Indeks IndeksCartland Barbara Najpiękniejsze miłości 02 Niewolnicy miłościNajpiękniejsze opowieści 20 Zbłąkane serca Sandemo MargitHIM027. Burnes Caroline PrzeszśÂ‚ośÂ›ć‡ nie umieraB.A. Tortuga Steam And Sunshine (pdf)15. Douglas Drusilla Gdy serce wzbiera dumć…Jack Whyte The Singing SwordKarl Treumund Saga o NibelungachSara Bell The way you say my nameAntologia BarbarzyśÂ„cy [Rebis] 01 BarbarzyśÂ„cy_ Tom 1 (1991)Ava March [Convincing 02] Convincing Leopold [Loose Id MM] (pdf)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Takie rozwiązanie pozwoliłoby jej utwierdzić się w przekonaniu, że
    postąpiła słusznie, nie mówiąc mu nic o Katy. Ale on wydawał się być
    niezwykle poruszony jej wypowiedziÄ…, a na dodatek najwyrazniej nie
    zamierzał odejść.
    - Przyjechałeś z Sydney na swoim harleyu? - Za wszelką cenę
    próbowała zmienić temat, choć wiedziała doskonale, jaką odpowiedz
    otrzyma. Przecież Mack Chaney nie ruszał się nigdzie bez swojego
    ukochanego motocykla!
    Jednak jego odpowiedz zaskoczyła ją.
    - Nie, przyleciałem. Zatrzymałem się w śródmieściu. Z lotniska
    wziąłem taksówkę.
    Suzie nie mogła w to uwierzyć. Skąd miał na to pieniądze? Nagle
    poczuła, jak robi się jej niedobrze.
    - Kolejna wielka wygrana w kasynie? - spytała niby żartobliwie.
    Mack uśmiechnął się zadziornie.
    - Nie, nic w tym rodzaju. Nowa przeglądarka do Internetu, którą
    zaprojektowałem. Sprzedaje się nadzwyczaj dobrze. Kojarzysz mniej więcej,
    do czego to służy?
    54
    RS
    - Niezbyt. - Suzie nie miała komputera i nigdy nie interesowała się
    informatyką. Uważała, że ludzie spędzają stanowczo zbyt wiele czasu przed
    szklanym monitorem. A już na pewno Mack Chaney. - Gratuluję. - W jej
    głosie dało się wyczuć delikatną nutkę ironii. Najwyższa pora, żeby zaczął
    zarabiać na życie, nawet jeżeli wszystkie pieniądze zamierza wydawać na
    drogie bilety lotnicze i luksusowe hotele.
    Nagle Katy poruszyła się w wózeczku. Suzie wpadła w panikę. Jeżeli
    jej córeczka otworzy swoje piękne, brązowe oczy, Mack z pewnością
    zauważy, jak uderzająco jest do niego podobna.
    - Mack, bardzo cię przepraszam, ale właśnie wybierałam się z moim
    maleństwem na spacer do parku. - Powoli ruszyła przed siebie, mając
    nadzieję, że rytmiczne kołysanie wózka utuli dziewczynkę do snu. I
    rzeczywiście, nie minęła minuta, a Katy znów zasnęła. Dzięki Bogu!
    - Pójdę z tobą - zadeklarował ochoczo. - Chyba nie masz nic
    przeciwko temu?
    - Nawet gdybym miała i tak by cię to nie powstrzymało. - Starała się
    sprawiać wrażenie obojętnej, ale czuła, jak cała się czerwieni.
    - Powiedz szczerze, nie cieszysz się ani trochę, że mnie widzisz?
    Nie mogła w to uwierzyć. Nie dość, że dowiedział się o dziecku, to w
    dodatku dała mu przecież wyraznie do zrozumienia, że ojcem śpiącego
    słodko w wózeczku maleństwa jest inny mężczyzna! Nic nie było w stanie
    go zniechęcić. Po co tak naprawdę przyjechał? Czyżby wciąż chciał z nią
    być?
    Typowa męska arogancja! Mack po prostu nie przyjmował do
    wiadomości, że w jej życiu może być inny mężczyzna. A może chciał się
    przekonać, że to nieprawda. A wtedy...
    55
    RS
    Przyspieszyła kroku. Nie ma mowy! Nie może na to pozwolić. To, co
    się między nimi wydarzyło, nie powtórzy się nigdy więcej! Wystarczyłaby
    bowiem jeszcze jedna noc w jego ramionach, a Suzie już nigdy nie byłaby w
    stanie rozstać się z nim!
    Zamknęła oczy i ujrzała obraz udręczonej twarzy własnego ojca. Nie
    może na to pozwolić. Nawet gdyby miało ją to kosztować własne szczęście,
    nie pozwoli, by ktokolwiek zniszczył dzieciństwo jej niewinnej, małej
    córeczki!
    56
    RS
    ROZDZIAA SIÓDMY
    - Co słychać w świecie mody? - Mack nie dawał za wygraną. - Czy
    twoja suknia ślubna przysporzyła ci zasłużonej sławy? Z tego, co wiem,
    udało ci się uratować Jolie Fashions.
    - Rzeczywiście, interesy w Jolie znów idą świetnie. Natomiast moja
    kariera... Cóż, ze względu na dziecko nie jest mi łatwo. Teraz Katy jest dla
    mnie najważniejsza - podkreśliła.
    To prawda. Pracowała teraz z wielką przyjemnością, mając przed sobą
    jeden cel - zapewnienie stabilnej przyszłości córeczce. Bez żalu porzuciła
    marzenia o wielkiej karierze.
    - Mam dużo szczęścia. Priscilla, moja szefowa, jest wspaniała.
    Akceptuje wszystkie moje projekty, a ponadto pozwala mi dowolnie ustalać
    godziny pracy. Ostatnio zaproponowała mi nawet spółkę.
    - To wspaniale! Zgodzisz się? - Mack zdawał się być pod wrażeniem.
    - Chwilowo nie mogę sobie na to pozwolić - przyznała. Wszystkie
    pieniądze, które pozostawały po opłaceniu bieżących rachunków, skrzętnie
    odkładała na edukację Katy. Postanowiła zrobić wszystko, by córka miała
    jak najlepszy start. - Ale ciężko pracuję i udało mi się już sporo
    zaoszczędzić. - W przerwach między karmieniem Katy, przewijaniem jej,
    chodzeniem na spacerki, robieniem zakupów, gotowaniem i sprzątaniem. -
    Nie narzekam na brak zamówień, często pracuję także wieczorami, więc
    nigdy nie wiadomo, może już niedługo...
    Wszystko zależało od tego, czy uda się jej uzyskać kredyt w banku i
    czy stać ją będzie na spłacanie rat wraz z oprocentowaniem.
    57
    RS
    - Kiedy oddam Katy do żłobka, co, niestety, będzie musiało nastąpić,
    gdy tylko mała zacznie raczkować i plątać mi się pod nogami, będę mogła
    poświęcić więcej czasu na pracę, powiększyć liczbę klientek.
    - Wygląda na to, że nie jest ci łatwo.
    Suzie odniosła wrażenie, że słyszy w głosie Macka współczucie,
    dopóki nie dodał:
    - Najwyrazniej nie udało ci się zdobyć kolejnego miliardera.
    Te słowa wyprowadziły ją z równowagi, wściekłość mieszała się z
    żalem
    - Nie potrzebuję żadnego mężczyzny, by się mną opiekował. Zwietnie
    sobie radzę. Sama! - %7łałowała, że w porę nie ugryzła się w język. Ponieważ
    nie potrafiła kontrolować własnych emocji, Mack dowiedział się, że nie jest
    z nikim zwiÄ…zana. Cholera!
    Próbowała zatuszować niefortunną wypowiedz.
    - Co wcale nie oznacza, że jestem samotna i nie mam przyjaciela!
    - To ojciec dziecka? - Jego ciemne oczy pozostawały nieprzeniknione.
    Wzięła głęboki oddech, próbując się uspokoić.
    - Tak, tata Katy jest wciąż obecny w naszym życiu - powiedziała
    ostrożnie, starając się nie skłamać. - Ale, jeżeli nie robi ci to różnicy,
    wolałabym o nim nie rozmawiać. - Staranne dobieranie słów i konieczność
    tłumienia emocji było zbyt ryzykowną grą. - Moje życie osobiste nie
    powinno cię już interesować.
    - Ty tak zdecydowałaś, nie ja!
    - Ach, tak? - Suzie wiedziała, że błędem było wdawać się w dyskusję,
    ale nie mogła się powstrzymać. - Chcesz powiedzieć, że z chęcią byś się
    ustatkował i prowadził nudne życie u boku żony, wychowując gromadkę
    dzieci? Nie sÄ…dzÄ™!
    58
    RS
    Mack nigdy nie marzył o zwykłym życiu. A ona pragnęła dla swojego
    dziecka spokojnego, szczęśliwego dzieciństwa i troskliwej opieki
    zapewnionej przez odpowiedzialnego ojca, który regularnie dostaje pensję,
    nie popada w depresję, nie jest od niczego uzależniony i nie uważa się za
    człowieka przegranego.
    - Ja, w przeciwieństwie do ciebie, o niczym innym nie marzę.
    Zwłaszcza odkąd zostałam matką. Oczywiście, w grę wchodzi jedynie
    związek z odpowiednim mężczyzną - zaznaczyła, choć doskonale zdawała
    sobie sprawę, że dla niej istnieje tylko Mack, a jemu, no cóż, daleko do
    ideału.
    - Więc ojciec Katy nie jest wystarczająco odpowiedzialny?
    - Z całą pewnością, nie. - Starała się, by jej odpowiedz zabrzmiała
    obojętnie, ale zdradziło ją drżenie głosu. - Nawet gdyby chciał mnie
    poślubić, nie mogłabym się z nim związać. Jest podobny do ciebie, Mack.
    Odpowiedzialność, stała praca, pewna przyszłość, te sprawy, niestety, nie
    interesujÄ… go.
    Na twarzy czuła podmuchy chłodnego wiatru, tak nietypowe dla
    australijskiego września.
    - Pragnę dla Katy bezpiecznego życia, a nie takiego, jakie sama
    wiodłam z powodu mojego ojca.
    - Powiedziałaś  niestety" - Mack nie dawał się zbić z tropu. -
    Rozumiem przez to, że wciąż zależy ci na tym mężczyznie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •