Indeks IndeksBarrie Roberts Sherlock Holmes and the King's Governess (pdf)MiloĹĄ JesenskĂ˝ & Robert Leśniakiewicz Tajemnica księżycowej jaskiniIsaac Asimov & Robert Silverberg The Positronic ManOut of Uniform 1 In Bed with Mr Wrong Katee RobertCo Polska dała światu Jerzy Robert Nowak tom 1Heinlein, Robert A Historia del Futuro IIIRoberts Nora Klucze Klucz ŚwiatłaHaasler Robert Zbrodnie w imieniu ChrystusaPrzemilczane zbrodnie Jerzy Robert NowakOstrowska_Ewa_ _Pamietaj_o_róśźy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

     Twój miecz  powiedziała.
     Nie, to wszystko, czego potrzebuję  odparł, wyjmując tylko sztylet i wkładając go za przepaskę
    na biodrach. Nóż był ciężki, miał półtorej piędzi długości i szerokie ostrze, jednak był tak
    wyostrzony, że można było nim przeciąć spadający włos. Nie mówiąc nic więcej, Cymmerianin
    rozpłynął się w ciemnościach.
    Zamorańczyk Hyras czuł się nieszczęśliwy. Wraz ze swoim kompanem, innym Zamorańczykiem o
    imieniu Nargal, został wyznaczony do pilnowania do świtu północnego skraju obozowiska. Znacznie
    bardziej wolałby zabawić się w towarzystwie niewolnic.
     Dlaczego musimy męczyć się na warcie?  narzekał w obecności
    przyjaciela.  Przecież herszt powiedział, że nie byli ścigani.
     Właśnie  podchwycił Nargal.  Uważa się za wielkiego wodza, dlatego musi mieć warty i&
     splunął dla podkreślenia swych słów  & dyscyplinę 
    wykrzywił szpetną, dziobatą twarz w jeszcze szpetniejszym grymasie. 
    Gdybym chciał tak żyć, nie dezerterowałbym z armii Zamory.
     Czasami wydaje mi się, że w barakach w Shadizar było przyjemniej niż na tym wietrznym
    pustkowiu  powiedział Hyras.
     Tutaj przynajmniej nie karzą chłostą, ale i tak te warty są psu na budę potrzebne  rzekł Nargal.
     Niech Set porwie naszych wodzów. Pewnie śpią teraz w najlepsze. Zamierzam zrobić to samo.
    Oparł się o siodło i przymknął oczy. Pozbawiony rozmówcy, Hyras stwierdził, że jemu również
    zaczyna się kiwać głowa. Po kilku niezbyt zdecydowanych próbach zachowania czujności on także
    zapadł w sen. Nie zauważyli człowieka, który cicho jak wąż podkradł się do nich na odległość
    ramienia.
    Hyras obudził się nagle. Słońce było jeszcze pod widnokręgiem na
    wschodzie, lecz pierwsze promienie już barwiły niebo na różowo. Gwiazdy szybko bladły, ptaki
    rozpoczynały śpiewy. Hyras rozejrzał się wokół z niepokojem, wyglądało jednak na to, że jego
    zaniedbanie pozostanie nie zauważone. Nargal dalej siedział oparty o siodło, tak jak zasnął,
    zgarbiwszy głowę na pierś. Gdy zrobiło się jeszcze jaśniej, a słońce poczęło zabarwiać niebo na
    błękitny kolor, Hyras ujrzał, że spiczasta, sinoczarna broda Nargala opiera się o szkarłatną koszulę.
    Hyras ziewnął, podparł się i zastanowił, co kamrat wyznaczony na kucharza przygotował dla nich na
    śniadanie. Wtedy przyszła mu do głowy dziwna myśl.
    Przypomniał sobie, że poprzedniego dnia Nargal miał na sobie żółtą koszulę.
    Był z niej niezwykle dumny. Opowiadał, jak zabił jej poprzedniego właściciela, skręcając mu kark,
    by nie zaplamić krwią pożądanego stroju.
    Podpełznął do przyjaciela i położył rękę na jego ramieniu, by go obudzić.
    Natychmiast ją oderwał i wstrząśnięty utkwił wzrok w pokrywającej dłoń lepkiej wilgoci. Nargal
    opadł bezwładnie w tył, wpatrując się martwym spojrzeniem w jaśniejące niebo. Gardło miał
    poderżnięte od ucha do ucha.
    Hyras wybałuszył oczy i ze zduszonym okrzykiem zerwał się na równe nogi.
    Potoczył dookoła przerażonym spojrzeniem, ale nie dostrzegł nic niezwykłego.
    Z krzykiem pobiegł do obozu.
     Do broni! Zamordowano Nargala! Do broni!
    Gdy wśród wołań i zamieszania dotarł między namioty, Taharka złapał go za kołnierz.
     Kto zabił Nargala?  zapytał gniewnie.
     Nie wiem!  wykrzyknął Hyras, bliski histerii.  Musiały mi się na chwilę zamknąć oczy, a
    kiedy je otworzyłem, już nie żył! To dzieło demonów!
    Taharka odepchnął go od siebie tak silnie, że Zamorańczyk potoczył się po ziemi.
     Demony!  prychnął gniewnie Keshańczyk.  Głupek! Chodzmy
    zobaczyć to dzieło demonów!
    Razem z innymi ruszył na posterunek, który poprzedniego wieczoru
    wyznaczył dwóm Zamorańczykom. Wokół ciała Nargala zebrała się grupa wykrzykujących i
    dyskutujących mężczyzn.
     Zaiste, to dzieło demonów  powiedział bandyta z Khoraji, znany wśród kamratów z mnóstwa
    przesądów. Obszernym gestem wskazał nie poruszoną trawę wokół miejsca zbrodni.  Widzicie, na
    trawie nic nie widać. Jak jakikolwiek wróg zdołałby zakraść się pomiędzy nas tak niepostrzeżenie?
    Nigdzie nie ma nawet kępy krzaków, za którą mógłby się schować.
     O co poszło, Hyrasie?  spytał Taharka.  O kobietę, czy o
    niesprawiedliwy podział łupów?
     Przysięgam, że to nie tak!  krzyknął Zamorańczyk.  Nargal był moim przyjacielem! Wspólnie
    zdezerterowaliśmy z zamorańskiej armii i przez wiele lat wędrowaliśmy razem!
     Myślę, że kłamiesz  stwierdził Taharka.  Nie mam nic przeciwko uczciwym pojedynkom
    między moimi ludzmi, ale nie dopuszczę, żeby
    mordowali się we śnie  skinął głową na Aksandriasa, który dobył miecz.
    Jednym pchnięciem przeszył serce bandyty, zanim zaskoczony Zamorańczyk zdołał choćby mrugnąć
    okiem. Taharka z satysfakcją popatrzył na dwa trupy.
     Hyras został słusznie ukarany za morderstwo, a Nargal zasłużył na śmierć za zaśnięcie na warcie
     orzekł.  Skoro załatwiliśmy już tę sprawę, chodzmy na śniadanie. Czeka nas dzisiaj długi marsz.
    Wrócili do obozu, w którym z pozbawionymi wyrazu twarzami oczekiwali na nich niewolnicy i
    niewolnice. Gdy bandyci poczęli zwijać namioty, powietrze przeszył kolejny przerażony krzyk:
     To Pushta!  drżący głos należał do Nemediańczyka.  Myślałem, że jeszcze śpi, a on nie żyje,
    jak Nargal!
    Pozostali bandyci zebrali się przy następnych zwłokach.  Dwa morderstwa jednej nocy?  rzekł
    Taharka. To niedobrze. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •