[ Pobierz całość w formacie PDF ]
klatki piersiowej i trzepotanie gęstych rzęs. Gdy zaskoczona otworzyła
oczy, napotkała jego spojrzenie.
- Ciągle wisi nad nami rozmowa - powiedział przerywanym głosem.
- W końcu musimy ją kiedyś przeprowadzić.
Patrzyła na niego przez dłuższą chwilę, po czym skinęła głową.
Uniosła się i przyciągnęła jego usta do swoich.
- Pózniej.
To było małe zwycięstwo. Przekonał ją w końcu i zgodziła się na
rozmowę. Ale kiedy znowu się kochali, Jordan nie był pewien, czyje to
było zwycięstwo. Jej czy jego.
Gdy Alexis się obudziła, pokój wypełniony był słońcem i szumem
wody dochodzącym z łazienki. Ogarnęło ją uczucie paniki. Usiadła
gwałtownie i spojrzała na zegarek stojący przy łóżku. Zamknęła oczy z
uczuciem ulgi. Zegar wskazywał dopiero wpół do dziewiątej. Niezbyt
dużo czasu, ale stwierdziła, że wystarczy jej, żeby się dostać do własnego
pokoju, wziąć prysznic, zapakować torbę, a następnie zejść na parking i
znalezć samochód hotelowy, który miał ją odwiezć na lotnisko.
Teraz, kiedy Jordan był pod prysznicem, był to najbardziej
odpowiedni moment do ucieczki.
95
RS
Wiedziała, że będzie zły, ale nie mogła zostać. Pamiętała, że obiecała
mu rozmowę, ale nie była do niej przygotowana. Jeszcze nie teraz.
Musiała najpierw przemyśleć wiele rzeczy, oswoić się z jego pomysłem
powrotu do wspólnego życia. A to wcale nie było łatwe, kiedy on będzie w
Teksasie, a ona w Nowym Jorku. Ale była skłonna spróbować. Dać im
szansÄ™.
Przeczesała palcami włosy i nie zmieniając pozycji, przeciągnęła się.
Bolały ją wszystkie mięśnie. Ze zdziwieniem uniosła brwi, gdy spostrzegła
sińce na udach. Nie miała o to żalu, pewnie i ona zostawiła mu jakieś
ślady.
Uśmiechając się, spojrzała na łóżko. Wygładziła poskręcane
prześcieradło.
Jakie to było dziwne, ale wtedy, osiem lat temu, nie miała wyrzutów
sumienia. Była pewna, że decyzja opuszczenia Jordana jest słuszna. A
teraz siedziała w jego łóżku, z obolałym od miłości ciałem i z chaosem w
głowie, bo niczego już nie była pewna.
Mleko zostało rozlane, pomyślała z westchnieniem i wpatrzyła się w
drzwi łazienki. W tym momencie nie przeszłość stanowiła problem.
Problemem była terazniejszość. Obecna chwila.
Nie miało znaczenia, co się kiedyś stało, nie miało znaczenia, jak
długo żyli w rozłące. Niezależnie od wszystkiego wiedziała, że go kocha.
Oczywiście próbowała temu zaprzeczyć. I przed nim, i przed sobą. Ale to
była prawda. Bardziej niż życie kochała Jordana. Zawsze go kochała i
zawsze będzie go kochać.
Ale czy mogła być jego żoną?
To było istotne pytanie.
96
RS
Kiedy poprzez szum prysznica usłyszała jego głęboki głos nucący
jakąś melodię, otrząsnęła się i rozejrzała po pokoju, szukając swojego
ubrania. Zmarszczyła brwi, kiedy niczego nie dostrzegła.
Wiedziała dokładnie, gdzie powinna być suknia - na podłodze obok
łóżka. W tym miejscu Jordan zsunął ją z niej ostatniego wieczoru. Ale tam
jej nie było. Nie była zbyt pewna, gdzie powinien się znajdować stanik i
pas do pończoch. Nie mogła nawet dojrzeć swoich pantofli, chociaż
pamiętała, że Jordan postawił je obok łóżka przy swoich butach i
skarpetkach.
Owinęła wokół siebie prześcieradło i przyklękła, zaglądając pod
łóżko. Tam też nie było niczego. Po chwili zastanowienia rozejrzała się
znowu po pokoju. Nie było jej ubrania. Pobiegła do szafy i otworzyła
drzwi.
Pusta.
Ze złością spojrzała na drzwi łazienki. Nie trzeba było geniusza, żeby
się domyślić, że zabrał jej ubranie ze sobą do łazienki. Delikatnie i wolno
przekręciła gałkę przy drzwiach.
Zamknięte.
Do diabła z tobą, Jordanie Grant!
Zapomniała o wszystkich miłych i ciepłych myślach z nim
związanych, jakie jej się snuły po głowie zaraz po przebudzeniu. W tej
chwili miała jedynie ochotę go udusić. Wiedział, że ma zamiar wyjechać
rano, i w ten sposób zabezpieczył się przed jej ucieczką, a jego długi
prysznic był sposobem na przeczekanie godziny odlotu samolotu.
Oparła się chęci kopnięcia w drzwi. Zamiast tego zacisnęła tylko
zęby. Nawet z jej wyczuciem stylu i łatwością projektowania sukien nie
97
RS
mogła zbyt wiele zrobić ze zwykłym prześcieradłem, a kroczenie przez hol
w udrapowanym białym prześcieradle albo w beżowej pasiastej zasłonie
było poniżej jej godności.
Przeklinając Jordana, jeszcze raz rozejrzała się po pokoju, schyliła
głowę i uśmiechnęła się.
Tak bardzo pragnie jej ubrania, pomyślała. Zwietnie.
Może je zatrzymać.
98
RS
ROZDZIAA ÓSMY
- Gdzie mam to postawić, panno Blackhawk?
Alexis spojrzała znad komputera, na którym usiłowała napisać
artykuł do styczniowej edycji Impression", będący poniekąd
przewodnikiem dla pań, zawierającym rady, jak opróżnić szafę ze starych
ubrań i zapełnić ją nowymi i modnymi, niekoniecznie kupionymi w
sklepie. Pisanie tego tekstu nie szło jej zbyt gładko. Odwróciła się z
krzesłem od komputera, żeby nie widzieć pulsowania kursora na pustej,
białej stronie dokumentu. Rzeczywiście jej nie szło.
Mary Margaret, asystentka Alexis, stała w drzwiach, trzymając
[ Pobierz całość w formacie PDF ]