Indeks IndeksBevarly Elizabeth Sześciu wspaniałych 05 Zakochany biznesmenLeigh Michaels Nowy wspĂłlnikAldous Huxley Brave New WorldLoius L'Amour The_Iron_Marshall_v1.6_(BD)CWIHP Bulletin nr 8 9 part 1 The cold war in Southern Africa and the horn of AfricaDavMercedes Lackey SE 1 Born To Run(1)Angela Knight, Morgan Hawke, Sheri Gilmore Hard Candy (Anthology) (LooseId) (pdf)76 Pan Samochodzik i perśÂ‚y ksi晜źnej Daisy I.KarstKim Dare Thrown to the Lions 1 Ryland's Sacrifice
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Londynie!
    Zaczął czytać. Chemiczne i bakteriologiczne warunkowanie embriona. Wskazówki
    praktyczne dla bet zatrudnionych w składach embrionów. Cały kwadrans zajęło mu
    odczytanie samego tylko tytułu. Rzucił książkę na podłogę.  Wstrętna, wstrętna książka! ,
    zawołał i zaczął płakać.
    Chłopcy ciągle wyśpiewywali tę ich okropną piosenkę o Lindzie. Niekiedy śmiali się
    też z niego, że jest taki obdarty. Kiedy podarł odzież, Linda nie wiedziała, jak ją naprawić. W
    Tamtym Zwiecie, powiedziała mu, ludzie wyrzucają podarte ubrania i dostają nowe.
     Obdartus! , wołali za nim.  A ja za to umiem czytać - rzekł sobie w duchu - a oni nie
    umieją. Oni nawet nie wiedzą, co to takiego czytanie . I było mu łatwo, pomyślawszy o
    czytaniu, udawać, że nic sobie nie robi z ich drwin. Poprosił Lindę, by jeszcze raz dała mu
    książkę.
    Im bardziej chłopcy wyśmiewali go i śpiewali, tym on zacieklej czytał. Wkrótce umiał
    już odczytywać względnie dobrze wszystkie słowa. Nawet te najdłuższe. Ale co one znaczą?
    Pytał Lindy, ale nawet gdy umiała mu odpowiedzieć, nie brzmiało to dlań zbyt jasno. A
    zazwyczaj w ogóle nie umiała mu odpowiedzieć.
    - Co to są substancje chemiczne? - pytał.
    - No, takie rzeczy, jak sole magnezu, alkohol do powodowania u delt i epsilonów
    niskiego wzrostu i niedorozwoju umysłowego i węglany wapniowe na wzrost tkanki kostnej,
    no i wszystkie takie rzeczy.
    - Linda, a jak się robi substancje chemiczne? Skąd się one biorą?
    - No, ja nie wiem. Ze słojów. A kiedy słoje są puste, posyła się do składu chemicznego
    po nowe. A może stamtąd posyłają po nie do fabryki. Nie wiem. Nigdy nie miałam do
    czynienia z chemią. Zawsze zajmowałam się embrionami.
    Podobnie było ze wszystkim, o co zapytał. Linda nigdy niczego nie wiedziała. Starcy z
    wioski mieli o wiele bardziej konkretne odpowiedzi.
     Nasienie ludzkie i zwierzęce, nasienie słońca, ziemi i nieba uczynił Awonawilona z
    Mgły Rozmnażania. Zwiat ma cztery Aona; on zaś umieścił nasienie w najniższym z nich. I
    nasienie zaczęło rosnąć...
    Pewnego dnia (John wyliczył pózniej, że musiało to być tuż po jego dwunastych
    urodzinach) wrócił do domu i na podłodze w sypialni ujrzał książkę, której nigdy dotąd nie
    widział. Była gruba i wyglądała na bardzo starą. Okładkę miała pogryzioną przez myszy,
    niektóre stronice wydarte i pomięte. Podniósł ją, spojrzał na stronę tytułową; przeczytał:
    Williama Szekspira dzieła wszystkie.
    Linda leżała na łóżku siorbiąc z kubka ten okropny cuchnący meskal.
    - Pop%1ł to przyniósł. - Mówiła głosem grubym, ochrypłym, jakby obcym. - Leżała w
    jakiejś skrzyni u Antylopy Kiwy. Podobno była tam od setek lat. Bardzo możliwe, bo
    przejrzałam ją, pełno w niej nonsensów. Niecywilizowana. Ale przyda ci się do ćwiczeń w
    czytaniu.
    Pociągnęła ostatni łyk, postawiła kubek na podłodze przy łóżku, odwróciła się na bok,
    czknęła raz i drugi i zasnęła.
    Otwarł książkę na chybił trafił.
    Nie, lecz żyć
    W przepoconej brudnej pościeli,
    Tonąc w rozpuście, chuciom się oddawać
    W plugawym chlewie1
    Dziwne słowa zakłębiły mu się w mózgu; przetoczyły się jak słowny piorun; jak
    bębny podczas letnich tańców, gdyby bębny umiały mówić; jak chór mężczyzn zanoszący
    Pieśń Plonów, tak piękną, tak piękną, że aż chce się płakać; jak słowa starego Mitsimy, gdy
    odprawia czary magiczne nad swymi piórami, rzezbionymi kawałkami drewna, nad
    okruchami kości i kamieni - kiatla tsilu silokue silokue. Kiai silu silu, tsitl - ale były lepsze niż
    zaklęcia Mitsimy, bo więcej znaczyły, mówiły do niego; Mówiły tajemniczo i na wpół
    zrozumiale, cóż za cudowne czary, o Lindzie; o Lindzie, która tu leży i chrapie, z pustym
    kubkiem u stóp łóżka; o Lindzie i Pop%1ł, Lindzie i Pop%1ł.
    Coraz bardziej nienawidził tego Pop%1ł. Człowiek może się uśmiechać, a być łajdakiem.
    Bezlitosnym, zdradliwym, wszetecznym, zepsutym łajdakiem. Co właściwie znaczą te słowa?
    Miał tylko niejasne pojęcie. Ale ich czar był silny, szumiały mu w głowie i zdawało mu się,
    że dotychczas nie czuł do Pop%1ł prawdziwej nienawiści; nigdy dotąd nie nienawidził go tak
    naprawdę, bo nigdy dotąd nie umiał wypowiedzieć jak bardzo go nienawidzi. A teraz miał już [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •