[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pierwszy. Ta chwila wystarczyła Hanowi, by stwierdzić, że nogi jego towarzyszki należą
do niezwykle zgrabnych.
Wkrótce ich ciała pokryły się lepką, brudną mazią. Na każdym kroku napotykali na różne,
często trudne do ominięcia przeszkody, co jeszcze bardziej zirytowało Fiollę.
— Dlaczego ty tak strasznie wszystko komplikujesz? — narzekała. — Piraci zadowoliliby
się pieniędzmi i zostawili nas w spokoju, ale tobie to najwyraźniej nie odpowiada, Hanie
Solo, o nie!
Han prychnął ze złością, odsuwając na bok zalegające druty i jakieś żelastwo.
— Czy nie wpadło ci do głowy, że to nie jest zwykły atak piracki?
— Nie mam pojęcia, po raz pierwszy jestem w takiej sytuacji!
— Więc zaufaj mi. Jestem pewien, że prawdziwi piraci wybraliby inny, bogatszy i nieco
bardziej oddalony cel. To duże ryzyko atakować w bezpośrednim sąsiedztwie patroli
Espo. A poza tym nie rozumiem decyzji kapitana o zablokowaniu kapsuł. Oni kogoś
szukają, a ja sądzę, że tym kimś jesteśmy my.
Powoli przesuwali się wzdłuż tunelu, często trącając głowami nisko wiszące przewody.
W tunelu panował półmrok rozświetlany jedynie mglistymi, awaryjnymi światłami.
Wreszcie, po długim i mozolnym przedzieraniu się, Han dostrzegł właz, którego szukał.
— Gdzie jesteśmy? — spytała Fiolla.
— Nieco poniżej śluzy — odrzekł, wskazując kciukiem sufit. — Piraci już chyba całkowicie
opanowali statek.
— W takim razie co tutaj robimy? Czy kiedykolwiek ktoś odważył się krytykować twoje
rozkazy, panie Solo?
— Nikt i nigdy — korzystając z krótkiej drabinki wspiął się na wyższy poziom. Fiolla po
krótkim wahaniu podążyła za nim. Jednakże próba otwarcia znajdującej się w górze
zasuwy spełzła na niczym. Koło zamachowe nawet nie drgnęło, a zapieranie się nogami
i naprężanie wszystkich mięśni niczego nie zmieniło.
— Trzymaj! — Fiolla podała mu krótki, metalowy pręt. Spojrzał w dół i stwierdził, że
dziewczyna trzyma w dłoni jeden ze szczebli znajdującej się poniżej drabiny.
61
Zemsta Hana Solo
— Tracisz czas na państwowej posadzie, dziewczyno — rzekł szczerze, przekładając pręt
przez szprychy koła i zapierając się z całej siły. Tym razem koło zaskrzypiało i drgnęło.
Zasuwa przesunęła się parę milimetrów. Han przybliżył twarz do szczeliny i ujrzał to, co
spodziewał się ujrzeć — wnętrze komory naprawczej, znajdującej się tuż obok głównej
śluzy. W pomieszczeniu zgromadzono kombinezony kosmiczne członków załogi.
Pociągając za sobą Fiollę, Han możliwie jak najciszej zatrzasnął właz.
— Przy śluzie jest teraz najwyżej jeden lub dwóch strażników — rzekł. — Nie sądzę, aby
spodziewali się ataku.
— Więc co my tutaj robimy? — spytała, naśladując jego szept.
— Nie możemy się dłużej ukrywać. Jeżeli ich do tego zmusimy, przeszukają cały statek.
Jest tylko jedno miejsce, skąd może uda się nam przedostać do kapsuły.
Zaniemówiła, zrozumiawszy wreszcie jego plan i już otwierała usta chcąc zaprotestować,
gdy delikatnie położył palec na jej wargach.
— To są handlarze niewolników, nie piraci i jestem pewien, że jeżeli przedsięwzięli
tego typu akcję, to po to, by nas dorwać. Chcą się dowiedzieć, co wiemy, a potem
nas zlikwidować na dobre. Trudno mi przewidzieć, czy nam się uda, ale jeżeli dotrzesz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]