Indeks IndeksBuechting_Linda_(Jamison_Kelly)_ _Tatuś_na_zamowienie0059. Cajio Linda Noce w białym atłasie02. Goodnight Linda Jak w bajce... ZamoĹźny kawalerHoward Linda 01 Polowanie na sobowtĂłraBaker Linda Dragonlance Zaginione opowieści t 2York Rebecca Intryga i milosc 05 Moje dziecko moj skarbCartland_Barbara_ _Znak_milosci(1)Macomber Debbie Harlequin Romance 81 Mój bohaterLeiber, Fritz Un Fantasma Recorre Texas10th Century Norse Drinking Horn
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    se. - Kiedy jego ojciec zmarł, mógł sprzedać młyn z zyskiem.
    - Myślę... - Kate zawahała się na moment. - Moim zda­
    niem mój ojciec został tutaj, żeby dokonać swego rodzaju
    zemsty na dziadku.
    - Ale twój dziadek zmarł dwanaście lat temu!
    Skinęła głową.
    - Mój dziadek kochał ten dorobek poprzednich pokoleń
    naszej rodziny. Niestety, nigdy nie dopuszczał swego syna
    do uczestnictwa w prowadzeniu młyna. Nie jestem pewna
    - ciągnęła - ale chyba mój dziadek nie wierzył, że ojciec móg­
    łby zostać menedżerem. Niestety, kiedy dziadek nagle zmarł
    na atak serca, ojciec odziedziczył wszystko. - Obejrzała się,
    żeby wyjrzeć przez okno i widać było zmęczenie w jej przy-
    267
    Linda Conrad
    garbionych ramionach. - Jestem prawie pewna, że mój ojciec
    postanowił prowadzić młyn zupełnie sam, żeby udowodnić,
    że potrafi. Kiedy zorientował się, że nie wszystko idzie do­
    brze, nie chciał fachowej pomocy, bo nienawiść już go tak
    zżerała, jak ten rak, który go ostatecznie zabił.
    Chase uświadomił sobie, że w przypadku Kate było bar­
    dzo podobnie: jej ojciec też za swego życia nie dopuszczał jej
    do młyna. Czy i jej serce jest pełne nienawiści?
    Sam odpowiedział sobie na to pytanie przecząco. Ani
    przez moment od chwili swego przyjazdu nie zauważył
    w niej nienawiści. Ale może była wtedy, gdy skłamała szery­
    fowi. Musiała być jakaś przyczyna!
    - Masz pomysł, co jeszcze możemy zrobić? - spytał i wstał
    od stołu. Widział, że przyszłość młyna rysowała się mizernie.
    Spojrzała na niego z błyskiem nadziei w oczach.
    - Pomyślałam, że może któryś ze starych farmerów, upra­
    wiających ryż, którzy handlowali z moim dziadkiem, mógłby
    nam coś wyjaśnić? Może nawet doradzić?
    - To jest jakiś pomysł. - Chase przypomniał sobie coś, na
    co przedtem już zwrócił uwagę. - W sąsiedniej gminie jest
    dwóch farmerów, którzy udzielili twojemu ojcu pożyczki.
    Może jeszcze wtedy młyn, ich zdaniem, miał szansę, skoro
    to zrobili?
    Kate spojrzała na niego, taka bezbronna, że nie mógł się
    powstrzymać i wyciągnął ręce, żeby ją przytulić. Przycisnął
    policzek do czubka jej głowy, wdychając znajomy zapach.
    Był prawie pewien, że młyna nie da się uratować, ale sko­
    ro jej tak na tym zależało, spróbuje ostatniej deski ratunku.
    268
    Miłość i czary
    269
    - Jeżeli jutro się przejaśni, może uda nam się umówić i po­
    jechać do tych dwóch farmerów, dobrze? - zaproponował.
    Skinęła głową i przylgnęła do niego. Tak bardzo pragnął jej
    powiedzieć, że wszystko dobrze się ułoży i uratują młyn, ale nie
    chciał jej robić nadziei. Milczał więc i tulił ją do siebie.
    Po prostu przytulał.
    - Patrzcie tylko, panna Katherine. Dorosła kobieta. - Au-
    gustin St.Germaine, siedemdziesięcioletni farmer i wielo­
    letni przyjaciel jej dziadka, uścisnął jej rękę z uśmiechem. -
    I w dodatku bardzo urodziwa.
    Kate poczuła, że rumieniec wypełza jej na szyję, ale na­
    chyliła się i pogłaskała gospodarza po policzku.
    - Dzięki, że zgodził się pan z nami zobaczyć. To bardzo
    miłe. Chciałam przedstawić nowego właściciela młyna. Cha­
    se Severin.
    - Severin? Musi pan być synem Charlesa. - Starszy pan
    klepnął Chase'a po ramieniu. - Mój pradziadek sprowadził
    pierwszego Severina do tego zakątka Luizjany. Zatrudnił go
    do zarządzania plantacją St.Germaine. Musiał to być pana
    przodek. Nie wiedział pan o tym, co?
    Chase uprzejmie pokręcił głową.
    - O ile wiem, proszę pana, to jestem ostatnim Severinem
    mieszkającym w Luizjanie. Mój ojciec mieszka teraz w Hou­
    ston. - Uścisnął wyciągniętą dłoń. - Bardzo jestem wdzięcz­
    ny, że pan poświęcił nam swój czas.
    - Dziwne tak pomyśleć, że Severin jest właścicielem mły­
    na, a nie Beltrane. Ale już w moim wieku człowiek przestaje
    270
    Linda Conrad
    się dziwić. - Poprowadził ich do stołu ustawionego na tara­
    sie. - Ostatnio lekarze pozwalają mi tylko na mrożoną her­
    batę, ale mogę wam przygotować Bloody Mary albo napój
    miętowy...
    Kate uśmiechnęła się. Starszy, bardziej siwy, niż pamię­ [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •