[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zbudowano ją z żelbetonu, a nie zapominaj o słupkach postawionych na całej
długości muru. Nawet jeśli przez nie przejedziecie, wyhamują samochód.
Pokręciłem głową.
Chodzi o hałas wyjaśniłem. Narobią strasznego hałasu, wduszą klakson, a
Benjamin wypadnie z siedzenia kierowcy w zakrwawionej koszuli. Cyrus zacznie
wołać, czy ktoś potrafi udzielić pierwszej pomocy. W ten sposób pod zachodnią
ścianę konsulatu przybiegnie masa ludzi zaciekawionych zamieszaniem.
Mają zestaw do pierwszej pomocy? zapytał Solomon.
Na parterze. W magazynku obok schodów.
W ambasadzie pracuje ktoś z odpowiednimi kwalifikacjami, żeby jej udzielić?
Cały amerykański personel przeszedł odpowiednie szkolenie, ale
najprawdopodobniej zabierze się za to Jack.
Jack?
Webber powiedziałem. Strażnik w konsulacie. Osiemnaście lat w korpusie
piechoty morskiej USA. Na prawym biodrze nosi berettę kaliber 9 mm.
Przerwałem. Wiedziałem, o czym myśli Solomon.
No i? spytał.
Latifa ma pojemnik z gazem łzawiącym wyjaśniłem.
Zanotował coś bardzo powoli, jakby wiedział, że nie ma większego znaczenia,
co zapisze.
Ja też o tym wiedziałem.
Będzie też miała micro uzi w torebce na ramieniu dodałem.
Siedzieliśmy w wynajętym przez Solomona peugeocie, zaparkowanym na
wzniesieniu niedaleko La Squala popadającego w ruinę, osiemnastowiecznego
gmachu, w którym kiedyś znajdowało się główne stanowisko artyleryjskie położone
nad portem. Trudno znalezć ładniejszy widok w Casablance, ale żaden z nas za
bardzo go nie podziwiał.
No więc, co teraz? zapytałem, zapaliwszy papierosa deską rozdzielczą.
Powiedziałem deskę rozdzielczą", bo jej większa część oderwała się razem z
samochodową zapalniczką i dopiero po chwili udało mi się ją umieścić z powrotem
na miejscu. Zaciągnąłem się i spróbowałem, raczej bez powodzenia, wydmuchać
dym przez otwarte okno.
Solomon przeglądał notatki.
Przypuszczalnie podpowiedziałem będzie na nas czekać brygada
marokańskiej policji i agenci CIA ukryci w szybach wentylacyjnych. Kiedy
wejdziemy do środka, przypuszczalnie wyskoczą z ukrycia i krzykną, że jesteśmy
aresztowani. A w rezultacie Miecz Sprawiedliwości i wszyscy, którzy kiedykolwiek
mieli z nim coś wspólnego, pojawią się przypuszczalnie w niedługim czasie na sali
sądowej, niecałe dwieście metrów od tego kina. I przypuszczalnie cała akcja zostanie
przeprowadzona tak, że co najwyżej ktoś obetrze sobie łokieć.
Solomon wziął głęboki oddech i powoli wypuścił powietrze. Następnie zaczął się
masować po brzuchu. Od dziesięciu lat nie zachowywał się w ten sposób. Tylko
wrzód na dwunastnicy mógł sprawić, że Solomon przestanie myśleć o pracy.
Odwrócił się i spojrzał na mnie.
Odsyłają mnie do domu powiedział.
Wpatrywaliśmy się w siebie przez chwilę. Wybuchnąłem śmiechem. Sytuacja nie
skłaniała szczególnie do śmiechu, ale tak się złożyło, że to właśnie śmiech wydobył
się z moich ust.
Oczywiście, że cię odsyłają stwierdziłem w końcu. Oczywiście, że cię
odsyłają do domu. To zupełnie zrozumiale.
Posłuchaj, Thomas zaczął, a po jego oczach widziałem, z jakim trudem mu to
przychodzi.
Dziękuję, wykonał pan kawał dobrej roboty, Solomon powiedziałem,
naśladując głos Russella Barnesa. Oczywiście chcielibyśmy panu podziękować za
wykazanie się profesjonalizmem oraz za zaangażowanie, ale, jeżeli pan pozwoli, od
tego momentu przejmiemy sprawę". Och, to po prostu idealne.
Thomas, posłuchaj dwa razy w ciągu trzydziestu sekund nazwał mnie
Thomasem po prostu wyjedz. Uciekaj stąd, dobrze?
Posłałem mu uśmiech, przez co zaczął mówić szybciej.
Mogę cię zawiezć do Tangeru. Stamtąd pojedziesz do Ceuty i wsiądziesz na
prom do Hiszpanii. Powiadomię miejscową policję, każę im zaparkować furgonetkę
przed konsulatem i cała akcja nie wypali. Do niczego nie dojdzie.
Zajrzałem Solomonowi w oczy i zobaczyłem wszystkie kryjące się w nich
zmartwienia. Zobaczyłem poczucie winy i wstyd zobaczyłem nawet wrzód na
dwunastnicy.
Wyrzuciłem papierosa przez okno.
To zabawne stwierdziłem. To samo radziła mi zrobić Sara Woolf. Uciekaj,
powiedziała. Wyjedz na skąpane w słońcu plaże z dala od wkurzającego CIA.
Nie zapytał, kiedy się z nią widziałem ani dlaczego nie posłuchałem jej rady. Był
zbyt zaabsorbowany własnym problemem. Czyli mną.
To jak będzie? zapytał. Zrób to, Thomas, na litość boską!
Wyciągnął rękę i chwycił mnie za ramię.
Ta akcja to szaleństwo. Jeżeli wejdziesz do tego budynku, nie wyjdziesz z niego
żywy. Wiesz o tym. Siedziałem w milczeniu, co doprowadzało go do szału.
Chryste, sam to przecież mówiłeś przez cały czas. Sam o tym wiedziałeś.
Daj spokój, Dawidzie. Też o tym wiedziałeś.
Obserwowałem jego twarz. Miał około jedną setną sekundy, żeby zmarszczyć
brwi, otworzyć w zdumieniu usta albo powiedzieć: O czym ty mówisz?", ale
przegapił ją. Kiedy minęła jedna setna sekundy, wiedziałem, że wiedział, że wiem.
Zdjęcie Sary i Barnesa wyjaśniłem. Twarz Solomona była pozbawiona
wyrazu. Wiedziałeś, co to oznacza. Wiedziałeś, że można to wyjaśnić tylko w jeden
sposób.
W końcu spuścił oczy i rozluznił uchwyt na moim ramieniu.
Jak to możliwe, żeby byli razem po tym, co się stało? kontynuowałem.
Istnieje tylko jedno wyjaśnienie. Zdjęcia nie zrobiono po, ale zanim Aleksander
Woolf został zastrzelony. Wiedziałeś, co planuje Barnes, i wiedziałeś lub raczej się
domyślałeś, co planuje Sara. Po prostu mi tego nie powiedziałeś.
Zamknął oczy. Jeżeli prosił o wybaczenie, nie robił tego na głos i nie zwracał się
do mnie.
Gdzie w tej chwili znajduje się Absolwent? zapytałem.
Solomon pokręcił nieznacznie głową.
Nic mi nie wiadomo na temat tej maszyny powiedział, nadal z zamkniętymi
oczami.
Dawidzie... zacząłem, ale mi przerwał.
Proszę.
Pozwoliłem mu przemyśleć, cokolwiek miał do przemyślenia, i zdecydować, o
czymkolwiek musiał zdecydować.
Wiem tylko, panie powiedział w końcu i nagle poczułem się, jak za dawnych
czasów że amerykański samolot transportowy wylądował w bazie RAF-u na
Gibraltarze dziś w południe. Wyładowano z niego pewną ilość części zamiennych.
Skinąłem głową. Solomon otworzył oczy.
Jak dużą ilość?
Wziął kolejny głęboki oddech, chcąc wyrzuć z siebie wszystko za jednym
zamachem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]