[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dzięki za radę- odparł.
- Niczego nie gwarantuję. Nie widziałam jej od lat.
RS
- Tym bardziej powinnaś pójść. - Sięgnął po widelec.
- Zastanawiam się, który samochód byłby najlepszy. To
wspaniała okazja, by jakiś pokazać.
- Możesz sobie wybrać dowolny.
- Melanie, nie bądz taka zawzięta. Chyba że wkurza cię
myśl, że Erika chce mnie poderwać.
- Nie bądz śmieszny.
- W takim razie przyjdziesz.
- Nic takiego nie... - urwała, widząc jego minę.
Wkurza cię, że Erika chce mnie poderwać... Następny
pocałunek...
Chyba zwariował. Typowy facet. Od razu wyobraża sobie,
że skoro ma jakieś obiekcje, to na pewno jest zazdrosna.
Co do kolejnego pocałunku, to też może wybić to sobie
z głowy. Pominie to milczeniem. Po co go zachęcać?
Dobrze, pójdzie na aukcję i poobserwuje sobie zagrywki
Eriki. Ale jeszcze mu dopiecze.
- Mam nadzieję, że ta różowa sukienka z liceum da się
oczyścić. Bo to moja jedyna kreacja pasująca na taką okazję.
Wyatt nie dał się zbić z pantałyku.
- Nie przejmuj się plamami - rzekł z powagą. - W razie
gdyby nawalił samochód, będziesz mieć strój jak znalazł.
Nie wysiadł, gdy podjechali pod salon. Popatrzyła na Wy-
atta pytajÄ…co.
- Nie wejdziesz? Może Bill nadal siedzi w biurze?
- Jeśli chcesz, bym z tobą poszedł, nie ma sprawy. Za
wsze stanÄ™ w twojej obronie.
- Daruj sobie. Czy ty zawsze musisz mieć ostatnie słowo?
- Zatrzasnęła drzwi, nim zdążył odpowiedzieć.
RS
Popatrzyła na ścienny zegar i westchnęła. Straciła mnó
stwo czasu. Mieli omówić tyle rzeczy, a tak niewiele z tego
wyszło. Dobre pół dnia zmarnowane.
Zdziwiła się, widząc w salonie Angie.
- Ty tutaj? Miło cię widzieć, ale co tutaj robisz?
- Przywiozłam Robbiemu kanapki. Prosił, bym posie
działa w salonie, póki nie wrócisz, to on popracuje przy
fordzie.
- Strasznie mi zeszło - powiedziała ze skruchą.
- Daj spokój, Melanie. Kiedy ostatni raz wyszłaś na
lunch? Tu nic się nie działo, więc nic nie straciłaś. Był ktoś,
kto ma do sprzedania starego chevroleta, pokaże się pózniej.
A ja przynajmniej przez chwilę mogłam pogadać nie z rocz
nym dzieckiem, ale z dorosłym. To prawdziwa odmiana. -
Uśmiechnęła się. - Luke śpi w twoim biurze. Dlaczego Wy
att nie wszedł?
- Jeszcze będziesz miała okazję go poznać. Planujemy
urządzić zlot remontowanych u nas starych samochodów po
Å‚Ä…czony z piknikiem i...
- Już go poznałam, wczoraj - przerwała jej Angie. - Był
tu, gdy na chwilę wpadłam.
Super, pomyślała Melanie. Chyba już całe miasto wie, że
Wyatt wziÄ…Å‚ moje zapasowe klucze.
- Jak się dziś czujesz? - dyplomatycznie zapytała Angie.
- Jeszcze nie całkiem dobrze, ale powoli dochodzę do
siebie. Wyatt przywiózł mi wczoraj rosół z kurczaka, to mi
pomogło.
- Widzę - mruknęła Angie. - Chyba nie tylko rosół... Jak
udał się lunch? Musiało być przyjemnie, skoro zatraciliście
poczucie czasu.
RS
- Mieliśmy sporo spraw do obgadania - rzekła ostrożnie.
- Zlot, piknik, sprzedaż firmy... - wesoły głos Angie
stracił pogodne brzmienie.
- Robbie ci powiedział. Nie martw się, Angie - zaczęła
i szybko się opamiętała. - Przepraszam, wiem, że się dener
wujecie. Postaramy się zrobić wszystko, by nikt zle na tym
nie wyszedł.
- Wiem, że będziesz próbować - powiedziała Angie, jed
nak bez przekonania.
Zdawała sobie sprawę, że dla nikogo to nie jest łatwa
sytuacja. Będą negocjować najlepsze warunki, ale czy nowy
właściciel dotrzyma obietnic?
Luke zapiszczał cichutko i Angie pobiegła do synka. Me
lanie popatrzyła na bobaska. Uniósł się na rączkach i nóż
kach, zamarł w bezruchu. Nie wiedział biedaczek, co dalej.
Dokładnie tak samo jak ja, uzmysłowiła sobie Melanie.
Nie była jeszcze ubrana, gdy na dole rozległ się dzwonek.
Podbiegła do okna. Wyatt zaparkował przy chodniku, by nie
blokować podjazdu, gdzie stał lśniący, czerwony cadillac.
- Otwórz swoim kluczem! - zawołała.
Zachrobotał zamek. Scruffy zaszczekał wesoło, dobiegł ją
głos Wyatta witającego się z psiakiem.
Uchyliła drzwi sypialni.
- Zrób sobie coś do picia, ja za chwilę schodzę.
- Może coś ci przynieść?
Byle nie kawę, pomyślała z obawą.
- Nie, dzięki. Zaraz będę gotowa.
- Czy to znaczy, że jeszcze nie zdecydowałaś, co zało
żyć? Nie szkodzi, poczekam.
RS
Popatrzyła na różową sukienkę rozłożoną na łóżku. Skąd
Wyatt wie, że nagle obudziły się w niej wątpliwości? Może
uważa, że kobietom w ogóle trudno się zdecydować. Ona nie
ma takiego problemu, bo też nie ma wyboru. Im szybciej
przestanie się namyślać, tym szybciej będzie po sprawie.
Włożyła sukienkę, popatrzyła na swoje odbicie. Stara su
[ Pobierz całość w formacie PDF ]