Indeks IndeksGerber Michael Barry Trotter. Tom 2 Barry Trotter I Niepotrzebna KontynuacjaStar Wars Black Fleet Crisis 01 Before the Storm Michael P Kube McDowellMoorcock_Michael_ _Zwiastun_Burzy_ _Sagi_o_Elryku_Tom_VIIISean Michael Velvet Glove Volume IVMoorcock Michael Runestaff 4 Rune Stuff088. Michaels Lynn Wewnętrzne światłoŻycie i czasy Michaela KAldous Huxley Nowy wspanialy swiatAusten Leigh Joan Emma i inniEdward Balcerzan Kto bynas takich
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • limerykarnia.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    - Dzięki za radę- odparł.
    - Niczego nie gwarantuję. Nie widziałam jej od lat.
    RS
    - Tym bardziej powinnaś pójść. - Sięgnął po widelec.
    - Zastanawiam się, który samochód byłby najlepszy. To
    wspaniała okazja, by jakiś pokazać.
    - Możesz sobie wybrać dowolny.
    - Melanie, nie bądz taka zawzięta. Chyba że wkurza cię
    myśl, że Erika chce mnie poderwać.
    - Nie bądz śmieszny.
    - W takim razie przyjdziesz.
    - Nic takiego nie... - urwała, widząc jego minę.
    Wkurza cię, że Erika chce mnie poderwać... Następny
    pocałunek...
    Chyba zwariował. Typowy facet. Od razu wyobraża sobie,
    że skoro ma jakieś obiekcje, to na pewno jest zazdrosna.
    Co do kolejnego pocałunku, to też może wybić to sobie
    z głowy. Pominie to milczeniem. Po co go zachęcać?
    Dobrze, pójdzie na aukcję i poobserwuje sobie zagrywki
    Eriki. Ale jeszcze mu dopiecze.
    - Mam nadzieję, że ta różowa sukienka z liceum da się
    oczyścić. Bo to moja jedyna kreacja pasująca na taką okazję.
    Wyatt nie dał się zbić z pantałyku.
    - Nie przejmuj się plamami - rzekł z powagą. - W razie
    gdyby nawalił samochód, będziesz mieć strój jak znalazł.
    Nie wysiadł, gdy podjechali pod salon. Popatrzyła na Wy-
    atta pytajÄ…co.
    - Nie wejdziesz? Może Bill nadal siedzi w biurze?
    - JeÅ›li chcesz, bym z tobÄ… poszedÅ‚, nie ma sprawy. Za­
    wsze stanÄ™ w twojej obronie.
    - Daruj sobie. Czy ty zawsze musisz mieć ostatnie słowo?
    - Zatrzasnęła drzwi, nim zdążył odpowiedzieć.
    RS
    PopatrzyÅ‚a na Å›cienny zegar i westchnęła. StraciÅ‚a mnó­
    stwo czasu. Mieli omówić tyle rzeczy, a tak niewiele z tego
    wyszło. Dobre pół dnia zmarnowane.
    Zdziwiła się, widząc w salonie Angie.
    - Ty tutaj? Miło cię widzieć, ale co tutaj robisz?
    - PrzywiozÅ‚am Robbiemu kanapki. ProsiÅ‚, bym posie­
    działa w salonie, póki nie wrócisz, to on popracuje przy
    fordzie.
    - Strasznie mi zeszło - powiedziała ze skruchą.
    - Daj spokój, Melanie. Kiedy ostatni raz wyszłaś na
    lunch? Tu nic się nie działo, więc nic nie straciłaś. Był ktoś,
    kto ma do sprzedania starego chevroleta, pokaże się pózniej.
    A ja przynajmniej przez chwilÄ™ mogÅ‚am pogadać nie z rocz­
    nym dzieckiem, ale z dorosłym. To prawdziwa odmiana. -
    UÅ›miechnęła siÄ™. - Luke Å›pi w twoim biurze. Dlaczego Wy­
    att nie wszedł?
    - Jeszcze będziesz miała okazję go poznać. Planujemy
    urzÄ…dzić zlot remontowanych u nas starych samochodów po­
    Å‚Ä…czony z piknikiem i...
    - Już go poznałam, wczoraj - przerwała jej Angie. - Był
    tu, gdy na chwilę wpadłam.
    Super, pomyślała Melanie. Chyba już całe miasto wie, że
    Wyatt wziÄ…Å‚ moje zapasowe klucze.
    - Jak się dziś czujesz? - dyplomatycznie zapytała Angie.
    - Jeszcze nie całkiem dobrze, ale powoli dochodzę do
    siebie. Wyatt przywiózł mi wczoraj rosół z kurczaka, to mi
    pomogło.
    - Widzę - mruknęła Angie. - Chyba nie tylko rosół... Jak
    udał się lunch? Musiało być przyjemnie, skoro zatraciliście
    poczucie czasu.
    RS
    - Mieliśmy sporo spraw do obgadania - rzekła ostrożnie.
    - Zlot, piknik, sprzedaż firmy... - wesoły głos Angie
    stracił pogodne brzmienie.
    - Robbie ci powiedział. Nie martw się, Angie - zaczęła
    i szybko siÄ™ opamiÄ™taÅ‚a. - Przepraszam, wiem, że siÄ™ dener­
    wujecie. Postaramy się zrobić wszystko, by nikt zle na tym
    nie wyszedł.
    - Wiem, że bÄ™dziesz próbować - powiedziaÅ‚a Angie, jed­
    nak bez przekonania.
    Zdawała sobie sprawę, że dla nikogo to nie jest łatwa
    sytuacja. Będą negocjować najlepsze warunki, ale czy nowy
    właściciel dotrzyma obietnic?
    Luke zapiszczaÅ‚ cichutko i Angie pobiegÅ‚a do synka. Me­
    lanie popatrzyÅ‚a na bobaska. UniósÅ‚ siÄ™ na rÄ…czkach i nóż­
    kach, zamarł w bezruchu. Nie wiedział biedaczek, co dalej.
    Dokładnie tak samo jak ja, uzmysłowiła sobie Melanie.
    Nie była jeszcze ubrana, gdy na dole rozległ się dzwonek.
    Podbiegła do okna. Wyatt zaparkował przy chodniku, by nie
    blokować podjazdu, gdzie stał lśniący, czerwony cadillac.
    - Otwórz swoim kluczem! - zawołała.
    Zachrobotał zamek. Scruffy zaszczekał wesoło, dobiegł ją
    głos Wyatta witającego się z psiakiem.
    Uchyliła drzwi sypialni.
    - Zrób sobie coś do picia, ja za chwilę schodzę.
    - Może coś ci przynieść?
    Byle nie kawę, pomyślała z obawą.
    - Nie, dzięki. Zaraz będę gotowa.
    - Czy to znaczy, że jeszcze nie zdecydowaÅ‚aÅ›, co zaÅ‚o­
    żyć? Nie szkodzi, poczekam.
    RS
    Popatrzyła na różową sukienkę rozłożoną na łóżku. Skąd
    Wyatt wie, że nagle obudziły się w niej wątpliwości? Może
    uważa, że kobietom w ogóle trudno się zdecydować. Ona nie
    ma takiego problemu, bo też nie ma wyboru. Im szybciej
    przestanie się namyślać, tym szybciej będzie po sprawie.
    WÅ‚ożyÅ‚a sukienkÄ™, popatrzyÅ‚a na swoje odbicie. Stara su­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •