[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie wiem, co masz na myśli - odparła, bojąc się uczynić jakiś nagły ruch. Ten strach
najwyrazniej mu się spodobał. Powiódł palcem po jej policzku. Niemiły dreszcz przebiegł
Becky po plecach.
- Powinienem może zabrać cię do Londynu i wprowadzić w towarzystwo? Hrabina
Lieven jest moją wielką przyjaciółką. Może się tobą zajmie.
- Nie chcę jechać do Londynu. - Becky cofnęła się nerwowo. - Pani Whithorn mówi,
że tam jest istna Sodoma i Gomora!
Odchylił głowę i wybuchnął śmiechem.
- A to dobre! Pani Whithorn ma zupełną rację, moja miła. Owszem, sądzę, że byłabyś
tu dużo szczęśliwsza... ze mną. Chętnie bym cię zachował tylko dla siebie. Kłopot sprawa mi
jednak ten dom.
- Cóż w nim złego?
- Jest mroczny, zawilgocony, zmurszały. Szkaradna stara ruina. Chcę go zburzyć, a na
jego miejscu zbudować nowy. Co o tym myślisz?
- Zburzyć Talbot Old Hall? - ledwie zdołała wyszeptać.
- Sprzeciwiasz mi się?
- Przecież on tu stoi od wieków! To... to mój dom.
- W takim razie przekonaj mnie o tym. Kiedy chciał ją przyciągnąć ku sobie, Becky
mu się wyrwała. Chwycił ją za ramię.
- Precz ode mnie! - krzyknęła.
- Czy to ma być ta słynna angielska gościnność, o której tyle słyszałem? Nie traktujesz
mnie życzliwie, kuzynko.
- Zabierz ręce!
- Nie dasz mi całusa? A tak dobrze się wczoraj zaczęło. Uderzyła go w twarz.
Michaił z furią odpłacił jej tym samym.
Becky padła na podłogę. Ledwie zdołała podeprzeć się dłońmi.
- Jak śmiałaś podnieść na mnie rękę?! Wiesz, kim jestem?
- Jak najbardziej! Brutalem!
- Chcesz wiedzieć, co spotkałoby rosyjską dziewczynę, gdyby się ośmieliła tak
postąpić?
Becky nie miała ochoty tego słuchać. Wstała chwiejnie, wciąż jeszcze oszołomiona
uderzeniem.
- Kazałbym ją chłostać, póki sama nie zaczęłaby błagać, żebym ją wziął.
- Nie jestem twoją poddaną.
- Dostałem cię w spadku. Nim zdołała się cofnąć, schwycił ją za włosy, odchylił jej
głowę do tyłu i zajrzał w oczy.
- Zmierć dziadka sprawiła, że znalazłaś się pod moją władzą aż do dwudziestego
pierwszego roku życia. Pamiętaj! Już ja cię nauczę posłuszeństwa!
- Zostaw mnie!
- Chcesz mi się opierać? Nie dbam o to. I nie sądz, że będę cię lepiej traktował ze
względu na pokrewieństwo - syknął jej wprost do ucha. - Nie jesteś dla mnie dużo więcej
warta od ulicznicy. Całkiem jak twoja matka!
- Jak śmiesz tak o niej mówić! - krzyknęła. Michaił szarpnął ją za włosy.
- Nie jestem podobny do waszych angielskich dżentelmenów. Nie boję się grać
nieczysto. Wiesz, że mam w Rosji harem? Jak zresztą wielu innych. Czternaście pięknych
wieśniaczek. W twoim wieku. Brakuje mi ich, lecz, rzecz jasna, nie mogłem ich tu zabrać, bo
w Anglii stałyby się wolne. Na szczęście mam ciebie i potraktuję cię w ten sam sposób. Mój
system jest skuteczny, choć nieco bolesny. Ja zawsze wygrywam, więc miej się na baczności.
Jeśli zamierzasz oszczędzić sobie przykrości, rób to, co ci powiem. Ode mnie zależy, gdzie
możesz pójść, z kim się widywać, co jeść, jak się ubierać. Przywyknij do tego - mruknął i
odepchnął ją od siebie. - Zostaniesz w swoim pokoju przez resztę dnia. Poślę po ciebie, kiedy
będę gotów wysłuchać twoich przeprosin. Teraz nie jestem w odpowiednim nastroju.
- Przeprosin? - wciąż jeszcze wirowało jej w głowie.
- Uderzyłaś mnie i znieważyłaś moich ludzi. Przeprosisz za to, gdy poślę po ciebie
wieczorem. Rozumiesz? A teraz precz!
Drżała na całym ciele, w głowie miała pustkę, lecz wiedziała jedno:
- To ty się stąd wynoś! - wrzasnęła.
- Jeszcze tu jesteś? - spytał groznie.
- Opuść mój dom! I zabierz ze sobą tych plugawych barbarzyńców! Kiedy gwałtownie
ruszył ku niej w rozwianym szlafroku, uciekła.
Przebiegła koło portretu lady Agnes i popędziła na górę. Michaił stanął u stóp
schodów.
- Teraz ja jestem panem tego domu! - huknął w ślad za nią. - Będziesz mi posłuszna
albo pożałujesz!
Becky zatrzasnęła za sobą drzwi sypialni. Przez chwilę stała, cała roztrzęsiona, i
nadsłuchiwała, czy Michaił jej nie ściga. Nie usłyszała jednak niczego i osunęła się na ziemię.
Nie potrafiła pogodzić się z tym, że wyznaczony prawem opiekun ją uderzył. Zamierzał
zresztą zrobić coś jeszcze gorszego. Musi więc opuścić ten dom. Michaił dał jej jasno do
zrozumienia, o co mu chodzi. Lepiej już uciec niż być poniżoną, zastraszoną i gwałconą.
O mało nie podskoczyła, gdy drzwi uchyliły się ze skrzypieniem. Przez szparę dobiegł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]