[ Pobierz całość w formacie PDF ]
udać. Byłbym zbyt zajęty pracą, zbyt pochłonięty prowadzeniem kampanii, a ty byłabyś zbyt
nieszczęśliwa w politycznym małżeństwie, jakiego nigdy nie chciałaś. Nie zniósłbym, Stacey, żeby moja
żona czuła się nieszczęśliwa. Za długo czekałem na własny dom i rodzinę, żeby teraz wybrać coś innego
niż solidne, trwałe małżeństwo. Pobierzemy się, Stacey, i teraz nam się to uda - zapewnił Justin. - W
końcu dokonamy tego.
Stanowczość Justina zrobiła na niej wielkie wrażenie. W jego wypowiedzi widoczna była żelazna
konsekwencja, dzięki której osiągnął znaczące sukcesy w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Justin Marks
nigdy nie przegrywał.
- Zrezygnowałeś?... - szepnęła. - Przecież nie mogę prosić cię o to!
- I wcale nie prosiłaś - odpowiedział cicho. - Sam postanowiłem, że muszę to zrobić i zrobiłem. Kocham
cię, Stacey. Już od tak dawna cię kocham. Nie mogę ryzykować, że utracę ciebie i moje dzieci. Twoje
szczęście jest dla mnie sprawą najważniejszą.
111
- A co z twoim szczęściem? - zawołała Stacey. Po prostu nie mogła tego wszystkiego pojąć. Jak Justin
mógł porzucić pracę, która stanowiła sens jego życia? Jest takim dumnym i ambitnym człowiekiem,
obdarzonym niezwykłą energią i talentem. - Ty nie możesz zrezygnować z polityki! Przecież żyjesz tym,
oddychasz tym i kochasz to!
Justyn wzruszył ramionami.
- Ale ciebie kocham bardziej - odpowiedział. - Dzięki temu, że mieszkałaś ze mną przez ostatnie kilka
dni, zrozumiałem, czym może być szczęście. %7łyjąc z kimś pod jednym dachem, można opiekować się
sobą, śmiać się razem i kochać. Będę najszczęśliwszym człowiekiem, jeśli pozwolisz mi budować z tobą
życie, kochać cię i czynić szczęśliwą.
- Justinie, ale co będziesz robił? Jesteś niezwykle zdolnym człowiekiem, musisz pracować! -
powiedziała Stacey.
- Nie martw się, kochanie. Nie zostaniesz obarczona bezrobotnym mężem. - Uśmiechnął się, a w niej
zamarło na chwilę serce. Chyba całe wieki minęły od chwili, gdy po raz ostatni widziała jego uśmiech.
- Wspomniałem ci, że kiedyś interesowało mnie nauczanie ekonomii na uniwersytecie. Jednak najpierw
porwał mnie świat handlu w Nowym Jorku, a potem życie polityczne Waszyngtonu. Mimo to w dalszym
ciągu utrzymywałem kontakty z kręgami akademickimi. Co więcej, w ciągu ostatnich dziesięciu lat
spotkałem wielu innych wpływowych ekonomistów. Dzisiaj rano, gdy zrezygnowałem z pracy u twojego
ojca, wykonałem kilka telefonów. Stacey, czy chciałabyś mieszkać w Cambridge, w stanie
Massachusetts? - zapytał. - Zaproponowano mi tam posadę w Harvard Business School. Mógłbym zacząć
w czerwcu, na początku letniej sesji. Mielibyśmy dużo czasu dla siebie, zanim urodzą się dzieci.
- Mówisz serio, Justinie? - Stacey znowu płakała. Wyglądało na to, że nic innego ostatnio nie robiła. -
Och, Justinie, nie mogę na to pozwolić. Rezygnujesz dla mnie ze wszystkiego i nie podoba mi się to! Co
będzie, jeśli tata wygra wybory? Nie chcę, żebyś miał do mnie pretensję znienawidził mnie za to, że z
mojego powodu nie możesz w tym uczestniczyć!
- Czy wyszłabyś za mnie, gdybym w dalszym ciągu pracował z twoim ojcem? - zapytał Justin. - Czy
będziesz żyła w Waszyngtonie i pilnowała ogniska domowego, podczas gdy ja będę zajęty przez
dwadzieścia cztery godziny na dobę prowadzeniem kampanii wyborczej? Czy będziesz sama
wychowywała nasze dzieci, jeśli ja poświęcę cały czas i wszystkie siły karierze politycznej?
- Tak! - zawołała Stacey. W końcu udało jej się uwolnić ręce z uchwytu Justina i mogła go objąć za
szyję. - Tak, Justinie - powtórzyła. - Dlatego, że kocham cię i chcę, żebyś był szczęśliwy.
- Stacey. - Justin objął ją mocno i pocałował z ogromną czułością. - Sprawiłaś mi ogromną przyjemność
swymi słowami, ponieważ wiem, ile cię to kosztowało. To było bardzo miłe, szlachetne i
wspaniałomyślne, ale niepotrzebne. - Przytulił ją do siebie i łagodnie pogładził po głowie. - Trzydzieści
dziewięć lat czekałem, aby mieć dom i móc założyć rodzinę, teraz zamierzam całkowicie poświęcić się
żonie i dzieciom. Jeśli w dalszym ciągu mam zajmować się polityką, to nie będę mógł być ani takim
mężem, ani takim ojcem, jakim zawsze chciałem zostać. Tak więc... - zawiesił głos. - Uważam, że moja
112
kariera polityczna należy do przeszłości.
Stacey patrzyła na niego z miłością i strachem jednocześnie.
- W ten właśnie sposób zrezygnowałeś z picia kawy - powiedziała. - To twoja metoda - wszystko albo
nic. Justinie, nie pozwolę, żebyś się tak poświęcał...
- To nie jest poświęcenie, Stacey - przerwał łagodnie. - Zawsze potrafiłem poznać to, co było dla mnie
dobre i nie bałem się wprowadzania zmian w życiu, aby to osiągnąć. Popatrz tylko, co zdobędę: żonę,
dwoje dzieci, dom, nową i interesującą pracę w normalnych godzinach. - Jego oczy zabłysły. - To będzie
paca, w której będę mógł nosić swetry i mokasyny zamiast szarych garniturów i czarnych pantofli.
Stacey przytuliła się mocniej do niego.
- Czy jesteś pewien, że tego chcesz? - zapytała.
- Nigdy w swoim życiu nie byłem niczego bardziej pewny - powiedział, a ona objęła go.
- Czy mój ojciec bardzo się zdenerwował, gdy powiedziałeś, że odchodzisz? - zapytała. Potrafiła
wyobrazić sobie całą tę, wywołującą w niej dreszcz strachu, scenę.
- Kochanie, jest mnóstwo młodych ludzi tak samo zdolnych jak ja, mających podobne polityczne
ambicje, intuicję i spryt. Kilku takich już teraz znajdziesz w zespole ojca, a nie ma żadnych trudności z
pozyskaniem nowych. Zapewniam cię, że nie jestem niezastąpiony.
- Ależ oczywiście, że tak - wyszeptała. - Dla mnie jesteś niezastąpiony.
Justin nie zamierzał opowiadać o tym, co się działo dziś rano w biurze. Chciał ją przed tym ochronić,
zaoszczędzić przykrości kochanej kobiecie.
- Czy wyjdziesz za mnie, Stacey? - zapytał. - Jeszcze dziś wieczorem. A potem wyjedziemy gdzieś,
tylko we dwoje.
- Tak. - Stacey patrzyła na niego z miłością. - Zgadzam się na wszystko, Justinie - zawołała radośnie.
Optymizm dodawał jej pewności siebie. - Och, będziemy tacy szczęśliwi! Będziemy najwspanialszym
małżeństwem, będziemy mieć najwspanialszy dom i najwspanialsze dzieci.
Całował ją namiętnie. Obejmując się mocno, zapadli w ciepłe, słodko pachnące siano.
113
EPILOG
Delegaci ze stanu Wisconsin oświadczyli, że są dumni, iż mogą oddać swoje głosy na senatora Liptona.
Były to głosy, których senator potrzebował, aby zapewnić sobie prezydencką nominację. W ogromnym
centrum wyborczym wybuchło prawdziwe piekło, gdy zwolennicy Liptona zaczęli gwizdać, krzyczeć z
radości, dąć w trąbki i tańczyć, aby uczcić zwycięstwo ich kandydata. Sprawozdawca telewizyjny
poinformował widzów, że senator i jego żona oglądają wybory w apartamencie hotelowym i pojawią się
w centrum wyborczym najdalej za godzinę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]