Indeks Indeks0423. Moreland Peggy Anioł w za duĹźej sukience (Harlequin Desire)Mackenzie Myrna Harlequin Romans 1064 Słodycz Ĺźycia185. Harlequin Romance Winters Rebecca Ranczer i rudowłosa143. Harlequin Romance Winters Rebecca Ich dwoje297. Macomber Debbie Synowie Północy 03 Ozen sie tato612. Wallington Vivienne Najpić™kniejsza suknia śÂ›lubnaBaxter Mary Lynn Prezent dla Joni Gwiazdka miśÂ‚ośÂ›ci0907. Lovelace Merline ÂŚwięta w Salzburgu02. Goodnight Linda Jak w bajce... Zamośźny kawaler364. Milburne Melanie Czasami warto czekac
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anusiekx91.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    - Najpierw twierdzisz, że mnie kochasz. I to na tyle, żeby się ze mną ożenić. - Głos jej
    się lekko załamał. - Zaraz potem wiążesz się z kobietą o imieniu Liza i chcesz, żebyśmy
    zapomnieli o ślubie. Posłuchaj więc dobrze i zapamiętaj sobie raz na zawsze: Nie
    będziesz bawił się moimi uczuciami! Zaproponowałeś mi małżeństwo, ale ja... - Bailey
    zamilkła, widząc uśmiech w kącikach jego ust. - Czy ta rozmowa cię bawi?
    - Trochę.
    - Ja też chciałabym się pośmiać.
    - Liza jest moją bratową.
    Słowa Parkera nie od razu do niej dotarły.
    - Kim?
    - %7łoną mojego brata.
    Bailey osunęła się na krzesło. Próbowała jak najszybciej zebrać myśli.
    - Więc kochasz się w żonie brata. No tak, to typowe dla takiego...
    - Nie. - Zdawał się zaskoczony, że mogła coś takiego zasugerować. - Kocham się w
    tobie.
    - Mówisz bez sensu.
    - Chyba tak, bo inaczej...
    - Inaczej, co?
    - Inaczej trzymałbym cię już dawno w ramionach.
    - Może byś wyjaśnił, o co ci chodzi?
    - Kocham cię, Bailey, ale nie wiedziałem, ile czasu zajmie ci zdanie sobie sprawy z
    tego, że ty też mnie kochasz. Tak byłaś uwikłana w przeszłość, że...
    - Miałam ku temu powody - przypomniała mu.
    - Miałaś - zgodził się. - W każdym razie prosiłem cię, żebyś wyszła za mnie za mąż.
    - Dla dokładności - to twój ojciec mi o tym
    powiedział.
    - To prawda, uprzedził mnie. Ja sam już dawno gotowy byłem ci zadać to pytanie,
    ale...
    - Ale... - przerwała mu. - Zawsze było jakieś  ale".
    - Ale nie wiedziałem, czy twoje uczucie jest szczere.
    - Słucham?
    - Czy zakochałaś się we mnie, czy w Michaelu? - dokończył cicho.
    - Chyba nie rozumiem.
    - Moim zdaniem, gdybyś mnie naprawdę kochała, zrobiłabyś wszystko, żeby mnie
    odzyskać.
    - Odzyskać cię? Wybacz mi, ale teraz ja nic nie rozumiem.
    - W porządku. Cofnijmy się pamięcią. Kiedy Paul oświadczył ci, że znalazł inną
    kobietę i chce zerwać zaręczyny, co zrobiłaś?
    -Rzuciłam uniwersytet i zapisałam się na studia w innej uczelni.
    - A w przypadku Toma?
    - Przeniosłam się do San Francisco.
    - No widzisz. Dokładnie o tym mówię.
    - O czym dokładnie mówisz?
    Parker zawahał się, potem spojrzał jej prosto w oczy.
    - Chciałem, żebyś kochała mnie na tyle mocno, żeby o mnie walczyć - powiedział po
    prostu. - Zrozum, Liza i ja nie jesteśmy w sobie zakochani.
    - Chciałeś, żebym myślała coś innego?
    - Tak - przyznał niechętnie. - Ona też czytuje romanse. Okazuje się, że mnóstwo kobiet
    to robi. Opowiadałem jej o nas i wpadła na pomysł, żeby użyć chwytu z  drugą kobietą",
    tak jak w niektórych romansach.
    - Co za całkowity brak skrupułów!
    - Możesz dać mi jeszcze minutkę?
    - W porządku - zgodziła się.
    - Kiedy Paul i Tom zerwali zaręczyny, nie zrobiłaś ani nie powiedziałaś nic, żeby
    przekonać ich o swojej miłości. Spokojnie zaakceptowałaś ich decyzje i cichutko
    usunęłaś się z ich życia.
    - No i?
    - No i ja chciałem, żebyś potrzebowała mnie tak bardzo, kochała tak mocno, żeby
    trudno ci było pogodzić się z utratą. %7łebyś odłożyła do szuflady tę swoją przeklętą dumę i
    zaczęła walczyć o swoje szczęście.
    - Czy chciałeś doprowadzić do meczu bokserskiego między mną i Lizą? - zapytała
    złośliwie.
    - Nie! - Chciałem cię tylko sprowokować, żebyś do mnie przyszła. Dlaczego to tak
    długo trwało? Zacząłem już tracić nadzieję...
    - Jeżeli jeszcze raz posuniesz się do takich sztuczek, stracisz o wiele więcej niż
    nadzieję, Parkerze Davidsonie.
    Twarz rozjaśnił mu uśmiech zdolny odegnać jej ból i rozwiać wszelkie wątpliwości.
    Otworzył ramiona i Bailey utonęła w nich, chowając twarz na jego piersi.
    - Powinnam być na ciebie wściekła.
    - Najpierw mnie pocałuj, a potem bądz wściekła.
    Tym jednym pocałunkiem wynagrodził jej wszystkie smutne dni i długie samotne noce.
    Kiedy w końcu ją puścił, nie mogła złapać tchu.
    - Czy naprawdę mnie kochasz? - wyszeptała, pragnąc jeszcze raz to usłyszeć.
    - Naprawdę cię kocham. - Uśmiechnął się do niej.-Moja miłość przetrwa i dwieście lat.
    - Tylko dwieście?
    - No dobrze. Dwieście jeden.
    EPILOG
    Bailey zatrzymała się przed wystawą księgarni, żeby przeczytać informację o tym, że
    dwie młode pisarki będą podpisywać dzisiaj po południu swe książki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •