Indeks IndeksBlayne Edwards CaineKraszewski Józef Ignacy UlanaCourths Mahler Jadwiga MaśÂ‚śźeśÂ„ska śÂ‚amigśÂ‚ówkaCo Polska daśÂ‚a śÂ›wiatu Jerzy Robert Nowak tom 1Don Wilcox Earth Stealersanarchistcookbook2000Harlan Ellison Shatterday1063. Celmer Michelle Seks i dyplomacjaMacGregor, Kinley (aka Sherrilyn Kenyon) MacAlister 03 Born in SinWilliam C. Dietz Sam McCade 02 Imperial Bounty
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • raju.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    szuka trafniejszego epitetu. Może raczej umykający wszystkiemu, co rozległe. W czasie i w
    przestrzeni. To by się nawet zgadzało. Teraz, na dziedzińcu, w krajobrazie wypełnionym gó-
    rami powietrza Sylwester, choć wyprostowany, sztywny nawet, ze sztywnym uśmiechem,
    jakby ten jego uśmiech był wpuszczonym w twarz powyginanym drutem, więc jakby się
    uśmiechał swym własnym podpisem, jest najwyrazniej przytłoczony masywem pejzażu. Go-
    tów rozsypać się na arkusze papieru, które trzyma pod pachą w plastikowej teczce. To by się
    zgadzało. Obraz Sylwestra rozlatującego się nagle na setki arkuszy łączy się w wyobrazni
    gospodarza Miejscowości z myślą wcześniejszą: o kruszeniu kopii.  Trach, i po Sylwestrze ,
    powtarza bezgłośnie,  chrup i po nim .
     Jak długo mam mówić?  pyta nagle prelegent.
     No, a na jak długo pan przewidział?
     Różnie. Mogę skrócić i rozciągnąć. Jak akordeon, wie pan. Orientuję się zwykle po
    oczach. Gdy zasypiają, skracam.
     To pan się potem zorientuje. Ale po co tak skromnie:  zasypiają ? he, he.
    Drepcą w miejscu. Zapalenic krok w tył i krok w przód. Sylwester wykonuje półobroty,
    jakby chciał opanować w ten sposób rozległość przestrzeni.  Ciekawe  myśli  kiedy to
    wszystko runie . Wyobraża sobie rozdzwoniony bieg wód podskórnych pod płytami dzie-
    dzińca. I od razu rysy w murach, obrócone w stronę wzgórz zębate linie cegieł, poplątana sieć
    przewodów elektrycznych, z której unosi się błękitny dym.  Będzie heca, jeśli właśnie dziś
    osunie się ta skarpa . Czytał o sytuacji Miejscowości to i owo. Trudno było nie czytać. Groz-
    ba katastrofy stała się tematem numer jeden licznych reportaży i wywiadów. Powodem kata-
    strofy może być zarówno atak wód podskórnych, jak i osobliwy stan podziemi pałacyku.
    Podziemia owe mają nader skomplikowany układ lochów, piwniczek, wnęk i korytarzy, które
    wiodą nie tylko wszerz, ale i w głąb. Budowano je w najprzeróżniejszych celach. A to dla
    składowania bel sukna i innych towarów. A to gwoli zaspokojenia ponurych zachcianek miej-
    scowego właściciela dóbr. A to, już w czasach nowszych, dla ochrony ludności cywilnej
    przed bombardowaniem. Dziś podziemia są strukturą wielopoziomową; kopiący w warstwach
    niższych nie liczyli się z intencjami kopiących w warstwach wyższych, co znaczy: wcześniej-
    szych. Utworzyła się struktura nader krucha, bez ścian nośnych, bez idei przewodniej. Chaos
    ciśnień; wielokierunkowy napór cegieł, szkła, żelaza, drewna, gliny. Rzec by można, iż pała-
    cyk ukrył pod sobą własną karykaturę: dom z koszmarnych snów. Jakby odbijał się nie w
    wodzie lecz w ziemi. I nie  nawet  na powierzchni ziemi, nie w zroszonych trawnikach, ani
    nie, powiedzmy, w lśniących płytach dziedzińca, lecz: pod! Pod kamieniami i trawą. Jak gdy-
    by to swoje brzydkie odbicie chciał zagrzebać w piach, w grunt podmokły, w resztki butwie-
    jących roślin, i głębiej. Aż tam, skąd po katastrofie będą z mozołem wydobywane (być może)
    jakieś sczerniałe grzebyki, szczątki dzbanów, fragmenty prastarych palenisk. Z tych korytarzy
    podziemnych  z korytarzy mrocznych dziejów gatunku ludzkiego. Więc praptaki odciśnięte
    29
    w węglu, paprocie, ich szum.  Gdyby to wszystko miało runąć dziś  zastanawia, się Sylwe-
    ster  to by była jednak heca: trach, i po nas.
    Zapalenic nie ustaje w pracy, pracuje na kilku poziomach. Rozpracowuje prelegenta bez
    określonego z góry celu. Przyświecają mu bowiem cele rozmaite. Jak świece w ciemnym,
    niezbadanym pomieszczeniu. Nie wiadomo, myśli, czym zagraża obecność Sylwestra w Uro-
    czystości. Nie wiadomo jaką ewentualną korzyść może przynieść fakt jego obecności. Nie
    wiadomo, w jakim układzie znajdzie się ten prelegent, gdy pozjeżdżają się inni. Może być tak
    i owak. Zapalenic odbył parę rozmów na ten temat, ale ich wyniki okazały się mizerne. In-
    formacja, jak zwykle, kuleje. Nikt nic nie wie, a jeżeli wie, to coś takiego, czego nie powie
    wprost, lecz każe się domyślać. Operuje się znakami szyfru, symboliką sekretną i wielo-
    znaczną. W programie Uroczystości, zatwierdzonym przez instancje wyższe, ktoś przy nazwi-
    sku Sylwestra postawił kropkę. Nikt jednakże nie umiał, czy nie chciał, wyjaśnić znaczenia
    tej kropki. Kropka  tak czy kropka  nie . Kropka od wykrzyknika czy od znaku zapytania.
    Telefonował, telefony urywały się jak czarne lawiny, ostre, terkotliwe, dzień i noc. Dwukrot- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •