Indeks IndeksYork Rebecca Intryga i milosc 05 Moje dziecko moj skarb0423. Moreland Peggy Anioł w za dużej sukience (Harlequin Desire)Maverick Montana 4 Over The Top Rebecca ZanettiMackenzie Myrna Harlequin Romans 1064 Słodycz życiaLinnea Sinclair Wintert1011. Winters Rebecca W cieniu legendy0956. Winters Rebecca A jednak ślubMacomber Debbie Harlequin Romance 81 Mój bohater185. Harlequin Romance Winters Rebecca Ranczer i rudowłosaJan Jozef LIPSKI Dwie ojczyzny
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • raju.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    nym stoliku.- W takim razie chodzmy.
    S
    R
    Następna godzina zeszła im na robieniu zdjęć. Mike
    dwoił się i troił, żeby uwiecznić całą czwórkę w naja-
    trakcyjniejszych pozach. Tuż przed jedenastą ruszyli w
    stronę sądu okręgowego. Przeziębiony Justin pokasły-
    wał, Jason kręcił się bez przerwy. Kiedy zjawił się sę-
    dzia i poprosił państwa młodych do siebie, obaj chłopcy
    solidarnie zaczęli protestować. Po krótkiej walce Nattie i
    Mike'owi udało się ich spacyfikować; Trace wziął Cas-
    sie za rękę i poprowadził przed oblicze sędziego.
    Mimo ogólnego rozgardiaszu, Cassie doceniała po-
    wagę chwili. Działo się coś bardzo ważnego. Szkoda, że
    matka i Susan nie mogą być przy niej. Polubiłyby Trac-
    e'a od pierwszego wejrzenia. Przecież podbił nawet
    Beulah.
    Kątem oka spoglądała na swojego przyszłego męża.
    Stał obok niej wyprostowany,- pewny siebie, niezwykle
    przystojny.
    Wychodzę za mąż za tego mężczyznę, powiedziała do
    siebie i poczuła się jakoś dziwnie.
    Sędzia pokoju uśmiechnął się do nich.
    -Cassandro Arnold i Trasie Ramseyu, od dzisiejszego
    dnia będziecie mężem i żoną. Wobec Boga i ludzi. Czy
    wiecie, co to znaczy?
    Cassie chłonęła każde jego słowo.
    - Oznacza to wspólne, pełne poświęceń życie.
    Wspólne ziemskie bytowanie aż do śmierci. Długo
    potem, jak namiętności wygasną, a codzienne obo
    wiązki owładną waszymi myślami: Oznacza to zapo
    mnienie o sobie i nieustanne staranie się o szczęście
    drugiej osoby, bez względu na okoliczności. Cassan
    dro, czy jesteś gotowa poślubić tego oto mężczyznę?
    Poczuła na sobie uważne spojrzenie Trace'a.
    S
    R
    -Tak.
    -A ty, Trasie? Czy gotów jesteś z własnej nie-
    przymuszonej woli poślubić tę kobietę? Czy w obec-
    ności tych oto dwóch świadków możesz przyrzec, że
    będziesz się nią opiekował z całych sił swoich, dopóki
    śmierć was nie rozłączy?
    Poczuła ciepły dotyk jego ręki.
    - Tak.
    - Jeśli macie obrączki, możecie je teraz nałożyć. Cas-
    sandro, ty pierwsza.
    Zsunęła ze swego środkowego palca cienką złotą ob-
    rączkę, którą dla niego kupiła, i włożyła na jego ser-
    deczny palec. Pasowała świetnie; Trace spojrzał na nią z
    uśmiechem, dziękując spojrzeniem. Drgnęła.
    - Teraz ty, Trace.
    Wysunęła lewą rękę i Trace pewnym ruchem umieścił
    ciężką platynową obrączkę obok zaręczynowego szma-
    ragdu.
    - A teraz - sędzia uśmiechnął się znowu  mocą swo-
    jego urzędu zaświadczam, że od tej chwili jesteście mę-
    żem i żoną. Możecie się pocałować...
    Zanim skończył mówić, Trace pochylił się i Cassie
    poczuła na ustach pocałunek, który sprawił, że całe jej
    ciało zalała fala rozkosznego ciepła.
    - Mama! Mama! - rozległo się z dwóch stron naraz
    ze zdwojoną siłą. Krzyk dzieci docierał do niej w zwol-
    nionym tempie. Wreszcie oderwała usta od warg Tr-
    ace'a. Przez ułamek sekundy zdawało się jej, że
    dostrzega w jego oczach niemy protest, ale postanowiła
    uznać to za złudzenie.
    Wyrwawszy się z ramion męża, pośpiesznie podzię-
    kowała sędziemu i podbiegła do Nattie. Starsza pani,
    S
    R
    nie wypuszczając Jasona z objęć, pocałowała ją w po-
    liczek, po czym z wyrazną ulgą przekazała jej dziecko.
    Ucichło natychmiast, całą uwagę skupiając na kwia-
    tach przypiętych do jej sukni. Trace w tym czasie pró-
    bował uspokoić Justina; niestrudzony Mike robił zdjęcia.
    - Powinniśmy zaraz położyć Justina do łóżka, chyba
    ma gorączkę. - Cassie z niepokojem spojrzała na rozpa-
    loną buzię dziecka.
    W chwilę potem siedzieli już w samochodzie. Szybko
    pożegnali Mike'a i Nattie, i ruszyli w stronę zamówione-
    go na uroczysty wieczór apartamentu.
    Powitano ich kwiatami, koszem owoców i butelką
    szampana.
    W sypialni obok małżeńskiego łoża przygotowano
    dwa malutkie łóżeczka. Nie wnikając w to, co obsługa
    myśli o podobnym sposobie spędzania poślubnej nocy,
    zajęli się dziećmi.
    Mogli oczywiście częścią obowiązków obarczyć hote-
    lową służbę, ale Cassie nie chciała właśnie tego dnia
    powierzać dzieci obcym ludziom. Powiedziała Trace'-
    owi, żeby poszedł popływać i trochę się odprężyć, ale
    wolał zostać i pomóc jej przy dzieciach. Obiad kazał
    przynieść na górę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •