Indeks IndeksBaxter George Owen Doktor Kildare 02 Wezwijcie doktora Kildare'aDaley Brian Gwiezdne Wojny Przygody Hana Solo 02 Zemsta Hana SoloLE Modesitt Ecolitan 02 The Ecolitian EnigmaJames Follett Earthsearch 02 Earthsearch2==02==Niezapomniane romanse Lee Miranda NIEZAPOMNIANY POCAŁUNEKCartland Barbara Najpiękniejsze miłości 02 Niewolnicy miłościGordon Dickson Dragon 02 The Dragon Knight (v1.4)Ava March [Convincing 02] Convincing Leopold [Loose Id MM] (pdf)Brian Daley Coramonde 02 The Starfollowers of Coramonde v4.1 (htm)Forester Cecil Scott Powieści Hornblowerowskie 02 (cykl) Porucznik Hornblower
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • csw.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    niosła się i zapytała:
    Przygotować ci drinka, kiedy się będziesz przebierał?
    A kto mówi o przebieraniu się? - Zdjął podkoszulek i rzucił go
    na posadzkę.
    Odwróciła wzrok, zupełnie jak wtedy w pokoju. Pochlebiało
    mu to.
    Zaśmiał się, wybawiając ją z opresji.
    - Przygotuj drinki dla nas obojga, a ja w tym czasie wezmę
    szybki prysznic. Woda sodowa będzie w sam raz.
    Gdy wrócił po chwili, Ruthie czekała z jedną szklanką wody.
    Rzucił ręcznik na poręcz.
    - Nie przyłączysz się do mnie?
    Wszedł ostrożnie do kabiny z gorącą parą.
    Jestem w pracy. - Podała mu szklankę.
    Na golasa może być całkiem miło. - Gdy zaśmiała się, nie kry-
    jąc zaskoczenia, dodał prowokująco: - To całkiem niezły po-
    mysł, uwierz mi.
    Jestem w pracy - powtórzyła z naciskiem.
    Praca i praca, a gdzie życie?
    Płacę rachunki: Jeżeli już niczego nie potrzebujesz, to...
    Chyba nie zostawisz mnie tu samego? - spytał błagalnie.
    S
    R
    Poradzisz sobie. Jesteś dużym chłopcem. - Jej oczy błyszczały
    filuternie.
    A jeżeli dostanę udaru? Gorąca para jest bardzo niebezpieczna
    I kto to mówi? Wielki facet, do tego lekarz, a boi się pary -
    przekomarzała się.
    Do pary trzeba dwojga... - Prysnął w nią wodą, która uformo-
    wała na białej koszuli ciemną plamę nad lewą piersią.
    Próbowała się otrzepać, co tylko pogorszyło sprawę.
    - Podaj mi ręcznik, to cię osuszę - powiedział podstępnie.
    Zaczerwieniła się.
    - W porządku, możesz spróbować... - Zatrzepotała rzęsami. -
    Ale musisz liczyć się z tym, że połamię ci ręce. I jak
    wtedy będziesz badał pacjentów?
    Uśmiechnął się, znów ją ochlapał. Ruthie Fernandez osobliwie
    na niego działała. Gdy z nią rozmawiał, lżej mu się zrobiło na
    sercu, weselej. Jej miękka, przeciągła wymowa i zielone oczy,
    ruszyłyby każdego. Jej poczucie humoru zauroczyło go. Lubił
    na nią patrzeć, a przebywanie w jej towarzystwie było czystą
    radością.
    Zanim zdążył odpowiedzieć, pożegnała się i zostawiła go sa-
    mego.
    Rozsiadł się w parującej wodzie i przymknął oczy. Długo
    jeszcze rozkoszował się obrazem jej radosnej, słodkiej twarzy i
    wybuchami przekornego śmiechu.
    Gdy uzupełniała barek w numerze 208, pager brzęczał dwu-
    krotnie. Pracowała w pośpiechu, zła, że zmarnowała cenne
    minuty na Diega. Gdyby nie to, już byłyby z mamą na promie.
    S
    R
    Doktor Vargas miewał zmienne nastroje. Najpierw podejrzliwy
    i nieuprzejmy, za chwilę uwodzicielski i czarujący, co ją dez-
    orientowało. Traciła głowę, nie umiała nad sobą zapanować.
    Zniecierpliwiona czekaniem na windę, pobiegła w górę scho-
    dami i prawie tracąc oddech, pchnęła ciężkie, ognioodporne
    drzwi klatki schodowej i... wpadła prosto na pachnące kąpielą,
    olśniewająco męskie ciało.
    - Stop! - Silne dłonie schwyciły ją za ramiona.
    Uniosła głowę i na widok czarnych oczu Diega wybuchła
    śmiechem.
    Czyżbyś mnie śledził?
    Właśnie chciałem cię zapytać o to samo.
    Był krępująco blisko, tak blisko, że mogłaby policzyć czarne
    jak sadza rzęsy.
    Niesamowite, jaki on jest przystojny!
    Nic z tych rzeczy - rzuciła, prostując się. Cofnęła się i popra-
    wiła bluzkę. Głosem zadziwiająco spokojnym, mimo łopotania
    serca, spytała: - Jak było w łazni?
    Okropnie. - Błysnął szelmowsko oczami. - Doskwierała mi
    samotność. - Ruszył do swojego pokoju.
    - Jeżeli lubisz się kąpać, Oaza na pewno ci się spodoba.
    - Dlaczego idzie za nim tym korytarzem, skoro ma mnóstwo
    pracy?
    Zwolnił, by zrównać się z nią.
    Jaka Oaza?
    Basen na wolnym powietrzu. Bardzo ładny, a wieczorami wy-
    gląda bardzo romantycznie. Podświetlane wodospady, tropi-
    kalne ogrody. Doskonałe miejsce na randki.
    Byli już przy drzwiach.
    - Czy to propozycja? - Uważnie spojrzał na Ruthie.
    S
    R
    Mam na myśli ciebie i pannę Coleman - stwierdziła obojętnie.
    Jak miło. - Skrzywił się.
    Jego rozdrażnienie zbiło ją z tropu. Przecież był na kolacji z
    Sharmaine, na pewno ją uwodził. Przeszukał wszystkie kiesze-
    nie.
    Nie możesz znalezć klucza?
    Musiał mi wypaść podczas siatkówki.
    Otworzę ci. Jeśli zgłosisz, że zgubiłeś klucz, zamek zostanie
    natychmiast przeprogramowany i dostaniesz nowy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •