[ Pobierz całość w formacie PDF ]
lecz mimo to nie potrafił znalezć w sobie dość siły, aby się odsunąć.
Wtulił twarz w jej włosy i z rozkoszą wdychał ich podniecający
zapach, podczas gdy jego umysł starał się gorączkowo przeanalizować
to, co się wydarzyło.
Głowa dokuczała mu wprawdzie nadal, ale ból nie był ju\ tak
ostry. Co więcej, nareszcie myślał bardziej trzezwo ni\ wówczas,
kiedy wyprowadzał Amandę z jej domu, z pistoletem wycelowanym
w jej pierś, i potem, kiedy pocałował ją, nie czekając na przyzwolenie.
Właściwie ju\ gdy usłyszał o zamiarach Logana, przestał myśleć
racjonalnie, a po tym, jak Ed uderzył go w głowę, zupełnie stracił
panowanie nad sobą.
Miał nadzieję, \e nareszcie wrócił do formy. Przynajmniej miał
świadomość, \e nie powinien teraz pragnąć Amandy. A to oznaczało,
\e stan jego umysłu zdecydowanie się poprawiał.
Wspomnienie pocałunku wywołało w nim poczucie winy, które
zagłuszył natychmiast, obiecując sobie, \e zrobi wszystko, \eby
zapewnić jej bezpieczeństwo. W całej tej sprawie było jeszcze wiele
niewiadomych. Przede wszystkim, nie zdą\ył poznać Colina Logana.
Sądząc po tym, co o nim wiedział, nie polubiłby tego faceta. Kiedy
więc wyobraził go sobie w łó\ku z Amandą, a\ skrzywił się z
niesmakiem. Jak taka delikatna, niewinna kobieta mogła mieć coś
wspólnego z tym bydlakiem?
A mo\e... nie łączyło ich \adne uczucie? Mo\e Colin ją zgwałcił?
Na samą myśl o tym dłonie zacisnęły mu się w pięści i poczuł bezsilną
wściekłość.
Amanda poruszyła się niespokojnie i przylgnęła do niego mocnej,
wzbudzając w nim jeszcze większe ni\ dotychczas po\ądanie.
- Wszystko dobrze. Jesteś bezpieczna - powiedział miękko, gdy
wyszeptała coś przez sen.
Przez cały czas była odwrócona do niego plecami, ale doskonale
wiedział, w którym dokładnie momencie się obudziła. Kiedy tylko
poczuła dotyk jego dłoni na swoim brzuchu, odsunęła się natychmiast.
- Zostań tak - poprosił, kładąc jej rękę na ramieniu. - Będzie ci
łatwiej rozmawiać o Colinie.
Zesztywniała na dzwięk tego imienia.
- To nie twoja sprawa - warknęła.
- Być mo\e. Ale jeśli ju\ Roy Logan ma wpakować mi kulkę w
serce, chciałbym przynajmniej wiedzieć za co.
Milczała przez chwilę, a potem cię\ko westchnęła.
- Chyba wiem, co o mnie myślisz.
- Posłuchaj - Matt starał się mówić bardzo spokojnie - jeśli mam
chronić cię przed Loganem, muszę dowiedzieć się paru rzeczy.
Szarpnęła ramieniem, usuwając je spod jego dłoni.
- Nie potrzebuję twojej pomocy!
- Mylisz się. On ma tyle pieniędzy, \e mo\e zdobyć wszystko, co
tylko zechce. A ty masz coś, co nale\y do niego.
- Dziecko jest moje! - wykrzyknęła wzburzona.
- Rozumiem cię - odpowiedział łagodnie.
Umilkł i spojrzał na nią wyczekująco. Miał nadzieję, \e wreszcie
zdecyduje się opowiedzieć mu, o co naprawdę w tym wszystkim
chodziło.
- Nie powinieneś interesować się moją cią\ą - wykrztusiła po
namyśle.
- Wiem, \e trudno ci o tym mówić... - celowo nie dokończył
zdania.
Długo zastanawiała się, co powiedzieć.
- Mam trzydzieści lat - odezwała się wreszcie - i chcę mieć
dziecko. śeby spełnić swoje pragnienie, pojechałam do kliniki w
Cheyenne, gdzie poddałam się sztucznemu zapłodnieniu.
- Sztucznemu zapłodnieniu? - powtórzył powoli, jakby nie
dowierzał własnym uszom.
- Tak. Wyobraz sobie, \e nie doszło do tego podczas upojnej
nocy spędzonej z Colinem Loganem. Le\ałam na stole operacyjnym, a
w zapłodnieniu nie uczestniczył \aden kochanek, ale lekarz w białym
kitlu i pielęgniarka!
Takiego wyznania się nie spodziewał. Był tak zdumiony, \e z
wra\enia nie mógł wykrztusić ani słowa.
- Myślisz, \e wymyśliłam tę historyjkę, \eby zataić swój
wstydliwy romans, co? - zapytała.
- Nie.
- Wielkie dzięki. To ju\ jest coś.
W odpowiedzi delikatnie dotknął jej policzka. Na jej twarzy
malowała się taka powaga, \e nawet nie próbował zapytać, dlaczego
nie chciała zajść w cią\ę w tradycyjny sposób.
- A więc Tim Francetti w jakiś tajemniczy sposób wszedł w
posiadanie informacji z kliniki - pomyślał głośno.
- Kim jest Tim Francetti?
- Prywatnym detektywem, którego wynajął Logan. Ma
[ Pobierz całość w formacie PDF ]