[ Pobierz całość w formacie PDF ]
póki Bill nie przyniósł latarni, którą widocznie uprzednio zapalił i ukrył w kącie. Zarina
zrozumiała, że dwaj mężczyzni musieli być tu wcześniej, decydując, że jeśli ona nie
podpisze czeku, przyprowadzą ją w to właśnie miejsce.
Obecnie Bill poszedł przodem przez ciągnącą się daleko drugą piwnicę, aż do następnej,
nisko sklepionej i zupełnie pustej. Zarina poczuła, że ogarnia ją przerażenie. Jeżeli
mężczyzni zamierzali pozostawić ją w tej piwnicy, wątpliwe było, by ktokolwiek ją
odnalazł. Kto schodziłby do pustych piwnic, z których jedynie pierwsza była w użyciu?
Trzecia piwnica kończyła się po prostu ścianą z cegieł, tak jej się prznajmniej zdawało.
Jedakże były w niej małe, wąskie drzwi, które zaskrzypiały, gdy Bill je otwierał.
Prowadziły, one do czwartej piwnicy, o wieló mniejszej od poprzednich i, jak się
wydawało Zarinie, dość wilgotnej. Nie było w niej śladu antałka czy butelki. Ale przy
jednej ze ścian znajdował się rodzaj otwartej krypty, zrobionej z ciemnego kamienia.
Prowadzące do niej drzwi były ciężkie
i masywne; doszedłszy do nich Zarina zrozumiała, czemu ją tu przyprowadzono.
Mężczyzni popchnęli ją bliżej odwinąwszy łańcuch otaczający jej talię przewlekli przez
szczelinę w drzwiach, po czym ten pretesjonalnie ubrany założył ponownie kłódkę,
zamykając ją i chowając klucz do kieszeni.
Bill i ja wyskoczymy coś zjeść powiedział. Wrócimy za dwie trzy godziny.
Przez ten czas powinna się pani namyślić na podpisanie czeku. A jeśli nie, to może pani
tego bardzo pożałować.
Zarina milczała. Mężczyzna stał chwilę, patrząc na nią w świetle latarni, po czym dorzucił:
Niebrzydka z pani kobitka i tak sobie myślę, że może dałoby się panią łatwiej przekonać
w inny sposób!
Słysząc ton jego głosu i dostrzegając pożądliwe spojrzenie, Zarina zadrżała.
Słuchaj no, Alf odezwał się Bill zostaw ją, niech sobie to przemyśli.
Idę, idę odparł Alf z pewnym ociąganiem. Na razie, ślicznotko, polecam się łas-
kawej pamięci do powrotu.
Roześmiał się nieprzyjemnie i obaj mężczyzni wyszli z krypty, zamykając drzwi za sobą.
Zarina słyszała, jak wchodzą na stopnie i oddalają się, a potem wokół zaległa niezmącona
cisza. Ciemność, woń wilgoci i ta przejmująca cisza wywołały w niej uczucie paniki.
Wyrzucała
sobie naiwność i głupotę, jaką okazała, zgadzając się na towarzyszenie mężczyznom.
Niestety, były to próżne żale. Zarina myślała z przerażeniem o powrocie napastników.
Podejrzewała, że nawet jeśli podpisze czek, oni gotowi są zostawić ją w piwnicy własnemu
losowi. Cóż znaczy dwadzieścia tysięcy funtów, kiedy chodzi o życie?", powiedziała
sobie. Umrę... umrę tutaj!", myślała gorączkowo, z rozpaczą, i nikt się nigdy nie dowie,
co się ze mną stało."
Próbowała się wykręcić i obrócić, ale obejmujący ją łańcuch trzymał mocno; wiedziała, że
nie zerwie go żadną szarpaniną. Usiłowała oswobodzić przynajmniej ręce, ale to również
okazało się niemożliwe; próby nie przyniosły jej nic poza bólem.
Wówczas przyszło jej na myśl, że może potrzeć tyłem głowy o drzwi krypty, do których
była przypięta. Tarła więc, poruszając głową w górę i w dół, usiłując rozluznić krępujący ją
knebel. W końcu, kiedy była już właściwie przekonana o bezcelowości swoich wysiłków,
zdołała uwolnić usta, a następnie brodę. Pozbywszy się knebla, poczuła się trochę lepiej;
była jednak dość rozsądna, by wiedzieć, że nawet gdyby wołała i krzyczała z całej mocy,
nikt jej nie usłyszy. Pamiętała, jak jej własny ojciec mówił, że Priory jest niezwykle
solidnie zbudowana. Stała przecież nieporuszona od trzystu lat
i będzie zapewne stała tak samo przez następne trzysta.
Cóż teraz pocznę? Co mam dalej robić?", zastanawiała się Zarina. Pomyślała o promieniu
słońca, który przedostał się przez witraż do kaplicy. Wydało jej się wtedy, że jest to omen,
znak z nieba. A więc teraz mogła jej pomóc jedynie modlitwa. Pomóż mi, ocal mnie,
Boże", modliła się żarliwie. Błagała też o pomoc swego ojca. Wiedziała, że wpadłby w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]