Indeks IndeksJohn Maddox Roberts Stormlands 04 Steel Kings UC FR6Barrie Roberts Sherlock Holmes and the King's Governess (pdf)Miloš Jesenský & Robert Leśniakiewicz Tajemnica księżycowej jaskiniIsaac Asimov & Robert Silverberg The Positronic ManOut of Uniform 1 In Bed with Mr Wrong Katee RobertCo Polska dała światu Jerzy Robert Nowak tom 1Heinlein, Robert A Historia del Futuro IIIC Roberts John Maddox Conan zuchwałyHaasler Robert Zbrodnie w imieniu ChrystusaAnonymous Ecstasy on Fire[REB]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • limerykarnia.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    mieczy.
    Czuła jego kształt, jego ciężar i z triumfalnym okrzykiem wyciągnęła go na zewnątrz.
    - Oto, co wybieram.
    A ty możesz iść do piekła.
    Mgła zakotłowała się.
    Ze straszliwym przekleństwem Kane uniósł rękę do ciosu.
    W tej samej chwili Flynn i Moe z impetem przelecieli przez ścianę.
    Szczekając ostro, urywanie, Moe skoczył...
    Kane rozwiał się w ciemności niczym cień i zniknął.
    Flynn poderwał Malory w górę.
    W tej samej chwili przez maleńkie okienko błysnęło słońce.
    Na zewnątrz krople deszczu miarowo spadały z okapu.
    Pomieszczenie było tylko starym strychem, zakurzonym, zawalonym rupieciami.
    Obraz, stworzony przez nią z miłości, wiedzy i odwagi, zniknął.
    - Mam cię.
    492
    - Flynn zanurzył twarz w jej włosach, podczas gdy Moe obskakiwał ich oboje.
    - Nic ci się nie stało.
    Mam cię.
    - Wiem, wiem.
    - Zaczęła szlochać cicho, spoglądając na klucz trzymany w zaciśniętych palcach.
    - Namalowałam go - powiedziała, wyciągając rękę w kierunku Zoe i Dany.
    - Znalazłam klucz.
    Ponieważ nalegała, Flynn zawiózł ją od razu na Wzgórze Wojownika, a Dana i Zoe
    jechały za nimi.
    Chociaż włączył ogrzewanie na maksimum i otulił ją wyciągniętym z bagażnika, dość
    cuchnącym pledem Moego, Malory nie przestawała drżeć.
    - Potrzebna ci gorąca kąpiel albo coś podobnego.
    Herbata, zupa, sam nie wiem co.
    - Ręką, której daleko było do spokoju, przejechał po włosach.
    - Najlepiej brandy.
    - Dobrze, zażyję to wszystko, jedno po drugim - obiecała Malory.
    - Gdy tylko zwrócimy klucz tam, gdzie jego miejsce.
    Jak długo go trzymam, nie jestem w stanie się odprężyć.
    Mocniej przycisnęła do piersi zaciśniętą dłoń.
    - Ciągle nie rozumiem, jak to się stało, że go posiadłam.
    - Ja tym bardziej nie.
    Może kiedy opowiesz mi wszystko po kolei, razem jakoś to pozbieramy.
    - Rozdzielając nas, Kane usiłował mnie zdezorientować i wystraszyć, sprawić, żebym
    poczuła się zagubiona i samotna.
    Najwyrazniej jednak jego moc też ma swoje granice.
    493
    Nie potrafił utrzymać w tej iluzji jednocześnie nas trzech i jeszcze ciebie.
    Nie wszystkich naraz.
    Jesteśmy ze sobą związani i przez to silniejsi, niż przypuszczał.
    Tak mi się przynajmniej wydaje.
    - Dotąd pojmuję.
    Trzeba przyznać, że Rhoda niezle mu wyszła.
    - Musiałam go sprowokować.
    Wiedziałam, że klucz znajduje się gdzieś w domu.
    - Malory mocniej otuliła się pledem, szukając choćby odrobiny ciepła.
    - Zdaje się, że nie relacjonuję wydarzeń w dobrym dziennikarskim stylu.
    - Nie przejmuj się tym.
    Już ja to wszystko powygładzam.
    Skąd wiedziałaś?
    - Strych, gdzie dokonałam wyboru, gdzie pokazał mi te wszystkie rzeczy, których tak
    bardzo pragnęłam.
    Kiedy tylko wyruszyłyśmy na górę, Dana, Zoe i ja, od razu sobie uświadomiłam, że to
    właśnie jest miejsce z mojego snu.
    A pracownia malarska znajdowała się na najwyższej kondygnacji.
    Na strychu.
    No więc klucz musiał znajdować się tam - w miejscu podjęcia decyzji - podobnie jak na
    obrazach.
    Z początku wydawało mi się, że kiedy zaczniemy grzebać w zalegających poddasze
    rupieciach, z pewnością natrafimy na coś, co będzie pasowało do wskazówek.
    Tymczasem rzeczywistość okazała się inna - bardziej skomplikowana, a jednocześnie
    prostsza.
    Westchnęła, przymykając oczy.
    494
    - Jesteś zmęczona.
    Odpoczywaj, dopóki nie znajdziemy się na Wzgórzu.
    Pózniej mi opowiesz.
    - Nie, nie, nic mi nie jest.
    Flynn, to wszystko było takie dziwne.
    Kiedy już weszłam na górę, wówczas dotarła do mnie cała prawda.
    %7łe to moje miejsce - we śnie i w rzeczywistości.
    I wtedy on jeszcze raz przywołał mój sen i próbował mnie wciągnąć w swój świat.
    Pozwoliłam mu wierzyć, że mu się to udało.
    Pomyślałam o wskazówkach i wówczas w wyobrazni ujrzałam obraz.
    Wiedziałam, jak go namalować, w każdym szczególe.
    Trzeci obraz cyklu.
    Klucza nie było w świecie, który on dla mnie stworzył - dodała, obracając się w stronę
    Flynna.
    - Był natomiast w świecie, który mogłam stworzyć sama, pod warunkiem że wystarczy mi
    odwagi.
    Pod warunkiem że ujrzę jego piękno i uczynię je realnym.
    Ale to Kane obdarzył mnie mocą, dzięki której potrafiłam wykreować go na płótnie.
    Sfałszować, dodała w myślach.
    Dzięki miłości.
    - A to go musi teraz parzyć zadek.
    Malory roześmiała się.
    - No popatrz, jaki świetny skutek uboczny.
    Słyszałam cię.
    495
    - Jak to?
    - Słyszałam, jak mnie wołałeś.
    Słyszałam was wszystkich, ale przede wszystkim ciebie.
    Nie mogłam ci odpowiedzieć.
    Przepraszam, wiem, że umierałeś z niepokoju.
    Ale nie mogłam mu pokazać, że wasze głosy docierają do mnie.
    Położył rękę na jej dłoni.
    - Nie potrafiłem przedostać się do ciebie.
    Nie wiedziałem, co to jest strach, aż do tej chwili, kiedy nie mogłem się do ciebie dostać.
    - Początkowo obawiałam się, że to kolejna z jego sztuczek.
    Bałam się, że jeśli się odwrócę i zobaczę ciebie, to się załamię.
    Twoje biedne ręce.
    - Uniosła dłoń Flynna i delikatnie pocałowała poharatane knykcie.
    - Mój bohater.
    Bohaterowie - poprawiła się, spoglądając do tyłu na Moego.
    Kiedy wjeżdżali w bramę Wzgórza Wojownika, nadal trzymała dłoń w jego dłoni. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •