Indeks IndeksJennifer Armintrout Blood Ties 2 Blood Ties The PossessionTaylor Jennifer Głuchy telefonDr Who New Adventures 36 Infinite Requiem, by Daniel Blythe (v1.0) (pdf)Harrison Harry Planeta Smierci 03Diana Hunter [Submission] Services Rendered [EC Taboo] (pdf)Conrad Linda Milosc i czaryfirewall1Kim Dare Thrown to the Lions 1 Ryland's Sacrifice1063. Celmer Michelle Seks i dyplomacjaForester Cecil Scott PowieśÂ›ci Hornblowerowskie 02 (cykl) Porucznik Hornblower
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anusiekx91.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Spragniona jego dotknięć, czekała na śmielszą piesz-
    czotę, ale Andy zwlekał. Nadal głaskał ją po plecach.
    Bez pośpiechu zdjęła gruby sweter i bieliznę. Stanęła
    przed nim naga do pasa. Wtedy jej dotknął. Drżała
    spragniona czułości, ale go nie popędzała. Znów ją po-
    całował; oddała mu pocałunek. Miała wrażenie, że stoją
    tak od kilku godzin. Oboje nie kryli, że pragną czegoś
    więcej. Mimo to Andy z czułym uśmiechem włożył jej
    przez głowę sweter zarzucony niedbale na ramiona.
    Spojrzała na niego z niedowierzaniem. Oczy mu po-
    ciemniały, ale na twarzy malowała się czułość i troska.
    Był pogodny i odprężony.
    - Od chwili gdy cię ujrzałem, coś mi mówiło, że
    będziemy mieli kłopoty - mruknął łagodnie.
    - Ja jestem wszystkiemu winna?
    - Pewnie. - Andy uśmiechnął się radośnie. - Zresztą
    to dopiero początek. Igramy z ogniem, moja droga -
    dodał i podniósł z podłogi kurtkę. - W tym tygodniu
    mam tylko jedno wolne popołudnie. Co ty na to, żeby
    wybrać się na narty? Są tu wspaniałe tereny do spacerów
    na biegówkach. Moim zdaniem pomysł jest dobry, po-
    nieważ mróz i grube kurtki udaremnią nagłe wybuchy
    namiętności.
    Maggie bez słowa skinęła głową. Stała w drzwiach,
    S
    R
    patrząc, jak Gautier wsiada do auta i odjeżdża. Była
    zadowolona, rozbawiona i trochę zbita z tropu. A to
    drań, pomyślała z uśmiechem. Zawrócił jej w głowie
    i pojechał do domu. Kusił pocałunkami, tulił w ramio-
    nach, a potem zostawił. To dziwne, ale takie postępo-
    wanie jej pochlebiało. Gautier uwodził ją z rozmysłem,
    bez pośpiechu. Inni mężczyzni na jego miejscu staraliby
    się jak najprędzej dopiąć swego. Andy zdawał sobie
    sprawę, że więz istniejąca między nimi jest zbyt cenna,
    by dla chwili rozkoszy zaryzykować jej zerwanie.
    Ocknęła się z zamyślenia dopiero wtedy, gdy tylne
    światła samochodu zniknęły jej z pola widzenia. Musia-
    ła pogasić dziesiątki lamp i zamknąć na noc drzwi.
    Oswojona samiczka szopa pracza imieniem Kleopatra
    stała u wejścia na taras z noskiem przylepionym do szy-
    by, czekając na wieczorną porcję smakołyków. O tej
    porze dostawała zwykle marchewkę i resztki warzyw
    z obiadu. Maggie uporała się z obowiązkami pani domu
    i pomaszerowała do łazienki. Myjąc zęby, powtarzała
    sobie, że nie zakocha się w przystojnym szeryfie. Wy-
    kluczone!
    Cóż z tego, że gdy ją całował, zapominała o całym
    świecie i stawała się głucha na głos rozsądku? Była zbyt
    doświadczona i mądra, by wierzyć, że miłość -- ta pra-
    wdziwa - spada na ludzi jak grom z jasnego nieba.
    Szczerze mówiąc, trochę się obawiała Andy' ego Gau-
    tiera, bo jak czarodziej rzucił na nią urok. Ceniła spokój,
    opanowanie i zdrowy rozsądek. Nie należała do kobiet,
    które z radosnym westchnieniem rzucają się w ramiona
    poznanego przed kilkoma dniami przystojniaka. Była
    S
    R
    wybredna i konkurentom wysoko ustawiała poprze-
    czkę.
    Dzisiejszy dzień przyniósł mnóstwo wrażeń. Maggie
    postanowiła wcześnie się położyć. Po kilku godzinach
    obudziła się nagle. W sypialni panował mrok. Dziew-
    czyna była zlana potem, serce jej kołatało, puls znacznie
    przyspieszył, a strach chwycił ją za gardło.
    Tak było co noc. Od pamiętnego wieczoru, gdy miała
    wypadek, w środku nocy zrywała się ze snu, głęboko
    przekonana, że ma coś na sumieniu. Nie chodziło o dro-
    biazg - na przykład o debet na koncie albo zwłokę
    w opłatach. Coś jej mówiło, że dopuściła się poważnego
    wykroczenia. Setki razy próbowała wrócić pamięcią do
    tamtego dnia. %7ładnych wspomnień. Pustka. Tylko bez-
    podstawne poczucie winy.
    Zacisnęła powieki. Próbowała myśleć o czymś in-
    nym, by uwolnić się od lęku. Andy Gautier... Teraz
    gotowa była przyznać, że chciała się z nim kochać.
    Rzecz jasna, nie od razu. Jeśli ich znajomość będzie się
    nadal rozwijała tak obiecująco jak dotychczas, można
    pomyśleć o wspólnej przyszłości. Mieli ze sobą wiele
    wspólnego. Jedyną przeszkodę stanowiły dziwne stany
    lękowe, z którymi co noc walczyła. Nie należy się spie-
    szyć. Miała czas. Andy, jak przystało na przedstawiciela
    wymiaru sprawiedliwości, cenił szczerość i uczciwość.
    To mężczyzna z zasadami. Maggie ceniła te same war- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •