Indeks IndeksKurtz, Katherine Kelson 2 King's JusticeLee Katherine Zapisane w gwiazdachcz 8 wyglad zewnetrznyLinux Najlepsze przepisy Wydanie IIDavDom na klifie Barbara DelinskyTim Green Exact Revenge (com v4.0)Cree Ann Elizabeth Kochankowie z WenecjiH.G. Wells A Short History of the WorldDalton Tymber Acquainted With the Night
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    zadzwoniła? Czuła się dosyć skołowana. Wszystko było dużo łatwiejsze, kiedy jedynym,
    o czym musiała myśleć, był taniec; tylko precyzyjny ruch według wskazówek choreogra-
    fa.
    %7łycie było kompletnie nieprzewidywalne. Przedsmak tego poznała, kiedy musiała
    opuścić bezpieczny świat tańca turniejowego i kiedy partner jej siostry odmówił opieki
    nad ich synem. Ale ta sytuacja była zupełnie inna. Tym razem wybór należał do niej i to
    ona poniesie jego konsekwencje. Czasem łatwiej było zachować się spontanicznie i nie
    rozważać żadnych za i przeciw.
    Przez jakiś czas wpatrywała się w wizytówkę i w końcu wybrała numer, ale szybko
    odłożyła słuchawkę. Co właściwie miałaby powiedzieć Russellowi Hallowayowi? Naj-
    pierw powinna porozmawiać z Nate'em. Był przecież nie tylko jej kochankiem, ale i za-
    ufanym przyjacielem.
    Nate miał podły dzień i pojawił się w klubie w fatalnym nastroju.
    - Co słychać?
    - Nowa propozycja dla Jen. A u ciebie?
    Nate westchnął ciężko i wyliczył jednym tchem:
    - Mandat za przekroczenie szybkości. Lori O'Neil chce, żebym z nią poszedł na ko-
    lację, bo w przeciwnym razie przestanie wspominać o klubie na swoim blogu.
    Poza tym muszę polecieć do Nowego Jorku i wystąpić gościnnie w spotach dwóch
    różnych show.
    - Każdy by chciał być na twoim miejscu: kolacja z piękną dziewczyną i występ w
    telewizji.
    Nate popatrzył na niego złym okiem.
    R
    L
    T
    - Tylko mi nie mów, że mam wspaniałe życie i nie powinienem narzekać.
    Cam nie przejął się skargą i beztrosko wzruszył ramionami.
    - Chyba dobrze o tym wiesz.
    - Niby tak, ale dzień był naprawdę beznadziejny.
    - Bywa - pocieszył go Cam.
    Nate rzucił się na jeden z głębokich, gościnnych foteli. Na ścianie naprzeciwko wi-
    siał portret Cama ubranego w smoking, upozowanego w foyer domu ich dzieciństwa.
    - Ciekaw jestem, po co tata zrobił nam te portrety.
    - To dziedzictwo, które przekażemy naszym dzieciom.
    - Masz zamiar złożyć rodzinę? - zaciekawił się Nate. Ostatnio często sam się nad
    tym zastanawiał.
    - Zawsze mi się wydawało, że nazwisko Stern bardziej pasuje do kawalera niż mę-
    ża.
    - Też mam takie wrażenie. Biznes dużo łatwiej zrozumieć niż kobietę.
    Nate wybuchnął śmiechem.
    - Skąd takie wnioski? Spotykasz się z kimś?
    - Nie twój interes.
    - Sekretna miłość?
    - Nic z tych rzeczy. To tylko seks.
    Coś takiego jak on i Jen? I czy to aby naprawdę był tylko seks?
    - Byłeś kiedy zakochany, Cam?
    - Kiedyś - odparł brat stłumionym głosem po chwili milczenia. - Dawno temu i by-
    łem wtedy bardzo młody.
    - Jak to jest?
    Cam tylko do niego mrugnął.
    - Wiem, że głupio pytam, ale nie wiem, czy ja w ogóle potrafię kochać. Na ciebie i
    na Justina zwyczajnie mogę liczyć. To oczywiste, bo jesteśmy braćmi. Ale kobieta? Skąd
    mam wiedzieć, czy ją kocham?
    Cam obszedł biurko i oparł się o nie.
    R
    L
    T
    - Nie mam pojęcia. Naprawdę chciałbym ci pomóc, ale kobiety są skomplikowane,
    a ja jeszcze nie odkryłem, jak rozwikłać ich zagadkę.
    - Nie bardzo mi pomogłeś.
    - Wiem. Przykro mi, ale na nic więcej mnie nie stać.
    Nawet Cam, taki inteligentny i pewny siebie, nie był niczego pewien w miłości.
    - Mogę ci tylko powiedzieć - głos Cama wyrwał go z zamyślenia - że Russell Hol-
    loway dzwonił dziś rano i poprosił mnie o numer Jen.
    - Dlaczego? - To było kompletne zaskoczenie.
    - Słyszał o niej dużo dobrego i chce zaproponować jej pracę.
    - Mam nadzieję, że go spławiłeś.
    Cam potrząsnął głową.
    - Nie mogłem tego zrobić. Przekazałem Jen tę wiadomość i jego numer. To, czy
    przyjmie tę pracę, zależy tylko od niej.
    Nate był innego zdania, ale zatrzymał je dla siebie. Przede wszystkim powinien
    pomówić z Jen. Fakt, unikał jej, odkąd wyznała mu miłość. Oby tylko jego zachowanie
    nie doprowadziło jej do podjęcia decyzji o wyjezdzie.
    - Nie chcę, żeby pracowała dla Russella - powiedział głośno.
    - To powiedz jej, co czujesz. Nie znam się na miłości, ale kobiety chyba przywią-
    zują dużą wagę do słów.
    Nate też o tym wiedział.
    - Myślisz, że gdyby nasi rodzice umieli ze sobą rozmawiać, nie rozstaliby się?
    Cam przysiadł na drugim skórzanym fotelu.
    - Nie mam pojęcia, czy cokolwiek mogło im pomóc. Chyba po prostu do siebie nie
    pasowali.
    Nate też tak przypuszczał. Ich ojciec był ogromnie ciepły, troskliwy i zawsze sta-
    wiał synów na pierwszym miejscu, nawet ponad swoją karierą golfisty. Potrafił sprawić,
    że czuli się dla niego ważni. Traktował ich podobnie jak Jen swojego siostrzeńca. A czy
    on sam potrafiłby ją tak traktować?
    - Nie wiem, co jej powiedzieć.
    - A co chcesz, żeby zrobiła?
    R
    L
    T
    Nate chciał, żeby została, ale bał się szczerze jej to wyznać. Gdzieś, kiedyś usły-
    szał, że władzę w związku ma ta osoba, której zależy mniej. I był przekonany, że przy-
    znanie, jak wiele ona dla niego znaczy, pozwoli jej nad nim dominować. Co dla mężczy-
    zny takiego jak on, przyzwyczajonego kontrolować świat wokół siebie, było zupełnie nie
    do pomyślenia.
    - Nie wiem - przyznał. - Chcę, żeby została, ale nie wiem, jak jej to powiedzieć.
    Cam pokiwał głową.
    - Daj mi znać, co postanowisz. Ja chciałbym, żeby została ze względu na ciebie.
    Jeżeli naprawdę chcesz z nią być, nie pozwól jej wyjechać.
    - A klub? Nie chodzi ci o klub? Jen jest świetną tancerką.
    - Na Florydzie są inne świetne tancerki, ale dla ciebie tylko jedna Jen.
    Nate wiedział, że Cam ma rację i był bardzo zadowolony, że brat powiedział mu o
    wszystkim. Teraz koniecznie musiał porozmawiać z Jen. Dopóki nie dowie się, co planu-
    je, nie odzyska spokoju. Dlatego od razu wysłał jej esemes z prośbą o spotkanie w parku,
    tam gdzie grali w bejsbol z Rileyem.
    Jen dostała wiadomość Nate'a w trakcie wczesnej kolacji z Marcią i Rileyem. Mały
    właśnie skończył jeść i poprosił o pozwolenie wyjścia do pokoju.
    - Kto to? - spytała Marcia, kiedy już nie mógł jej usłyszeć.
    - Nate. - Jen miała nadzieję, że przetrawił już jej wyznanie i chciał o tym pomówić.
    - Czego chce?
    - Myślę, że porozmawiać. Dlaczego wciąż aż tak bardzo mu nie ufasz? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •