Indeks IndeksJohn Maddox Roberts Stormlands 04 Steel Kings UC FR6John Norman Telnarian Histories 01 The ChieftainC Roberts John Maddox Conan zuchwałyJohn Barnes A Million Open DoorsWyndham, John Los Cuclillos de MBeasts John CrowleyJohn Grisham The BrokerJohn Dalmas FarsDesmond Bagley List ViveroBusiness English Tests
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • raju.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Co powiedziałby ksiądz, gdyby się dowiedział, że całe to wykształcenie przyczyniło
    się niemal do śmierci pod kołami samochodu w samym centrum stolicy?
    Citto uśmiechnął się do siebie na myśl o księdzu. Fundusze kościelne były też
    zainwestowane w budowę lotniska. Wśród członków konsorcjum znajdował się
    człowiek, który manipulował kościelnymi funduszami równie dyskretnie i anonimowo,
    co pieniędzmi mafii. Citto nie wiedział, czy o tych sprawach myśleć z ironią, czy też z
    modlitwą na ustach.
    Facet w czerwonym swetrze czekał już w barze dworcowym. Przed nim na stoliku
    stała butelka grappy i dwie szklanki. Przywitał Citta ironicznym skrzywieniem ust.
    Napili się i wyszli. Przeszli przez plac, przez garbaty mostek i weszli w plątaninę
    wąskich uliczek i zaułków. Citto z ciekawością i zachwytem rozglądał się po tym
    dziwnym mieście.
    - To pańska pierwsza wizyta w Wenecji - uśmiechnął się Preuss. - Niech pan ją
    wykorzysta. Pańskie wnuki nie będą już miały tej okazji. Socjalizm przychodzi za
    pózno.
    Po chwili dodał:
    - Szybko znalazł pan moje nazwisko.
    - Miałem pomoc.
    - Czy już wiadomo, jakie były przyczyny katastrofy?
    Citto skrzywił się.
    - Ja mam koncepcję.
    - Czy to wina lotniska?
    - Samolot próbował na nim lądować.
    - Niech pan mówi otwarcie. Nie występowałem w tej sprawie jako adwokat.
    Próbowałem po prostu poddać racjonalnej analizie to przedsięwzięcie. A pan dobrze
    wie, jak wysoko ceni się racjonalizm i obiektywizm w naszym biednym kraju?
    - Pańskie nazwisko zostało usunięte z raportu.
    - Nie tylko moje nazwisko. Usunięto znacznie ważniejsze rzeczy.
    - Pan był przeciwny budowie lotniska w tym miejscu?
    - Pan je zna i orientuje się pan w przyczynach katastrofy. Proszę z tego wyciągnąć
    wnioski.
    - Taormina-Peloritana nie leży bliżej gór niż lotnisko w Katanii.
    - Co pan chce przez to udowodnić? Fontanarossa jest waszym lokalnym
    lotniskiem. Ale to nie znaczy, że jest ono dobrze położone i bezpieczne.
    Citto wskazał szerokim gestem w kierunku niewidocznych Alp.
    - W Szwajcarii i Austrii znajdują się lotniska położone w samym sercu gór.
    - Ale nie wulkanów, drogi chłopcze. Wulkany mają specjalne cechy. Wy,
    Sycylijczycy, kojarzycie je sobie tylko z niebezpieczeństwem wybuchu i trzęsieniem
    ziemi. Ale dla samolotów ważne są przede wszystkim związane z nimi zaburzenia
    atmosferyczne.
    - Czy pan wspomina o tym w raporcie?
    - Wysunąłem dwa ogólne argumenty przeciwko budowie lotniska w tym miejscu.
    Poważnie skrytykowałem również przedstawione mi plany. Czy interesują pana
    szczegóły?
    - Przecież dlatego tu jestem. Od dwóch dni nie zajmuję się niczym innym.
    Człowiek w czerwonym swetrze chwycił Citta za rękę.
    - Przepraszam pana. Arogancja jest rzeczą niewybaczalną. Jestem niepoprawny.
    Przechodzili kolejnym garbatym mostkiem nad czarną wodą kanału. Panowała cisza,
    przerywana tylko pluskiem wody omywającej mury kanałów.
    - Budowa nowego lotniska miałaby sens tylko wówczas, gdyby miało zastąpić
    Fontanarossę i być znacznie lepsze od niej. Musiałoby być usytuowane na południe
    od Katanii, dalej od wulkanu.
    - Jednym słowem, napisał pan w raporcie, że to lotnisko nie powinno być
    budowane?
    - Nie było po temu ani ekonomicznego, ani praktycznego uzasadnienia. Zostało
    usytuowane w najgorszym z możliwych miejsc.
    - Więc co pan sądzi? Dlaczego je zbudowano?
    - Chyba pan się domyśla. Wiele osób zarobiło na tej budowie grube pieniądze.
    Wykupiono ziemię, położono pasy startowe, wzniesiono budynki, rozbudowano drogi
    i rozwinięto yarsztaty pomocnicze. Finansowano też budowę lotniska z zewnątrz.
    - Dlaczego inni członkowie komisji nie podzielili pańskiego poglądu?
    Preuss wzruszył ramionami.
    - Różne były powody, jedne prawdziwe, inne nie. Wśród członków komisji
    znajdowało się tylko pięciu ekspertów technicznych. Pozostali - to politycy.
    - Czy uważa pan, że komisja była przekupiona?
    - Tego nie wiem.
    - Pańska opinia wzbudziła zaniepokojenie, mimo że nikt pana nie popierał.
    - Raport był jawny, moje wnioski mogły wzburzyć opinię publiczną. Bo była
    przecież opozycja w stosunku
    do tego projektu, zwłaszcza wśród miejscowej ludności.
    - Czy ma pan na myśli zwolenników ochrony środowiska naturalnego w
    Taorminie?
    | Między innymi. Ale to wszystko beznadziejne! - uśmiechnął się smutno Preuss.
    Zatrzymali się na moście. Nad kanąłem, na ciemnym niebie, wisiał księżyc. Cały
    świat wydawał się biało- czarny. Z daleka dochodziło bicie zegara. Citto spojrzał na
    rękę. Miał nadzieję, że zegar śpieszy się o pięć minut.
    - Kiedy pana odsunięto... czy nie złożył pan żadnego publicznego oświadczenia?
    - Nie jestem aż takim śmiałkiem.
    - Czy grożono panu?
    - Nie było mowy o użyciu siły fizycznej.
    - A szantażowali pana?
    - Chyba tak.
    - Nie chcę znać szczegółów. Ale jeżeli stanie pan przed angielsko-amerykańską
    komisją śledczą, to tam zadadzą panu takie pytanie.
    Znowu ten przelotny, smutny uśmiech. Szli w milczeniu, stracili z oczu wodę, księżyc
    i nawet niebo zniknęły z wąskiej uliczki pomiędzy dwoma pałacami.
    - Czy może mi pan podać kilka punktów zawartych w pańskim opracowaniu?
    - Domagałem się przede wszystkim pierwszorzędnego ekwipunku. Lotnisko jest
    tak usytuowane, że musi być wyposażone we wszystkie dostępne nowoczesne
    przyrządy wizualne i radarowe, takie jak system podejścia na przyrządach, optyczny
    wskaznik lądowania i precyzyjny radar do podejścia. Nie są to instrumenty strasznie
    kosztowne, a w każdym razie mniej niż reklama i propaganda na rzecz lotniska. Ale
    był to mało efektowny składnik budżetu.
    - Oni mają system lądowania na przyrządy.
    - Z latarnią radiokompasu. To bardzo nieprecyzyjny
    przyrząd. - Preuss odwrócił się gwałtownie do Citta: - Czy tej nocy była burza? Citto
    skinął głową.
    - Radiokompas w czasie burzy zachowuje się jak liść jesienny niesiony wiatrem.
    Znowu odezwało się bicie zegara z wieży i Citto spojrzał na zegarek. Jego pociąg
    odchodził za pól godziny.
    Preuss wziął go pod rękę, jak gdyby chciał zatrzymać gościa.
    - Niech pan zostanie. Jutro pokażę panu nasze piękne i skazane na
    zagładę miasto.
    Miał znowu na ustach ten ironiczny uśmieszek, świadczący o wewnętrznej rozterce.
    - Pan powinien złożyć zeznania przed komisją śledczą. Niech pan ze mną
    jedzie.
    - Teraz? Skądże! Nie mogę wyjeżdżać tak nagle.
    - Jestem pewien, że komisja zwróci panu koszty.
    - Nie chodzi o koszty, drogi chłopcze. Muszę się przygotować psychicznie.
    - Ale przyjedzie pan?
    - Jeszcze nie wiem. Jutro. Może pojutrze. Zledztwo potrwa jeszcze jakiś
    czas.
    Preuss zaprowadził Citta krótszą drogą na dworzec.
    - Pański pociąg odjeżdża z Mestre. Musimy znalezć taksówkę.
    - Miał mi pan jeszcze opowiedzieć pewne szczegóły.
    - Znowu to lotnisko! Jest tam niedaleko fabryka przy drodze, z gęsto
    ustawionymi latarniami, prawda?
    > - Znam ją.
    - W pewnych okolicznościach te latarnie mogą być wzięte za światła pasa
    startowego.
    - W jakich okolicznościach?
    - Kiedy samolot wychodzi z niskiego pułapu chmur i pilot widzi teren w
    ostatniej chwili, tuż przed lądowaniem. Zwłaszcza kiedy jest mokro i światła lamp
    odbijają [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •