[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mieczy.
Czuła jego kształt, jego ciężar i z triumfalnym okrzykiem wyciągnęła go na zewnątrz.
- Oto, co wybieram.
A ty możesz iść do piekła.
Mgła zakotłowała się.
Ze straszliwym przekleństwem Kane uniósł rękę do ciosu.
W tej samej chwili Flynn i Moe z impetem przelecieli przez ścianę.
Szczekając ostro, urywanie, Moe skoczył...
Kane rozwiał się w ciemności niczym cień i zniknął.
Flynn poderwał Malory w górę.
W tej samej chwili przez maleńkie okienko błysnęło słońce.
Na zewnątrz krople deszczu miarowo spadały z okapu.
Pomieszczenie było tylko starym strychem, zakurzonym, zawalonym rupieciami.
Obraz, stworzony przez nią z miłości, wiedzy i odwagi, zniknął.
- Mam cię.
492
- Flynn zanurzył twarz w jej włosach, podczas gdy Moe obskakiwał ich oboje.
- Nic ci się nie stało.
Mam cię.
- Wiem, wiem.
- Zaczęła szlochać cicho, spoglądając na klucz trzymany w zaciśniętych palcach.
- Namalowałam go - powiedziała, wyciągając rękę w kierunku Zoe i Dany.
- Znalazłam klucz.
Ponieważ nalegała, Flynn zawiózł ją od razu na Wzgórze Wojownika, a Dana i Zoe
jechały za nimi.
Chociaż włączył ogrzewanie na maksimum i otulił ją wyciągniętym z bagażnika, dość
cuchnącym pledem Moego, Malory nie przestawała drżeć.
- Potrzebna ci gorąca kąpiel albo coś podobnego.
Herbata, zupa, sam nie wiem co.
- Ręką, której daleko było do spokoju, przejechał po włosach.
- Najlepiej brandy.
- Dobrze, zażyję to wszystko, jedno po drugim - obiecała Malory.
- Gdy tylko zwrócimy klucz tam, gdzie jego miejsce.
Jak długo go trzymam, nie jestem w stanie się odprężyć.
Mocniej przycisnęła do piersi zaciśniętą dłoń.
- Ciągle nie rozumiem, jak to się stało, że go posiadłam.
- Ja tym bardziej nie.
Może kiedy opowiesz mi wszystko po kolei, razem jakoś to pozbieramy.
- Rozdzielając nas, Kane usiłował mnie zdezorientować i wystraszyć, sprawić, żebym
poczuła się zagubiona i samotna.
Najwyrazniej jednak jego moc też ma swoje granice.
493
Nie potrafił utrzymać w tej iluzji jednocześnie nas trzech i jeszcze ciebie.
Nie wszystkich naraz.
Jesteśmy ze sobą związani i przez to silniejsi, niż przypuszczał.
Tak mi się przynajmniej wydaje.
- Dotąd pojmuję.
Trzeba przyznać, że Rhoda niezle mu wyszła.
- Musiałam go sprowokować.
Wiedziałam, że klucz znajduje się gdzieś w domu.
- Malory mocniej otuliła się pledem, szukając choćby odrobiny ciepła.
- Zdaje się, że nie relacjonuję wydarzeń w dobrym dziennikarskim stylu.
- Nie przejmuj się tym.
Już ja to wszystko powygładzam.
Skąd wiedziałaś?
- Strych, gdzie dokonałam wyboru, gdzie pokazał mi te wszystkie rzeczy, których tak
bardzo pragnęłam.
Kiedy tylko wyruszyłyśmy na górę, Dana, Zoe i ja, od razu sobie uświadomiłam, że to
właśnie jest miejsce z mojego snu.
A pracownia malarska znajdowała się na najwyższej kondygnacji.
Na strychu.
No więc klucz musiał znajdować się tam - w miejscu podjęcia decyzji - podobnie jak na
obrazach.
Z początku wydawało mi się, że kiedy zaczniemy grzebać w zalegających poddasze
rupieciach, z pewnością natrafimy na coś, co będzie pasowało do wskazówek.
Tymczasem rzeczywistość okazała się inna - bardziej skomplikowana, a jednocześnie
prostsza.
Westchnęła, przymykając oczy.
494
- Jesteś zmęczona.
Odpoczywaj, dopóki nie znajdziemy się na Wzgórzu.
Pózniej mi opowiesz.
- Nie, nie, nic mi nie jest.
Flynn, to wszystko było takie dziwne.
Kiedy już weszłam na górę, wówczas dotarła do mnie cała prawda.
%7łe to moje miejsce - we śnie i w rzeczywistości.
I wtedy on jeszcze raz przywołał mój sen i próbował mnie wciągnąć w swój świat.
Pozwoliłam mu wierzyć, że mu się to udało.
Pomyślałam o wskazówkach i wówczas w wyobrazni ujrzałam obraz.
Wiedziałam, jak go namalować, w każdym szczególe.
Trzeci obraz cyklu.
Klucza nie było w świecie, który on dla mnie stworzył - dodała, obracając się w stronę
Flynna.
- Był natomiast w świecie, który mogłam stworzyć sama, pod warunkiem że wystarczy mi
odwagi.
Pod warunkiem że ujrzę jego piękno i uczynię je realnym.
Ale to Kane obdarzył mnie mocą, dzięki której potrafiłam wykreować go na płótnie.
Sfałszować, dodała w myślach.
Dzięki miłości.
- A to go musi teraz parzyć zadek.
Malory roześmiała się.
- No popatrz, jaki świetny skutek uboczny.
Słyszałam cię.
495
- Jak to?
- Słyszałam, jak mnie wołałeś.
Słyszałam was wszystkich, ale przede wszystkim ciebie.
Nie mogłam ci odpowiedzieć.
Przepraszam, wiem, że umierałeś z niepokoju.
Ale nie mogłam mu pokazać, że wasze głosy docierają do mnie.
Położył rękę na jej dłoni.
- Nie potrafiłem przedostać się do ciebie.
Nie wiedziałem, co to jest strach, aż do tej chwili, kiedy nie mogłem się do ciebie dostać.
- Początkowo obawiałam się, że to kolejna z jego sztuczek.
Bałam się, że jeśli się odwrócę i zobaczę ciebie, to się załamię.
Twoje biedne ręce.
- Uniosła dłoń Flynna i delikatnie pocałowała poharatane knykcie.
- Mój bohater.
Bohaterowie - poprawiła się, spoglądając do tyłu na Moego.
Kiedy wjeżdżali w bramę Wzgórza Wojownika, nadal trzymała dłoń w jego dłoni.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]