[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Zmierzał ku temu na długo przedtem, zanim przybyła pani na Zaid-Dayana" -
odezwała się nieoczekiwanie oficer obrony. Sassinak popatrzyła na nią z zaskoczeniem. Arly
wypiła pół szklanki napoju i ciągnęła dalej. - Wiem, że pani... że on... że byliście sobie bliscy,
rozumiem to, ale pani nie znała go wcześniej. Służyłam z nim przez sześć lat Ma pani rację,
był dobrym człowiekiem, ale był też szalony. Zawsze miał świra.
- Huron?
Skinęła głową.
- W jego aktach nie ma nic na ten temat, bo umiał być na swój sposób ostrożny, ale
nazbyt często wdawał się w awantury. Wie pani, gdy ludzie mówili coś złego o kolonistach,
natychmiast reagował. Mieszał się do polityki. Kiedyś po takiej kłótni powiedział mi, że
nigdy nic dostanie własnego okrętu. Zawsze mówił zbyt dużo, w nieodpowiednim miejscu,
nie licząc się z koligacjami innych.
- Był jednak dobrym zastępcą...
Nie potrafiła pogodzić się z myślą, że Huron był aż takim awanturnikiem.
- O tak. I lubił panią, co miało na niego pozytywny wpływ, chociaż wściekł się, kiedy
nie chciała pani pomóc tamtej kolonii.
- Tak, wiem o tym.
Przypomniała sobie, jak zażarcie się kłócili, jakie miał do niej pretensje.
- Uważałam, że powinna się pani o tym dowiedzieć - mówiła Arly, rysując palcem
Jakieś wzory na blacie stołu. - On naprawdę panią lubił i na pewno chciałby, żeby pani o tym
wiedziała. To nie przez panią zdecydował się polecieć. Aż do śmierci wszczynałby awantury i
żaden kapitan nigdy nie byłby dla niego wystarczająco odważny.
Mimo pełnej dobrych intencji Arly, Sass nie mogła otrząsnąć się z przygnębienia.
Traciła kolejnych kochanków, kończyły się przelotne znajomości, które rozkwitały i więdły,
pozostawiając po sobie tylko wspomnienie. Kiedy jej kochanek znikał albo ginął, zawsze
czuła żal, ale nigdy tak silny, jak teraz. Nic mogła się otrząsnąć, nie mogła żyć dalej tak, jak
gdyby związek z Huronem był tylko kolejnym przelotnym romansem.
Sama nie wiedziała, dlaczego on aż tyle dla niej znaczył. Nic był przecież
przystojniejszy, lepszy w łóżku, inteligentniejszy ani wrażliwszy niż wielu mężczyzn, z
którymi spotkała się w życiu. Kiedy dotarto do niej więcej szczegółów na temat ataku,
przekonała się, że Arly miała rację. Huron przyłączył się do grupy bojowej lądującej na
planecie i z powodu naruszenia podstawowych zasad bezpieczeństwa zginął podczas ataku na
kwaterę główną piratów, Sassinak podsłuchała też komendanta załogi; żołnierze, którym
towarzyszył, stwierdzili, że albo musiał być szalony, albo przesadnie żądny sławy. Oficjalne
raporty stwierdzały, że Huron odznaczył się wyjątkową odwagą", zaś pośmiertnie oceniono
jego służbę jako wybitną". Wszystko to jednak świadczyło o wielkiej nieodpowiedzialności
Hurona, co nie poprawiło nastroju Sass. Przez te miesiące, jakie spędzili ze sobą, powinna
była wywrzeć na niego większy wpływ, przewidzieć, co się szykuje, i starać się temu
przeciwdziałać. Był tak utalentowanym oficerem. Co za strata! Przez wiele nocy borykała się
z myślami, nie pocieszała się jednak alkoholem.
Tymczasem remont okrętu dobiegał końca. System środowiskowy trzeba było
rozebrać na części i naprawić, przez co dwa najniższe pokłady wypełnił na kilka dni potworny
smród. Bakterie siarkowe w połączeniu z zanieczyszczeniami z płuczek tworzyły obrzydliwą
mieszankę zapachową. Co gorsza, w wewnętrznych ściankach głównych przewodów
powstały rozliczne wgniecenia, w których zaczęły rozwijać się mikroby. Tak wiec należało
wymienić każdy kawałek rur, a także wszystkie zawory, pompy, płuczki i filtry.
Hollister nie potrafił powiedzieć, czy te problemy zostały spowodowane nowym
zagospodarowaniem wnętrza okrętu, czy też powstały w rezultacie celowego sabotażu. Próby
stworzenia komputerowego modelu awarii w celu wyśledzenia ich przyczyn dały sześć czy
siedem różnych rozwiązań. Dwa z nich dotyczyły awarii pojedynczego elementu systemu na
samym początku podróży, która, zdaniem Hollistera, raczej nie była wynikiem celowych
manipulacji. Pozostałe brały pod uwagę jednoczesne awarie kilku elementów, jedno
rozwiązanie zaś, obejmujące osiem czy dziesięć drobnych przypadków rozregulowania
oddalonych od siebie części systemu, wyraznie wskazywało na sabotaż. Nikt jednak nie mógł
już teraz ustalić, która z tych hipotez bliższa była prawdy. Hollister i jego najbardziej zaufani
technicy zbadali dosłownie każdy milimetr powierzchni systemu, usiłując naprawić
wyrządzone szkody.
Sassinak była rozczarowana raportem.
- A więc nie może mi pan powiedzieć nic konkretnego?
- Nie, pani kapitan. Moim zdaniem sabotaż faktycznie miał miejsce. Jak wykazała
symulacja komputerowa, mogliśmy mieć o wiele większe kłopoty, ale ktoś usiłował ratować
swą własną skórę. Nie mogę jednak tego udowodnić, a co gorsza nie jestem w stanie
zagwarantować, że sytuacja się nie powtórzy. I nic tu nic da nawet pełna wymiana załogi.
Sabotażystą nie musiał być nawet specjalista-mechanik. Każdy na wypadek katastrofy ma
jakąś podstawową wiedzę na temat systemów środowiskowych. A poza tym agent mógł
zostać specjalnie przeszkolony, przecież w systemach środowiskowych Floty używa się tych
samych standardowych komponentów co wszędzie.
- Co z resztą napraw?
Hollister poinformował ją o postępach w remoncie. Trzeba było rozebrać większą
część lewej burty, niż początkowo myślano. Podobno zwykle tak się dzieje. Ten remont już
jednak ukończono, podobnie jak naprawę napędów. Hollister z satysfakcją zakomunikował,
że po zainstalowaniu najnowszej generacji napędów na lewej burcie powstała konieczność
wymiany połowy napędów na prawej burcie, by do siebie nawzajem pasowały. Jak wyznał,
niepokoił się, iż długa podróż w locie FTL z niestabilnymi napędami może spowodować
awarię przeciążonych napędów na prawej burcie. Urządzenia kamuflażowe okrętu pozostały
nietknięte, wszystkie zaś nie działające elementy komputera zastąpiono nowymi. Teraz odlot
opózniał jedynie system środowiskowy. Hollister szacował, że do końca napraw zostało
jeszcze około dwóch tygodni.
Sassinak pomyślała, że Zaid-Dayan" może nadal tkwić w doku remontowym, kiedy
grupa bojowa Verstana powróci ze zwłokami Hurona. Wszyscy na krążowniku przeczytali już
raporty z uwieńczonego sukcesem ataku na bazę piratów, obejrzeli hologramy zniszczonych
kopuł i wysadzonych budynków z prefabrykatów. Kiedy Sassinak oglądała je, zastanawiała
się, czy baza, w której mieszkała kiedyś jako niewolnica, wyglądała podobnie. Jej akcja
ocaliła przynajmniej część dzieci przed uwięzieniem w takich kopułach. Kilka razy
odwiedziła szpital i rozmawiała z tymi biednymi sierotami. Miała teraz do siebie pretensje, że
nie interweniowała przed napadem na kolonie. Jednakże niektóre dzieciaki odleciały już do
domów, po inne mieli przylecieć krewni.
Komisja dochodzeniowa zakończyła przesłuchania i sporządziła wstępny raport do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]