[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Takie rozwiązanie pozwoliłoby jej utwierdzić się w przekonaniu, że
postąpiła słusznie, nie mówiąc mu nic o Katy. Ale on wydawał się być
niezwykle poruszony jej wypowiedziÄ…, a na dodatek najwyrazniej nie
zamierzał odejść.
- Przyjechałeś z Sydney na swoim harleyu? - Za wszelką cenę
próbowała zmienić temat, choć wiedziała doskonale, jaką odpowiedz
otrzyma. Przecież Mack Chaney nie ruszał się nigdzie bez swojego
ukochanego motocykla!
Jednak jego odpowiedz zaskoczyła ją.
- Nie, przyleciałem. Zatrzymałem się w śródmieściu. Z lotniska
wziąłem taksówkę.
Suzie nie mogła w to uwierzyć. Skąd miał na to pieniądze? Nagle
poczuła, jak robi się jej niedobrze.
- Kolejna wielka wygrana w kasynie? - spytała niby żartobliwie.
Mack uśmiechnął się zadziornie.
- Nie, nic w tym rodzaju. Nowa przeglądarka do Internetu, którą
zaprojektowałem. Sprzedaje się nadzwyczaj dobrze. Kojarzysz mniej więcej,
do czego to służy?
54
RS
- Niezbyt. - Suzie nie miała komputera i nigdy nie interesowała się
informatyką. Uważała, że ludzie spędzają stanowczo zbyt wiele czasu przed
szklanym monitorem. A już na pewno Mack Chaney. - Gratuluję. - W jej
głosie dało się wyczuć delikatną nutkę ironii. Najwyższa pora, żeby zaczął
zarabiać na życie, nawet jeżeli wszystkie pieniądze zamierza wydawać na
drogie bilety lotnicze i luksusowe hotele.
Nagle Katy poruszyła się w wózeczku. Suzie wpadła w panikę. Jeżeli
jej córeczka otworzy swoje piękne, brązowe oczy, Mack z pewnością
zauważy, jak uderzająco jest do niego podobna.
- Mack, bardzo cię przepraszam, ale właśnie wybierałam się z moim
maleństwem na spacer do parku. - Powoli ruszyła przed siebie, mając
nadzieję, że rytmiczne kołysanie wózka utuli dziewczynkę do snu. I
rzeczywiście, nie minęła minuta, a Katy znów zasnęła. Dzięki Bogu!
- Pójdę z tobą - zadeklarował ochoczo. - Chyba nie masz nic
przeciwko temu?
- Nawet gdybym miała i tak by cię to nie powstrzymało. - Starała się
sprawiać wrażenie obojętnej, ale czuła, jak cała się czerwieni.
- Powiedz szczerze, nie cieszysz się ani trochę, że mnie widzisz?
Nie mogła w to uwierzyć. Nie dość, że dowiedział się o dziecku, to w
dodatku dała mu przecież wyraznie do zrozumienia, że ojcem śpiącego
słodko w wózeczku maleństwa jest inny mężczyzna! Nic nie było w stanie
go zniechęcić. Po co tak naprawdę przyjechał? Czyżby wciąż chciał z nią
być?
Typowa męska arogancja! Mack po prostu nie przyjmował do
wiadomości, że w jej życiu może być inny mężczyzna. A może chciał się
przekonać, że to nieprawda. A wtedy...
55
RS
Przyspieszyła kroku. Nie ma mowy! Nie może na to pozwolić. To, co
się między nimi wydarzyło, nie powtórzy się nigdy więcej! Wystarczyłaby
bowiem jeszcze jedna noc w jego ramionach, a Suzie już nigdy nie byłaby w
stanie rozstać się z nim!
Zamknęła oczy i ujrzała obraz udręczonej twarzy własnego ojca. Nie
może na to pozwolić. Nawet gdyby miało ją to kosztować własne szczęście,
nie pozwoli, by ktokolwiek zniszczył dzieciństwo jej niewinnej, małej
córeczki!
56
RS
ROZDZIAA SIÓDMY
- Co słychać w świecie mody? - Mack nie dawał za wygraną. - Czy
twoja suknia ślubna przysporzyła ci zasłużonej sławy? Z tego, co wiem,
udało ci się uratować Jolie Fashions.
- Rzeczywiście, interesy w Jolie znów idą świetnie. Natomiast moja
kariera... Cóż, ze względu na dziecko nie jest mi łatwo. Teraz Katy jest dla
mnie najważniejsza - podkreśliła.
To prawda. Pracowała teraz z wielką przyjemnością, mając przed sobą
jeden cel - zapewnienie stabilnej przyszłości córeczce. Bez żalu porzuciła
marzenia o wielkiej karierze.
- Mam dużo szczęścia. Priscilla, moja szefowa, jest wspaniała.
Akceptuje wszystkie moje projekty, a ponadto pozwala mi dowolnie ustalać
godziny pracy. Ostatnio zaproponowała mi nawet spółkę.
- To wspaniale! Zgodzisz się? - Mack zdawał się być pod wrażeniem.
- Chwilowo nie mogę sobie na to pozwolić - przyznała. Wszystkie
pieniądze, które pozostawały po opłaceniu bieżących rachunków, skrzętnie
odkładała na edukację Katy. Postanowiła zrobić wszystko, by córka miała
jak najlepszy start. - Ale ciężko pracuję i udało mi się już sporo
zaoszczędzić. - W przerwach między karmieniem Katy, przewijaniem jej,
chodzeniem na spacerki, robieniem zakupów, gotowaniem i sprzątaniem. -
Nie narzekam na brak zamówień, często pracuję także wieczorami, więc
nigdy nie wiadomo, może już niedługo...
Wszystko zależało od tego, czy uda się jej uzyskać kredyt w banku i
czy stać ją będzie na spłacanie rat wraz z oprocentowaniem.
57
RS
- Kiedy oddam Katy do żłobka, co, niestety, będzie musiało nastąpić,
gdy tylko mała zacznie raczkować i plątać mi się pod nogami, będę mogła
poświęcić więcej czasu na pracę, powiększyć liczbę klientek.
- Wygląda na to, że nie jest ci łatwo.
Suzie odniosła wrażenie, że słyszy w głosie Macka współczucie,
dopóki nie dodał:
- Najwyrazniej nie udało ci się zdobyć kolejnego miliardera.
Te słowa wyprowadziły ją z równowagi, wściekłość mieszała się z
żalem
- Nie potrzebuję żadnego mężczyzny, by się mną opiekował. Zwietnie
sobie radzę. Sama! - %7łałowała, że w porę nie ugryzła się w język. Ponieważ
nie potrafiła kontrolować własnych emocji, Mack dowiedział się, że nie jest
z nikim zwiÄ…zana. Cholera!
Próbowała zatuszować niefortunną wypowiedz.
- Co wcale nie oznacza, że jestem samotna i nie mam przyjaciela!
- To ojciec dziecka? - Jego ciemne oczy pozostawały nieprzeniknione.
Wzięła głęboki oddech, próbując się uspokoić.
- Tak, tata Katy jest wciąż obecny w naszym życiu - powiedziała
ostrożnie, starając się nie skłamać. - Ale, jeżeli nie robi ci to różnicy,
wolałabym o nim nie rozmawiać. - Staranne dobieranie słów i konieczność
tłumienia emocji było zbyt ryzykowną grą. - Moje życie osobiste nie
powinno cię już interesować.
- Ty tak zdecydowałaś, nie ja!
- Ach, tak? - Suzie wiedziała, że błędem było wdawać się w dyskusję,
ale nie mogła się powstrzymać. - Chcesz powiedzieć, że z chęcią byś się
ustatkował i prowadził nudne życie u boku żony, wychowując gromadkę
dzieci? Nie sÄ…dzÄ™!
58
RS
Mack nigdy nie marzył o zwykłym życiu. A ona pragnęła dla swojego
dziecka spokojnego, szczęśliwego dzieciństwa i troskliwej opieki
zapewnionej przez odpowiedzialnego ojca, który regularnie dostaje pensję,
nie popada w depresję, nie jest od niczego uzależniony i nie uważa się za
człowieka przegranego.
- Ja, w przeciwieństwie do ciebie, o niczym innym nie marzę.
Zwłaszcza odkąd zostałam matką. Oczywiście, w grę wchodzi jedynie
związek z odpowiednim mężczyzną - zaznaczyła, choć doskonale zdawała
sobie sprawę, że dla niej istnieje tylko Mack, a jemu, no cóż, daleko do
ideału.
- Więc ojciec Katy nie jest wystarczająco odpowiedzialny?
- Z całą pewnością, nie. - Starała się, by jej odpowiedz zabrzmiała
obojętnie, ale zdradziło ją drżenie głosu. - Nawet gdyby chciał mnie
poślubić, nie mogłabym się z nim związać. Jest podobny do ciebie, Mack.
Odpowiedzialność, stała praca, pewna przyszłość, te sprawy, niestety, nie
interesujÄ… go.
Na twarzy czuła podmuchy chłodnego wiatru, tak nietypowe dla
australijskiego września.
- Pragnę dla Katy bezpiecznego życia, a nie takiego, jakie sama
wiodłam z powodu mojego ojca.
- Powiedziałaś niestety" - Mack nie dawał się zbić z tropu. -
Rozumiem przez to, że wciąż zależy ci na tym mężczyznie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]