Indeks IndeksYork Rebecca Intryga i milosc 05 Moje dziecko moj skarbMaverick Montana 4 Over The Top Rebecca ZanettiLinnea Sinclair WintertDeNosky Kathie W cieniu winorośli30. W cieniu podejrzeńAnna, Vivi Draconian Legends Of the Moon185. Harlequin Romance Winters Rebecca Ranczer i rudowłosa143. Harlequin Romance Winters Rebecca Ich dwoje0956. Winters Rebecca A jednak ślubKitzmiller Virginia Kruche marzenia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    - W tobie nie ma nic zwykłego.
    - Czy mówi to przyszła matka? Czy też może wdowa nie potrafiąca zapomnieć
    o mężu, którego zawsze będzie kochać? Studentka na uniwersytecie życia, pragnąca
    57
    S
    R
    zdobyć dyplom jego ukończenia? A może nieutulona w żalu po śmierci rodziców
    córka? Kobieta, która po raz pierwszy w życiu jest sama za siebie odpowiedzialna i
    bardzo jej to odpowiada?
    Minęła minuta, zanim na niego spojrzała.
    - Trafiłeś.
    - Jesteś gotowa skoczyć ze mną na głęboką wodę i zobaczyć, co z tego
    wyniknie? Nie będziesz musiała iść do pracy, a twoje dziecko zyska moje nazwisko
    i ochronę. Będziesz mogła zostać pełnoetatową matką i zawsze będziesz miała mnie
    do pomocy.
    Z jej ust wydobyło się ciężkie westchnienie.
    - Co cię powstrzymuje?
    - Przecież nic nie powiedziałam.
    - Ależ tak - szepnął. - Pozwól, że zadam ci pytanie. Ufasz mi?
    Andrea pochyliła głowę.
    - Gdyby tak nie było, nie poszłabym z tobą na tę kolację i nie
    prowadzilibyśmy tej rozmowy.
    Ciasna obręcz, która ściskała jego pierś, pękła, pozwalając mu zaczerpnąć
    głębszy oddech.
    - W takim razie niech to będzie twoją odpowiedzią. Razem zajdziemy tak
    daleko, jak żadne z nas jeszcze nie było. Lubisz ryzykować, podobnie jak ja. W
    przeciwnym wypadku nie przyjechałabyś drugi raz do Bretanii. A skoro już tu
    jesteś, cieszmy się każdą chwilą, jaką mamy.
    Lance sięgnął do kieszeni marynarki.
    - Daj mi rękę.
    Kiedy się zawahała, sam ją ujął. Drżała, gdy wsuwał jej na palec zaręczynowy
    pierścionek.
    58
    S
    R
    - Kupiłem go dziś po południu. Gdy zobaczyłem ten kamień w kształcie
    gruszki, przypomniałem sobie jezioro, przy którym się spotkaliśmy pierwszy raz.
    Podoba ci się?
    Andrea rozłożyła dłoń przed oczami.
    - To najbardziej niezwykły diament, jaki widziałam. Ale skąd wiedziałeś, jaki
    mam rozmiar palca?
    - Powiedziałem ekspedientowi, ile masz wzrostu i ile ważysz. I dodałem, że
    jesteś w ciąży. To wystarczyło.
    Andrea mimo woli uśmiechnęła się.
    - Kiedy dziecko się urodzi, będziesz mogła dać go do zmniejszenia. Tylko go
    nie zgub.
    - Kamień jest tak duży, że nie można go zgubić. Ale i tak nie mogę go przyjąć.
    Lance zamarł.
    - A więc nie jesteś w stanie wybaczyć mi moich grzechów? Nawet dla dobra
    swojego dziecka.
    - Nie, Lance. Nie to miałam na myśli.
    - W takim razie powiedz mi, co.
    - Taki pierścionek daje się kobiecie, którą się kocha. Osobiście wolałabym coś
    skromniejszego.
    Lance nie potrafił ukryć ulgi.
    - Jeśli to twój jedyny kłopot, to nie ma sprawy. Umówmy się tak. Na razie go
    noś, a z czasem kupię ci coś mniejszego.
    Tak bardzo bał się, że go zdejmie i mu odda. %7łeby temu zapobiec, włączył
    silnik i chciał odjechać, ale w tym momencie dostrzegł coś na końcu jeziora.
    - Andrea... Tylko nic nie mów. Odwróć wolno głowę w kierunku wody.
    Zrobiła, jak kazał. Lance uwielbiał w niej to bezwarunkowe akceptowanie
    tego, co było w jej życiu zupełnie nieoczekiwane. Miała w sobie jakiś spokój,
    59
    S
    R
    niezależnie od tego, czy spotkało ją coś złego, czy nie. Nie każdy mógł się tym
    poszczycić.
    Patrzyli przez kilka minut, potem usłyszeli pohukiwanie sowy. Wystraszyło
    ono rogacza, który odrzucił do tyłu głowę i zniknął między drzewami.
    - Nigdy nie widziałam jelenia z tak dużym porożem. Był taki dumny...
    - Jest w okolicy od dłuższego czasu.
    - I pomyśleć, że akurat dziś nie mam ze sobą aparatu.
    - Przyjdziemy tu jutro o tej samej porze i zaczekamy.
    - Był piękny.
    Podobnie jak ona... Jeśli zostaną tu jeszcze chwilę, zrobi coś, co zapewne ją
    wystraszy.
    - Wracajmy do domu. Jeśli tata jeszcze nie śpi, opowiemy mu o naszych
    planach.
    - Poczekajmy, aż się wyśpi. Wtedy będzie miał lepszy nastrój.
    - Dobrze. - Teraz, kiedy zgodziła się za niego wyjść, nie miał zamiaru
    sprzeczać się o drobiazgi.
    W powrotnej drodze zwrócił się do niej.
    - Kiedy byłem w Rennes, natknąłem się na Helene Dupuis, która często
    pomaga papie pełnić obowiązki towarzyskie. Chce wydać przyjęcie powitalne na
    moją cześć. Pomyślałem, że można by od razu urządzić przyjęcie zaręczynowe. Nie
    chciałbym czekać z tym zbyt długo, bo potem może ci być ciężej. Myślę, że dwa
    albo trzy tygodnie powinny im wystarczyć, żeby wszystko zorganizować. Mam
    nadzieję, że twoja ciotka i wuj zdążą przylecieć.
    - Sama nie wiem. Obawiam się, że może nie być ich stać na przelot
    samolotem.
    - Za nic nie będą płacić. To ja ich zapraszam i ja pokryję koszty. Chciałbym
    też, żeby przelecieli twoi przyjaciele. Każdy, kogo pragnęłabyś mieć w tym dniu
    przy sobie.
    60
    S
    R
    - Lance...
    - To będzie mój pierwszy i ostatni ślub. Chciałbym poznać ludzi, którzy są dla
    ciebie ważni. Mój ojciec zapewne też. Twoja rodzina cię wychowała, a skoro nie
    masz rodziców, oni powinni być przy tobie. I nie martw się o resztę. Ponieważ jesteś
    w ciąży, ograniczymy do minimum liczbę imprez, w których wezmiemy udział.
    Wkrótce się przekonasz, że nie jestem takim towarzyskim zwierzęciem jak mój
    ojciec.
    - Już to wiem.
    - Przeszkadza ci to?
    - Nie. Z Richardem musieliśmy uczestniczyć w wielu oficjalnych imprezach,
    ale wolałam spędzać czas tylko z nim.
    - Ja jestem zdeklarowanym domatorem. Kiedy urodzi się dziecko, będziemy
    bardzo zajęci.
    Dojechali do zamku. Lance zatrzymał samochód i zgasił silnik.
    - Mój wuj też lubił spędzać czas w domu.
    - Już się nie mogę tego doczekać. - Lance odpiął pas. - Kiedy byłem w
    wojsku, niektórzy z moich kolegów dostawali maile z domu ze zdjęciami żon i
    dzieci. Zazdrościłem im. A po wypadku zazdrościłem im tego, że mają dzieci.
    Dlatego zostałem dłużej, niż musiałem. To oni powinni wracać do domów, do ludzi,
    którzy ich potrzebowali.
    Andrea rozpięła pas.
    - Rozumiem cię. Zresztą sama przez tyle lat żyłam pozbawiona nadziei, więc
    teraz ciągle nie mogę uwierzyć w to, że jestem w ciąży.
    - Za sześć miesięcy urodzi się nasze dziecko. Mamy pół roku na to, aby
    przywyknąć do tej myśli.
    Lance sam nie mógł uwierzyć w to, że po raz kolejny zaufał kobiecie. Nie
    sądził, że kiedykolwiek jeszcze to się zdarzy. %7łe pozwoli na to, aby jakakolwiek
    kobieta była w stanie zadać mu ból. Jednak jeśli chodzi o Andreę, był bezradny.
    61
    S
    R
    Budziła w nim tak silne uczucia, że nie mógł ich ignorować. I to niezależnie od tego,
    czy nadal kochała Richarda.
    Kiedy rozpłakała się w jego ramionach, jej łzy były w stanie ugasić każdy
    ogień, jaki w nim zapłonął. Jednego się tylko obawiał. Jej żalu. Jak pomóc kobiecie,
    która rozpacza po śmierci męża? Jak uszanować jej uczucia i powstrzymać swoje?
    Widział tylko jedno rozwiązanie: skoncentrować się na dziecku. Z tym silnym
    postanowieniem pocałował ją w policzek, po czym energicznie wysiadł z sa-
    mochodu i obszedł go, aby jej pomóc. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •