Indeks IndeksCourths Mahler Jadwiga Tajemnicza miłość Marleny (Tajemnica siostry Marleny)Dunlop, Barbara Texas Cattleman Club 03 Heute verfuehre ich den BossBradford Taylor Barbara Trzy tygodnie w ParyżuBarbara Samuel Lucien's Fall (pdf)1057. Hannay Barbara Nauczycielka tańcaBarbara Elsborg Digging Deeper (pdf)Boswell Barbara Upalna sierpniowa noc #Delinsky Barbara Przeciwieństwa się przyciągająCartland Barbara Ucieczka do rajuCartland Barbara Grecki książę
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • limerykarnia.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    cieszymy, że jesteś cała i że strażacy zdążyli cię uratować.
    - Shane mnie znalazł. - Emily popatrzyła tam, gdzie stał przez kilka
    minut. Ale go nie było.
    - Kto? - Claudia obejrzała się przez ramię.
    - Shane. Strażak, który wyniósł mnie z pożaru.
    - Gdzie on jest? - zapytał Daniel. - Chciałbym mu podziękować za
    uratowanie siostry.
    Emily kurczowo trzymała różyczkę, którą jej przyniósł, i spojrzała na
    otwarte drzwi.
    - Wyszedł.
    Anula & polgara
    ROZDZIAŁ TRZECI
    Emily leżała w pobliżu basenu rodziców ze szklanką miętowej
    herbaty w ręku. Był ciepły majowy dzień. Powietrze było przesycone
    zapachem kwitnących róż i jaśminów, które porastały żelazne
    konstrukcje tworzące szpaler wiodący do nowego warzywniaka matki.
    Donice białych floksów i purpurowych petunii okalały patio. Z pyska
    delfina z brązu wytryskiwała woda i spływała z delikatnym szmerem po
    trzystopniowej fontannie.
    Powiedziano Emily, że ta fontanna była podarunkiem od niej na
    ostatnie urodziny mamy, że dwa tygodnie temu pomagała sadzić cebulki
    w ogrodzie, że trzy dni przed wypadkiem przyjechała tu po pracy,
    przywiozła zdjęcia, które zrobiła na Wielkanoc.
    Pokazywali jej album za albumem, filmy wideo kręcone na różnych
    przyjęciach rodzinnych, zdjęcia jej własnego mieszkania.
    Przygotowywali jej ulubione potrawy i puszczali muzykę z opery
    „Carmen", którą ostatnio oglądała razem z rodzicami.
    Nie pamiętała niczego, żadnego wydarzenia, żadnego obrazu.
    Pięć dni temu opuściła szpital. Po dwóch dniach badań i obserwacji
    doktor Tuscano stwierdziła, że fizycznie jej pacjentka jest zupełnie
    zdrowa. Rany szybko się goiły, bóle głowy ustąpiły. Siniaki stały się
    całkiem blade.
    Jak dziwnie było spojrzeć do lustra i zobaczyć obcą twarz. Chociaż
    Emily przygotowywała się na ten moment, nadal była zaskoczona i
    trochę przestraszona. Dotknęła swoich ciemnych włosów sięgających
    brody, policzków, warg. Chciała się upewnić, że to nie sen. Że to
    wszystko nie było snem.
    A raczej sennym koszmarem.
    Ale Shane był rzeczywisty. To wiedziała na pewno. Nie przyszedł już
    Anula & polgara
    więcej do szpitala, nie zadzwonił. Tak bardzo chciała go znów zobaczyć.
    Tylko raz. Rodzina bardzo się starała jej pomóc, ale ona nadal była
    oszołomiona i niepewna siebie i tego, co dalej robić. Gdyby Shane tu
    był, czułaby się spokojniejsza, bezpieczniejsza.
    „Pozwól twoim myślom płynąć tam, gdzie chciałabyś się znaleźć" -
    powiedział.
    Tak zrobiła. Popłynęła na karaibską wyspę.
    Śpiew ptaków w ogrodzie i plusk fontanny pomogły w wizualizacji
    tropikalnego raju. Poczuła gorący piasek pod plecami. Słyszała plusk fal,
    słońce powoli chowało się za horyzont, zamieniając wodę w morze
    tańczących gwiazd. Shane wyszedł z połyskującej srebrem wody. Miał
    ciało atlety, pływaka, mocne, muskularne, o zdecydowanych konturach.
    Stanął nad nią i wyciągnął do niej ręce. Chwyciła jego dłoń i wstała.
    Uniosła twarz, a on pochylił głowę. Jego usta były delikatne, smakowały
    solą. Kiedy jego język znalazł się między jej wargami, przylgnęła do
    niego. Mocne, mokre ramiona zamknęły ją w uścisku...
    - Emily - rozległ się pogodny głos Sandry Barone. - Przyniosłam ci
    trochę zupy i kanapkę.
    Emily, przestraszona, wylała herbatę ze szklanki, którą trzymała. Jej
    serce waliło jak szalone. Z powodu Shane'a
    - Przepraszam, kochanie, że cię przestraszyłam. Myślałam, że
    słyszysz moje kroki. - Sandra postawiła tacę na szklanym stoliku i
    podała córce chusteczkę.
    - Nic się nie stało, musiałam zasnąć.
    - Chyba tak. - Mama przysunęła stolik bliżej do leżanki. - Słyszę, jak
    chodzisz nocą po korytarzu i piętrach. Jesz tyle co mały ptaszek.
    Zrobiłam ci dzisiaj sałatkę z jajkiem i zupę jarzynową. Zawsze
    uwielbiałaś moją zupę.
    Mimo że wcale nie była głodna, Emily zjadła łyżkę zupy i zmusiła się
    do uśmiechu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •