[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- I co było dalej? - dopytywała się Anita, która tym razem przygładziła włosy, wcześniej
zazwyczaj układane w charakterystyczne kolce.
- Z samego rana udałem się do mauzoleum. Pobie\ne oględziny upewniły mnie w
108
przekonaniu, \e to robota zawodowców. Je\eli zawodowców, to nie mogłem wykluczyć udziału
Jerzego w tym\e przedsięwzięciu. W końcu przez lata wzrastania w przestępczym klimacie i
pobierania nauk od ojca, zasłu\ył sobie na miano profesjonalisty w tym fachu. Zcianę w grobowcu
rozkuto szybko, cicho i w konkretnym celu. Nie zgadzała się tylko jedna rzecz. Jak wiecie, Batura
to złodziej i tego nie neguję. Nale\y jednak pamiętać, \e jest przestępcą wykształconym i zna
historię. Powszechnie wiadomo, \e urzędujący na Dolnym Zląsku Rosjanie, jeszcze w czasie drugiej
wojny światowej wywiezli z tych terenów ka\dy przedmiot, który się do tego nadawał. Na
cię\arówki ładowano meble, obrazy, dywany i inne precjoza. Natomiast to, czego nie zdołali
zabrać, zostało zdewastowane. Tak więc, po co Batura, znający mechanizmy, jakie działały w
połowie XX wieku, miałby zabierać się do rozkopywania grobowca, skoro doskonale wiedział, \e
jest on ewidentnie pusty i niczego nie skrywa? Równie\ co najmniej dziwne wydawało mi się
włamanie do kościoła w Roztoce. Po pierwsze, brakowało konkretnego motywu, jakim
posługiwałby się człowiek nadający zlecenia. Bo to, \e za włamaniami stał ktoś wa\ny, nie ulegało
wątpliwości. Brudną robotę wykonywały podrzędne pionki, które w toku sprawy nie miały \adnego
znaczenia. Nawet nie musieli być to za ka\dym razem ci sami ludzie.
- Oni naprawdę szukali pereł czy włamania były jedynie mistyfikacją?
- Nieudolnie, ale naprawdę szukali naszyjnika. Nie wiedzieli jednak, gdzie klejnot został
ukryty. Przede wszystkim sugerowali się legendą, według której Daisy została pochowana w
perłach. Być mo\e rozkucie grobowca na topolowym wzgórzu zasugerował stajenny księ\nej -
Cieplak. Gloria mogła przekupić go jeszcze przed jego śmiercią, albo -ju\ po niej - zasilić finan-
sowo jego wnuczkę i w ten sposób wydobyć informacje o przypuszczalnym miejscu pochówku
ciała księ\nej. Niestety, mimo \e odnalezliśmy naszyjnik, do dzisiaj nie wiemy, gdzie le\ą zwłoki
księ\nej - stryj zmarkotniał, lecz zaraz ponownie rozweselił się. - Pani Vherstugh najpierw zleciła
kradzie\ zdjęć Daisy z archiwum z Pszczyny. Dalsze poszukiwania oparła na przypuszczeniu, \e
pospiesznie wykonany, odręczny szkic po lewej stronie fotografii namalował ktoś, kto wiedział,
gdzie ciało księ\nej zostało przeniesione z mauzoleum na topolowym wzgórzu. Nie udało nam się z
policją dociec, skąd Gloria wiedziała, \e na którymś z pszczyńskich zdjęć jest takowy rysunek.
Niemka, przynajmniej na razie, odmawia zeznań. Pewne jest jednak to, \e niezaprzeczalnie
popełniła błąd interpretując szkic, albowiem nie przedstawiał on zarysu grobowca. Szkic
odzwierciedlał wygląd kominka. Rysownik nie był wprawny w profesji malarskiej, gdy\ mimo \e
starannie oglądaliśmy jego szkic, odkrycie naszyjnika przyszło nam z wielkim trudem. A przecie\
myśl wią\ąca szkic ze zdjęcia z kominkiem powinna była błyskawicznie nasunąć się do głowy,
kiedy tylko ujrzeliśmy ów kominek.
- Zmyliła nas stokrotka układana z tych kamyków, które zmieniały kolor pod wpływem
wysokiej temperatury. Na szkicu kwiatek był, a w zimnym kominku \adnych wzorów nie było
widać.
- Więc kto w końcu zrobił szkic na zdjęciu?
Stryj zaczekał z odpowiedzią, a\ Anita wymieni baterie w dyktafonie.
- Prawdopodobnie Księ\na Pszczyńska we własnej osobie. Daisy, jeszcze przed wybuchem
drugiej wojny światowej sprzedała część bi\uterii ze swojej bogatej kolekcji. Zmusiła ją do tego
sytuacja ekonomiczna, w jakiej księ\na znalazła się po zakończeniu pierwszej wojny światowej.
Niestety, klejnoty straciły na wartości i Daisy nie wzięła za nie zbyt du\ej sumy, mimo \e posiadała
precjoza najwy\szej klasy. Inaczej stało się z perłowym naszyjnikiem, który odznaczał się bezcenną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]