Indeks IndeksDynastia z Bostonu 05 Miłość jak ogień McCauley BarbaraBaxter Mary Lynn Prezent dla Joni Gwiazdka miłościCraven Sara Wakacyjna miłość Wieża mrokówChristopher Moore Wyspa Wypacykowanej Kapłanki Miłości495. Iding Laura Miłość to za małoCartland Barbara Miłość w hotelu Ritz131. Wilkins Gina Miłość czy zauroczenieAgata Christie Detektywi w służbie miłościCartland Barbara Drogowskaz ku miłościCena miłości Whitiker Gail
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Katie usiłowała ukarać swego męża i kokietowała innych mężczyzn.
    Kilka razy jeszcze musiał energicznie wystąpić. Wiedział dokładnie, że
    Katie nie miała zamiaru go zdradzić, lecz po prostu robiła mu na złość.
    Mimo to jej zachowanie raziło go i drażniło ogromnie. Minęło niespełna
    cztery tygodnie od chwili ich ślubu, a Harald uzyskał bolesną pewność,
    że jego związek z Katie był fałszywym krokiem, że nigdy między nimi nie
    dojdzie do porozumienia. Jeżeli nie flirtowała i nie kokietowała,
    wówczas urządzała mu sceny, dręczyła go swoim uporem i kaprysami.
    Wszelkie próby wychowawcze spełzły na niczym, Haraldowi nie
    udawało się wpłynąć na Katie, urobić jej charakteru. Uczepił się myśli
    o Marlenie jak ostatniej deski ratunku. Spodziewał się, że obcując z nią
    dużo, Katie zmieni się na lepsze. Drżał już teraz, myśląc o pustce, która
    czekała go w małżeńskim pożyciu z Katie; dni upływały bądz wśród
    ciągłych niesnasek, bądz też wśród igraszek miłosnych. Nie było spójni
    duchowej, nie było wzajemnego szczerego uczucia. Katie w ogóle nie
    pojmowała, czego żądał od niej Harald. Była zbyt powierzchowną
    naturą, aby zrozumieć męża.
    Mijnheer Straaten stale unikał Katie, a inni młodzi ludzie poszli za
    jego przykładem, nie chcąc się narażać na przykrości. Przekonali się, że
    Harald jest stanowczym i energicznym człowiekiem z którym niedobrze
    było zadzierać. Toteż Katie była wciąż w jak najgorszym humorze.
    MÅ‚oda para przybyÅ‚a w niezbyt różowym usposobieniu do Ham­
    burga. Gdy Harald ujrzał z oddali ziemię ojczystą, ogarnął go rzewny,
    tkliwy nastrój. Usiłował raz jeszcze przemówić do serca Katie, ona
    jednak nie zrozumiała go wcale. Patrzyła z gniewem i niechęcią na
    wybrzeże, po czym oświadczyła:
     Zdaje się, że życie w Hamburgu będzie nieciekawe, zwłaszcza
    jeżeli twoi rodacy okażą się takimi nudziarzami jak ty.
    Wtedy Harald zamilkÅ‚, Katie zaÅ› udaÅ‚a siÄ™ do kabiny, aby wyÅ‚ado­
    wać swój zły humor na Daipah, która właśnie pakowała kufry. Znowu
    posypały się gradem wyzwiska i szturchańce. Daipah zapakowała
    niedobrze jedną z walizek, z której Katie w złości wyrzuciła wszystkie
    100
    rzeczy; rozmaite przedmioty fruwały po kabinie, Daipah musiała na
    nowo zabrać się do układania ich, choć pozostawało już mało czasu.
    Katie za to ulżyła sobie i, zupełnie uspokojona, powróciła na pokład
    gdzie przy balustradzie stał Harald, wpatrując się płonącymi oczyma
    w ziemiÄ™ ojczystÄ….
    Statek z wolna płynął przez fale Elby, zmierzając do potężnego portu
     Hamburga.
    * *
    Marlena i pani Darlag pracowały bez wytchnienia, aby przygotować
    wszystko na przyjęcie młodej pary. W biurze i w spichrzach czyniono
    również przygotowania. NadjeżdżaÅ‚y wozy napeÅ‚nione zieleniÄ…; wszÄ™­
    dzie zawieszano girlandy, aby nadać domowi uroczysty wygląd.
    Przewoznik Kroger umaił swoją  Elżunię" i przystroił ją w barwne
    chorągiewki; on bowiem miał pojechać łodzią po młodą parę i przywiezć
    jÄ… ze statku do domu.
    Marlena rada była, że pracuje; miała mnóstwo zajęcia i brakło jej
    czasu, aby rozmyślać nad swoją dolą. Ogarnął ją w ostatnich dniach
    dziwny nastrój: cieszyła się z powrotu Haralda, a jednocześnie lękała się
    tego. Obawiała się także jego żony, wobec której poczuwała się
    w pewnym stopniu do winy. Powtarzała sobie w duchu, że powinna
    bacznie ukrywać swoje uczucie, aby nikt nie dowiedział się, czym był dla
    niej Harald.
    W ostatnich tygodniach walczyła wciąż ze sobą, starając opanować
    się; zwyciężyła siebie i zdobyła się na uczucie wielkiej rezygnacji.
    Wyrzekła się raz na zawsze rozkoszy własnego ogniska, cichego
    szczęścia u boku ukochanego człowieka. Doszła do wniosku, że nie
    wszystkim kobietom przypada w udziale takie szczęście, że niektóre
    przechodzą przez życie z pustymi rękami. Oby tylko Harald był
    szczęśliwy, to najważniejsze!
    Nikt nie spostrzegł cierpienia Marleny. Na zewnątrz okazywała
    ogromną radość z przyjazdu młodej pary i brała żywy udział we
    wszystkich przygotowaniach. Nie zaniedbywała również swoich zajęć
    101
    biurowych. Pan Zeidler wprawdzie chciał zwolnić Marlenę, ona jednak
    nie zgodziła się na to.
     Mam dość wolnego czasu, proszę pana, zdążę załatwić wszystko.
    Jestem panu obecnie bardziej potrzebna, niż kiedykolwiek  twierdzę
    tak, choć wiem, że to wielka zarozumiałość z mej strony. Nie da pan
    sobie rady beze mnie. Potem, gdy przyjedzie pani Katie Forst, będę jej
    musiaÅ‚a dotrzymywać towarzystwa, dlatego też pragnÄ™ teraz popra­
    cować  na zapas".
    Zeidler był niezmiernie rad, że Marlena nie opuszcza godzin
    biurowych, gdyż dziewczyna była jego prawą ręką i załatwiała wszystko
    nieomal lepiej niż on sam.
    Wśród ciągłego zamieszania w związku z przyjazdem Haralda nikt
    nie zauważył, że Marlena pobladła i zmizerniała. Jej czyste rysy tchnęły
    przedziwną słodyczą. Jakkolwiek przeżyła wiele, lecz zachowała spokój
    i pogodę ducha. Kto spojrzał w jej piękne oczy, mógł przekonać się, że
    wyziera z nich jasna, szlachetna dusza.
    Gdy Marlena powracała do domu, pomagała gorliwie pani Darlag.
    Staruszka przyjęła wprawdzie dodatkowo kilka służących, Marlena
    jednak spełniała te czynności, których nie można było powierzyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •