[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szuka trafniejszego epitetu. Może raczej umykający wszystkiemu, co rozległe. W czasie i w
przestrzeni. To by się nawet zgadzało. Teraz, na dziedzińcu, w krajobrazie wypełnionym gó-
rami powietrza Sylwester, choć wyprostowany, sztywny nawet, ze sztywnym uśmiechem,
jakby ten jego uśmiech był wpuszczonym w twarz powyginanym drutem, więc jakby się
uśmiechał swym własnym podpisem, jest najwyrazniej przytłoczony masywem pejzażu. Go-
tów rozsypać się na arkusze papieru, które trzyma pod pachą w plastikowej teczce. To by się
zgadzało. Obraz Sylwestra rozlatującego się nagle na setki arkuszy łączy się w wyobrazni
gospodarza Miejscowości z myślą wcześniejszą: o kruszeniu kopii. Trach, i po Sylwestrze ,
powtarza bezgłośnie, chrup i po nim .
Jak długo mam mówić? pyta nagle prelegent.
No, a na jak długo pan przewidział?
Różnie. Mogę skrócić i rozciągnąć. Jak akordeon, wie pan. Orientuję się zwykle po
oczach. Gdy zasypiają, skracam.
To pan się potem zorientuje. Ale po co tak skromnie: zasypiają ? he, he.
Drepcą w miejscu. Zapalenic krok w tył i krok w przód. Sylwester wykonuje półobroty,
jakby chciał opanować w ten sposób rozległość przestrzeni. Ciekawe myśli kiedy to
wszystko runie . Wyobraża sobie rozdzwoniony bieg wód podskórnych pod płytami dzie-
dzińca. I od razu rysy w murach, obrócone w stronę wzgórz zębate linie cegieł, poplątana sieć
przewodów elektrycznych, z której unosi się błękitny dym. Będzie heca, jeśli właśnie dziś
osunie się ta skarpa . Czytał o sytuacji Miejscowości to i owo. Trudno było nie czytać. Groz-
ba katastrofy stała się tematem numer jeden licznych reportaży i wywiadów. Powodem kata-
strofy może być zarówno atak wód podskórnych, jak i osobliwy stan podziemi pałacyku.
Podziemia owe mają nader skomplikowany układ lochów, piwniczek, wnęk i korytarzy, które
wiodą nie tylko wszerz, ale i w głąb. Budowano je w najprzeróżniejszych celach. A to dla
składowania bel sukna i innych towarów. A to gwoli zaspokojenia ponurych zachcianek miej-
scowego właściciela dóbr. A to, już w czasach nowszych, dla ochrony ludności cywilnej
przed bombardowaniem. Dziś podziemia są strukturą wielopoziomową; kopiący w warstwach
niższych nie liczyli się z intencjami kopiących w warstwach wyższych, co znaczy: wcześniej-
szych. Utworzyła się struktura nader krucha, bez ścian nośnych, bez idei przewodniej. Chaos
ciśnień; wielokierunkowy napór cegieł, szkła, żelaza, drewna, gliny. Rzec by można, iż pała-
cyk ukrył pod sobą własną karykaturę: dom z koszmarnych snów. Jakby odbijał się nie w
wodzie lecz w ziemi. I nie nawet na powierzchni ziemi, nie w zroszonych trawnikach, ani
nie, powiedzmy, w lśniących płytach dziedzińca, lecz: pod! Pod kamieniami i trawą. Jak gdy-
by to swoje brzydkie odbicie chciał zagrzebać w piach, w grunt podmokły, w resztki butwie-
jących roślin, i głębiej. Aż tam, skąd po katastrofie będą z mozołem wydobywane (być może)
jakieś sczerniałe grzebyki, szczątki dzbanów, fragmenty prastarych palenisk. Z tych korytarzy
podziemnych z korytarzy mrocznych dziejów gatunku ludzkiego. Więc praptaki odciśnięte
29
w węglu, paprocie, ich szum. Gdyby to wszystko miało runąć dziś zastanawia, się Sylwe-
ster to by była jednak heca: trach, i po nas.
Zapalenic nie ustaje w pracy, pracuje na kilku poziomach. Rozpracowuje prelegenta bez
określonego z góry celu. Przyświecają mu bowiem cele rozmaite. Jak świece w ciemnym,
niezbadanym pomieszczeniu. Nie wiadomo, myśli, czym zagraża obecność Sylwestra w Uro-
czystości. Nie wiadomo jaką ewentualną korzyść może przynieść fakt jego obecności. Nie
wiadomo, w jakim układzie znajdzie się ten prelegent, gdy pozjeżdżają się inni. Może być tak
i owak. Zapalenic odbył parę rozmów na ten temat, ale ich wyniki okazały się mizerne. In-
formacja, jak zwykle, kuleje. Nikt nic nie wie, a jeżeli wie, to coś takiego, czego nie powie
wprost, lecz każe się domyślać. Operuje się znakami szyfru, symboliką sekretną i wielo-
znaczną. W programie Uroczystości, zatwierdzonym przez instancje wyższe, ktoś przy nazwi-
sku Sylwestra postawił kropkę. Nikt jednakże nie umiał, czy nie chciał, wyjaśnić znaczenia
tej kropki. Kropka tak czy kropka nie . Kropka od wykrzyknika czy od znaku zapytania.
Telefonował, telefony urywały się jak czarne lawiny, ostre, terkotliwe, dzień i noc. Dwukrot-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]