[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wróble. Podobnie jak Bush w jednej r ce trzyma szpad , w drugiej pistolet. Obok niego Wellard wymachiwa
pa aszem wyra nie zbyt ci kim dla niego, a za nimi pod o w szyku ze dwudziestu lub wi cej marynarzy
z bagnetami na broni, gotowych do boju.
Dzie dobry, sir przemówi Hornblower. Mia jeszcze na g owie porwany trójgraniasty kapelusz, móg
wi c zasalutowa i chcia to nawet uczyni , ale zreflektowa si przypomniawszy sobie, e trzyma szpad
w d oni.
Dzie dobry odpowiedzia Bush machinalnie.
Gratulacje, sir zacz Hornblower. Mia twarz poblad , a u miech przypomina wyszczerzone z by
trupiej czaszki. Nie ogolony zarost pokrywa jego policzki i podbródek.
Dzi kuj skwitowa Bush.
Hornblower wetkn w pas pistolet, a potem tak e szpad .
Zaj em ca t stron , sir ci gn , wskazuj c gestem. Mam i dalej?
Tak, bardzo prosz , panie Hornblower.
Tak jest, sir.
Tym razem Hornblower móg zasalutowa . Wyda szybko rozkazy, zostawiaj c przy dzia ach podoficera
i paru ludzi.
Widzi pan, sir rzek Hornblower, wskazuj c przed siebie kilku uciek o.
Bush popatrzy na zbocze stromo opadaj ce ku zatoce i ujrza za nim par postaci.
Za ma o, eby my si fatygowali powiedzia ; jego umys zaczyna ju ja niej pracowa .
Oczywi cie, sir. Mam pod stra przy bramie czterdziestu je ców. Widz , e Whiting zbiera reszt . Id
ju tam, sir, je li pan pozwoli.
Bardzo dobrze, panie Hornblower.
Kto jednak zachowa przytomno umys u w tej gor czce ataku. Bush ruszy ku drugiej stronie rampy. Sta
tam na stra y podoficer z kilkoma marynarzami; na widok Busha poderwali si na baczno .
Co robicie? spyta .
Tu jest magazyn, sir zameldowa podoficer Ambrose, starszy marsowy fokmasztu, który nigdy nie
pozby si nabytego w dzieci stwie akcentu devonshirskiego mimo lat sp dzonych w marynarce. My jego
pilnujemy.
Na rozkaz pana Hornblowera?
Tak, sir.
Przy g ównej bramie siedzia a w kucki nas piona grupka je ców. Hornblower zameldowa o ich obecno ci.
Ale by a tam stra , o której wcale nie wspomnia ; posterunek przy studni; stra przy bramie; Woolton,
najbardziej zrównowa ony podoficer ze wszystkich, sta z sze cioma lud mi przy d ugim drewnianym budynku
obok bramy.
Jakie macie zadanie? zapyta Bush.
Pilnowa sk adu ywno ci, sir. Tam s trunki.
Bardzo dobrze.
Gdyby szale cy, którzy dokonali ataku tamten nierz na przyk ad, którego bagnet Bush odparowa
dobrali si do trunków, nie da oby si ju nad nimi zapanowa .
Nadbieg Abbott, midszypmen z oddzia u Busha.
Co, u diab a pan robi ? krzykn Bush gniewnie. Nie by o pana przy mnie od chwili rozpocz cia
szturmu.
Przepraszam, sir wyb ka Abbott. Rzecz jasna, da si ponie sza owi ataku, lecz to nie by a
wymówka; na pewno nie, gdy si pomy la o o Wellardzie, wci u boku Hornblowera, wype niaj cym jak
nale y swoje obowi zki.
Przygotowa si do przekazania sygna u na okr t rozkaza Bush. Powinien pan by gotów do tego
pi minut temu. Niech przeczyszcz trzy dzia a. Który to niós bander ? Prosz go odszuka i niech zawiesi j
nad bander hiszpa sk . Ale ju ! Na jednej nodze!
Zwyci stwo mog o mie swój smak, ale teraz, gdy min a pierwsza reakcja, nie mia o wp ywu na humor
Busha. Nie spa wcale i nie jad niadania i mimo e od wzi cia fortu min o mo e dziesi minut, czu wyrzuty
sumienia za te par chwil; tyle rzeczy powinien by zrobi w tym czasie.
Poczu ulg , gdy zamiast dalej gry si swoimi zaniedbaniami, przeszed do ustalania z Whitingiem, gdzie
mo na umie ci je ców. Wyp dzono ju ich wszystkich z baraków; setk pó nagich m czyzn i co najmniej
dwadzie cia niewiast, z rozpuszczonymi w osami sp ywaj cymi na plecy, obci gaj cych na sobie odzienie.
W spokojniejszej chwili Bush zainteresowa by si tymi kobietami, ale teraz poczu tylko irytacj na my l
o dodatkowej komplikacji, z któr b dzie musia si upora .
ród m czyzn by o troch Murzynów i Mulatów, lecz wi kszo stanowili Hiszpanie. Prawie wszyscy
zabici le cy tu i ówdzie byli w pe ni odziani mieli na sobie bia e mundury z niebieskimi wy ogami. To stra
ówna i wartownicy, którzy zap acili za brak czujno ci.
Kto by dowódc ? zapyta Bush Whitinga.
Nie umiem powiedzie , sir.
A wi c niech ich pan zapyta.
Bush zna tylko swój ojczysty j zyk, podobnie Whiting, s dz c z jego nieszcz liwej miny.
Przepraszam, sir& Pierce, pomocnik lekarza, próbowa zwróci na siebie uwag . Czy mog dosta
ludzi do przeniesienia rannych w cie ?
Zanim Bush zd odpowiedzie , us ysza wo anie Abbotta z platformy dzia owej.
Dzia a oczyszczone, sir. Czy mog wzi proch z magazynu?
I znów, nim Bush zd wyrazi zgod , zjawi si m ody Wellard, odsuwaj c Pierce'a na bok, by
wy uszczy swoj spraw .
Prosz pana, prosz pana! Pozdrowienia od pana Hornblowera, sir, i czy mo e pan wej na wie , sir.
Pan Hornblower mówi, e to pilne, sir.
Bush pomy la , e je li kto jeszcze za da czego od niego w tej chwili, to naprawd nie wytrzyma.
Rozdzia X
W ka dym rogu fortu by ma y bastion zbudowany po to, aby mo na by o bi ogniem flankowym po murach,
a na szczycie bastionu po udniowo-zachodniego znajdowa a si wie yczka stra nicza z masztem flagowym. Na
tej w nie wie yczce stali Bush i Hornblower, maj c za plecami rozleg y Atlantyk, a przed sob zatok Saman
o wyd onym kszta cie. Nad ich g owami powiewa y dwie flagi, u góry bia a bandera, brytyjskiej marynarki
wojennej, a pod ni czerwono-z ota hiszpa ska. Z Renown mog o by trudno rozpozna barwy flag, ale na
pewno zobacz , e jest ich dwie. A gdy us yszawszy huk trzech wystrza ów armatnich skieruj lunety na fort,
zauwa flagi wolno opuszczane w dó i podnoszone w gór . Trzy wystrza y i dwukrotne opuszczenie dwóch
flag to by umówiony sygna , e fort jest w r kach angielskich. I Renown go zrozumia , poniewa
przebrasowawszy ster agiel rozpocz powrót wzd d ugiego brzegu pó wyspu.
Bush i Hornblower mieli ze sob jedynie lunet odkryt przy spiesznym przeszukiwaniu fortu; gdy jeden
patrzy przez ni , drugi czeka niecierpliwie na swoj kolej. Bush, który trzyma lunet w tej chwili, wycelowa
na drugi brzeg zatoki, a Hornblower wskazywa palcem na to, co tam spostrzeg przed chwil .
Widzi pan, sir? spyta . Dalej w zatoce, za bateri . Tam le y miasto nazywa si Sawan. A za nim
wida , statki. Lada chwila podnios kotwice.
Tak, widz mówi Bush, z lunet przy oczach. Cztery ma e jednostki, adna nie ma postawionych
agli, trudno powiedzie , co to za statki.
Ale mo na si atwo domy li , sir.
Chyba tak zgodzi si Bush.
Nie by o potrzeby trzyma du ych jednostek wojennych w pobli u cie niny Mona. Przep ywa a t dy po owa
floty handluj cej z portami Morza Karaibskiego, mijaj c zatok Saman w odleg ci trzydziestu mil. Szybkie,
zwrotne okr ciki, ka dy z kilkoma dzia ami o d ugim zasi gu i liczn za og , mog y robi b yskawiczne
wypady, chwyta up i wraca pod os on zatoki, gdzie krzy owy ogie baterii by w stanie z atwo ci
odstraszy nieprzyjaciela, jak to wykaza wczorajszy dzie . Korsarze dzia ali tak szybko, e nie musieli wcale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]