[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zauważył, że jego głos zabrzmiał nieco niżej niż baryton, którego zwykle używał. Cóż, dlaczego nie?
- Aha!
- Zamiast wydawać rozkazy podwładnym - kontynuowała Channa - mówić im, żeby sprawdzili system regulacji składu powietrza albo śluzę powietrzną
numer 40, lub zarządzić wiercenie awaryjne, może zrobić to sam, i to o wiele szybciej i dokładniej niż jakakolwiek osoba spoza kapsuły.
- I nie potrzebuję snu, więc cały czas jestem na zawołanie. - Simeon nie mógł się powstrzymać od zabrania głosu.
- Nigdy nie śpisz? - zapytał Joat, wcale nie przerażony tym faktem.
- Nie potrzebuję odpoczynku, chociaż iubię się odprężyć i mam hobby...
- Nie teraz, Simeome, choć... - najwyrazniej Channa uśmiechnęła się w tym momencie- ... przyznaję, że czyni cię to bardziej ludzkim.
- Byłeś człowiekiem... to znaczy, czy byłeś... czy żyłeś tak jak my? - zapytał Joat.
- Jestem człowiekiem, Joat, a nie mutantem czy humanoidem - rzekł Simeon uspokajająco. - Ale coś się stało, kiedy się urodziłem, i nigdy nie byłbym w
stanie chodzić, mówić ani nawet żyć zbyt długo, gdyby nie opracowano procesu kapsulacji. Zwykle właśnie niemowlęta stają się ludzmi z kapsuł. Jesteśmy
bardziej przystosowani psychicznie do naszej sytuacji niż dorośli. Choć czasami niedojrzałe płciowo ofiary wypadków dobrze funkcjonują jako ludzie z
kapsuł. Przede mną jeszcze długie i bardzo użyteczne życie. I mimo wszystko jestem człowiekiem.
- Bardzo ludzkim - dodała Channa dziwnym głosem.
Simeon nie lubił zbytnio wtrącania się, ale przynajmniej powiedziała coś właściwego.
- I to ty kierujesz miastem?
- Tak, mając natychmiastowy dostęp do każdej skomputeryzowanej cząstki tej olbrzymiej i wielofunkcyjnej stacji kosmicznej, również do zewnętrznych
urządzeń sygnalizacyjnych w sieci kontrolującej wloty i wyloty.
-Sądziłem, że mózgi kierują tylko statkami - powiedział Joat po długim namyśle.
-Oczywiście, niektóre tak - wyjaśnił łaskawie Simeon -Ale ja zostałem specjalnie wybrany i wytrenowany do tej odpowiedniej pracy. - Zignorował
delikatne parsknięcie Channy, które przypomniało mu, że swoją karierę kierowniczą zaczynał od mniej prestiżowego przydziału. Rozumiesz teraz, że
jestem człowiekiem?
- Chyba tak - odpowiedział Joat bez entuzjazmu. Czy byłeś w tej skorupie od niemowlęcia?
- Nie mógłbym być nigdzie indziej - oznajmił dumnie Simeon, pozwalając, by w jego głosie zabrzmiała nuta szczerości, której żaden człowiek z kapsuły
nie musiał nigdy udawać.
Zapadło dłuższe milczenie.
- Więc to nieprawda, co słyszałem? - zaczął ostrożnie Joat.
- To zależy, co słyszałeś - powiedziała Channa.
- %7łe osierocone dzieci wkładają w pudełka?
- Absolutnie nie! - zaprzeczyli zgodnym chórem Channa i Simeon.
- To jedna z rzeczy, które ludzie mówią, żeby przestraszyć dzieci - stwierdziła zdecydowanie Channa. - Program nie akceptuje idealnie zdrowych ciał.
Zacznijmy od tego, że koszty medyczne i edukacji są niesamowicie wysokie. Jak również koszty utrzymania ludzi z kapsuł. Jednak jest to lepsze niż
całkowite pozbawienie świadomości życia tylko dlatego, że ciało nie może normalnie funkcjonować. Nie sądzisz?
Odpowiedzią na pytanie była cisza.
- A jeżeli słyszałeś o zabieraniu mózgów bezdomnym, to również jest to bujda.
- Jesteście pewni?
- Jesteśmy pewni! - odpowiedzieli zgodnie Channa i Simeon.
- I powinieneś wiedzieć - kontynuowała Channa że musiałam spędzić cztery lata w akademii, żeby się nauczyć, jak postępować z ludzmi z kapsuł
wszystkich typów.
Simeon wiedział, że to kolejne uderzenie w niego. Czy ona nigdy nie przestanie? Jedno było pewne - niedoinformowanie Joata umocniło Simeona w
postanowieniu adoptowania chłopca i zapewnienia mu takiego bezpieczeństwa, żeby zapomniał o tych makabrycznych rzeczach.
- I bez względu na to, co ci mówiono o flocie kosmicznej, Zwiaty Centralne nie zniewalają ludzi - powiedziała z naciskiem Channa. - Sam pomysł sprawia,
że ciarki przechodzą mi po plecach.
- Nawet kryminalistów?
- Szczególnie kryminalistów - roześmiała się cicho Channa. - Możesz być absolutnie pewny, że Zwiaty Centralne sprawdzają, czy ludzie z kapsuł są
psychologicznie uwarunkowani do wysoce etycznego i moralnego życia.
- Co to znaczy etyczny? - zapytał Joat.
- To kodeks postępowania - wyjaśnił Simeon. - Rzetelność, uczciwość, wywiązywanie się z obowiązków, osobista integralność najwyższego stopnia.
- I jesteś właścicielem tej stacji? - zapytał Joat drżącym ze strachu głosem.
Channa zaśmiała się zaskoczona takim przypuszczeniem.
- Chciałbym - powiedział żarliwie Simeon.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]