[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wierzchowców i kazali je odprowadzić. Wtedy zjawił się król Attyla, żeby załagodzić spór.
Jednemu z przyjaciół Huna wyrwał ostry miecz i odpędził wszystkich z gniewem.
Jeżeli zabijecie tego gęślarza, stanie się nieszczęście! wołał. Dobrze widziałem, że
się potknął i zabił tego Huna niechcący. Zostawcie moich gości w spokoju.
W ten sposób bronił ich własną osobą. Konie odprowadzono do stajen, a gospodarz udał
się wraz z gośćmi do sali, gdzie zastawiono stoły.
Krymhilda bardzo się trapiła i poprosiła o pomoc Dietricha z Berna, lecz ten odradzał jej
walkę z Burgundami, którzy przyszli do kraju z ufnością.
Wówczas zwróciÅ‚a siÄ™ do szwagra Blödelina. PrzypieczÄ™towujÄ…c to podaniem rÄ™ki, obiecaÅ‚a
mu rozległe krainy, które niegdyś stanowiły własność Nudunga.
Do broni! rzuciÅ‚ Blödelin ku swoim.
Wedrzemy się do kwatery naszych wrogów.
Gdy Blödelin odszedÅ‚, królowa wraz z królem AttylÄ… i jego ludzmi podeszÅ‚a do stołów.
Tam to ona, której krzywda tkwiła głęboko w sercu, nie mogąc w inny sposób rozpocząć
zwady, kazała przyprowadzić syna Attyli. Poszło po niego czterech ludzi i do królewskiego
stołu, przy którym siedział również Hagen, przywiodło Ortlieba, młodziutkiego syna potężnego
Attyli.
Rzekł król Attyla do krewnych, patrząc na syna: Popatrzcie, przyjaciele, to jest jedyne
dziecko moje i waszej siostry. Oby wyrosło na pożytek. Gdy wyrośnie i wda się w krewnych,
będzie dzielnym człowiekiem, bogatym, szlachetnym, silnym i ze wszech miar udanym. Jeżeli
dożyję, zostawię mu dziedzinę składającą się z dwunastu bogatych królestw, a wtedy
młody Ortlieb będzie wam mógł świadczyć przysługi. Chciałbym was prosić, drodzy przyjaciele,
żebyście zabrali ze sobą syna waszej siostry wracając nad Ren i żebyście zawsze byli
dla niego życzliwi. Wychowujcie go godnie, póki nie stanie się mężczyzną; gdy któremuś z
was stanie się krzywda, dopomoże wam w zemście, gdy już dorośnie.
Zanim wyrośnie na mężczyznę rzekł Hagen będą musieli ci junacy bardzo o niego
dbać, bo przecież młody król wygląda cherlawo. Nieczęsto można mnie będzie ujrzeć na
dworze Ortlieba.
Król spojrzał na Hagena;jego słowa sprawiły mu przykrość. I choć nic nie odpowiedział,
poczuł się dotknięty i obrażony. Także i książęta poczuli się dotknięci słowami Hagena i z
trudem puścili mu to płazem. Jeszcze nie wiedzieli, jak ciężkie popełni ten rycerz występki.
Przygoda 27
Jak zginÄ…Å‚ Blödelin
Z tysiÄ…cem zbrojnych rycerzy wszedÅ‚ Blödelin do sali, w której siedziaÅ‚ za stoÅ‚em Dankwart
z czeladzią. Dankwart powitał go uprzejmie, pozdrowił i spytał o przyczynę odwiedzin.
Nie musisz mnie pozdrawiać odparÅ‚ Blödelin przyszedÅ‚em z tobÄ… skoÅ„czyć. ZapÅ‚acisz
za to, że twój brat Hagen zabił Zygfryda.
Dankwart zerwał się od stołu i wyciągnął długi, ciężki miecz. Cios, który zadał, był tak
straszliwy, że gÅ‚owa Blödelina stoczyÅ‚a siÄ™ z tuÅ‚owia i spadÅ‚a skrwawiona na ziemiÄ™.
Gdy ludzie Blödelina zobaczyli Å›mierć swego pana, wpadli z dobytymi mieczami na Burgundów
i wywiązał się srogi bój.
Pan Dankwart wołał w głos do czeladzi: Teraz brońcie się, pachołkowie, oto przyszła na
nas potrzeba! Popatrzcie, do czego doszło; musimy walczyć o własne życie, mimo że szlachetna
Krymhilda tak przyjaznie nas zaprosiła! I oto rozpętał się w sali zacięty bój.
%7Å‚aÅ‚obna wieść, że Blödelin leży zabity, rozniosÅ‚a siÄ™ szybko wÅ›ród ludzi Attyli; już ponad
dwa tysiące huńskich rycerzy chwyciło za broń i cisnęło się przed domem, a napływali wciąż
nowi. Na cóż zdała się Burgundom siła i męstwo? Musieli ulec przemocy. Walka nie wygasła,
dopóki nie poległo dziewięć tysięcy pachołków i dwunastu rycerzy, lenników Dankwarta.
Tylko potężny Dankwart nikomu nie dał do siebie przystępu.
Ucichł szczęk broni. Burgundzki bohater stał samotnie wśród poległych. Natarli na niego
gwałtownie, lecz wiele pancerzy spłynęło krwią.
Biada mi, o jakże cierpię skarżyło się dziecię Adriana. Teraz odstąpcie, Hunowie, i
dajcie mi wyjść na powietrze, żeby mnie owiał chłodny wiatr.
Gdy Dankwart wyskoczył z domu, natarli nań nowi wrogowie i hełm zadzwięczał pod ciosami
mieczy. Natarli nań huńscy wojownicy, którzy jeszcze nie doświadczyli, jak straszliwe
rany zadaje jego ręka.
Parł tak groznie na ludzi Attyli, że żaden z nich nie ważył się doń przystąpić z mieczem w
ręku. Ale utkwiło w jego tarczy tyle oszczepów, że ich ciężar wytrącił mu ją z ręki. Gdy myśleli,
że teraz, pozbawionego tarczy, dostaną go, zadawał napastnikom rany, krusząc hełmy, i
wielu z nich padło na ziemię śmiertelnie rannych.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]