się trochę wstawiłaś? zamruczał jej
do ucha, gdy znalazła się obok niego.
Od razu wyprostowała się, gotowa do obrony,
choć przecież nikt jej nie atakował.
Po rozpakowaniu prezent okazał się pięknie
oprawionym kolażem, w którym zebrano wszystkie
134 CATHY WILLIAMS
główne prace wykonane dotąd przez Amy w przed-
siębiorstwie Losiego.
Znów zaczęto klaskać, a Rocco uniósł do góry
ten fotomontaż, aby wszyscy mogli go zobaczyć.
Amy trochę nieskładnie podziękowała za za-
szczyty, jakie ją tutaj spotkały. Podkreśliła, że nic
by nie dokonała, gdyby nie życzliwość starego
Antonia, no i lojalność zespołu, którym od jakiegoś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]