[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kciuk. Musiałam przyznać, że wygląd, nieprzyjemne spojrzenie i chorobliwie blada twarz
mężczyzny mogły przestraszyć małą dziewczynkę.
Ciągle nie znamy odpowiedzi na wiele pytań powiedziałam.
To prawda, wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi zawtórował mi Marino.
Moim zdaniem jednak, hipoteza, że sprawcą jest Greed Lindsey, kompletnie się nie trzyma
kupy dodałam.
Każdego dnia pojawia się coś, co czyni ją bardziej wiarygodną.
Ciekawe, czy on ma w domu telewizor? zastanawiał się Wesley.
Chociaż ludzie tam na górze są biedni, telewizor znajduje się raczej w zasięgu ich
możliwości rzekłam po chwili milczenia.
Creed mógł się dowiedzieć wszystkiego o Eddiem z telewizji. Jeżeli obejrzał kilka
programów, z łatwością zrekonstruował przebieg wypadków.
Cholera, informacje o tamtej sprawie transmitowane były w każdym kącie tego zasranego
świata rzekł Marino.
Idę do łóżka oświadczyłam w pewnej chwili.
Tylko nie proś mnie, żebym cię odprowadził powiedział Pete, wstając z krzesła. Nie
mam na to najmniejszej ochoty.
A ja mam już dość twoich insynuacji zwróciłam mu uwagę, czując, jak zaczyna we mnie
wzbierać złość.
Do diabła, to nie są żadne insynuacje. Nazywam rzeczy po imieniu.
Proszę, nie zaczynajcie tego teraz. Wesley starał się zażegnać kłótnię.
A właśnie że zacznę. Byłam zmęczona, spięta i czułam już działanie wypitej whisky.
Wyjaśnijmy to wreszcie, póki jeszcze jesteśmy we troje. To dotyczy przecież nas trojga.
Do cholery, ja nie mam z tym nic wspólnego oznajmił Marino. Widzę tu tylko jeden
układ, mnie w to nie mieszajcie. Posiadam na ten temat własne zdanie, i wam nic do tego.
Twoje zdanie jest z gruntu subiektywne i fałszywe rzuciłam wściekła. Zachowujesz się
jak trzynastoletni chłopiec, który doznał zawodu miłosnego.
To największa bzdura, jaką słyszałem w życiu zaperzył się Marino i zrobił się czerwony.
Jesteś tak zaborczy i zazdrosny, że robi mi się niedobrze.
Chyba bredzisz.
Mam tego dość, Marino. Niszczysz nasze stosunki.
Nie miałem pojęcia, że coś nas łączy.
Oczywiście że tak.
Jest już pózno powiedział Wesley. Mieliśmy ciężki dzień. Wszyscy jesteśmy potwornie
zmęczeni. Kay, nie pora teraz na takie rozmowy.
Musimy sobie wreszcie wszystko wyjaśnić. Marino, do diabła, zależy mi na tobie, ale ty
starasz się, jak możesz, żeby mnie do siebie zniechęcić. Pakujesz się tu w takie rzeczy, że
naprawdę zaczynam się o ciebie bać. Nie mam nawet pewności, czy sam zdajesz sobie sprawę z
tego, co robisz.
No dobra, pozwól mi coś powiedzieć. Marino spojrzał na mnie z nienawiścią. Nie
uważam, abyś miała prawo mówić mi, co powinienem robić, a czego nie. Po pierwsze, gówno się
na tym znasz. A po drugie, przynajmniej nie czepiam się nikogo, kto ma żonę i dzieci.
Pete, już wystarczy ostro zareagował Wesley.
Masz rację, do cholery! Marino wypadł z pokoju, trzaskając drzwiami tak mocno, że
słychać było w całym motelu.
Mój Boże, to okropne powiedziałam.
Kay, wzgardziłaś jego uczuciem, dlatego tak się zachowuje.
Nie wzgardziłam niczyimi uczuciami.
Wiem, że bardzo mu na tobie zależało mówił Wesley, przemierzając pokój. Przez
wszystkie te lata podkochiwał się w tobie. Ale nie sądziłem, że to takie poważne. Po prostu nie
zdawałem sobie z tego sprawy.
Milczałam.
Ten facet nie jest głupi. Było tylko kwestią czasu, aby domyślił się pewnych rzeczy. Ale
naprawdę nie spodziewałem się, że tak zareaguje.
Idę spać oznajmiłam i wyszłam.
Udało mi się nawet na chwilę zdrzemnąć, ale po przebudzeniu nie mogłam już zasnąć.
Wpatrywałam się w ciemność, myśląc o Marino i o tym, co się ze mną dzieje. Miałam romans i,
czego nie potrafiłam zrozumieć, wcale mnie to nie niepokoiło. Marino wiedział o tym i był
zazdrosny, chociaż nie miał do tego prawa. Nigdy nie łączyło nas żadne romantyczne uczucie.
Może powinnam była mu powiedzieć, że nic do niego nie czuję, ale nie miałam pojęcia, przy
jakiej okazji mogłoby to nastąpić.
O czwartej nad ranem wstałam i wyszłam na werandę. Chociaż było zimno, usiadłam w
fotelu i obserwowałam gwiazdy. Wprost nad moją głową świeciła Wielka Niedzwiedzica.
Przypomniało mi się, że kiedy Lucy była malutka, bała się zbyt długo stać pod tym
gwiazdozbiorem. Wielka Niedzwiedzica mogła zeskoczyć na ziemię i ją porwać. Przypomniałam
sobie dziewczęcą postać, świetlistą cerę i niewiarygodnie zielone oczy mojej siostrzenicy.
Przypomniało mi się także, jak Lucy patrzyła na Carrie Grethen, i pomyślałam, że być może tu
należy szukać wyjaśnienia niektórych zagadek.
14
Lucy przebywała jeszcze na oddziale intensywnej opieki medycznej. Była tak zmieniona, że
w pierwszej chwili jej nie poznałam. Leżała na łóżku z wysoko uniesionym podgłówkiem,
półprzytomna po środkach przeciwbólowych i uspokajających. Pozlepiane krwią, sztywne włosy
częściowo zasłaniały jej opuchniętą twarz i podkrążone oczy. Podeszłam bliżej i wzięłam ją za
rękę.
Lucy?
Cześć odpowiedziała ledwo słyszalnym głosem, z trudem podnosząc powieki.
Jak się czujesz?
Niezle. Tak mi przykro, ciociu Kay. Skąd się tu wzięłaś?
Wypożyczyłam samochód.
Jaki?
Lincolna.
Założę się, że wzięłaś taki z poduszkami powietrznymi uśmiechnęła się słabo.
Lucy, co się stało?
Pamiętam tylko, że byłam w restauracji. A potem ocknęłam się na pogotowiu, gdy ktoś
zszywał mi głowę.
Masz wstrząs pourazowy.
Lekarze mówią, że uderzyłam głową w sufit, gdy samochód dachował. Tak mi przykro z
powodu twojego auta. Do oczu napłynęły jej łzy.
Nie martw się o to. To nie jest ważne. Naprawdę nie pamiętasz, jak doszło do wypadku?
Pokręciła głową i sięgnęła po chusteczkę.
A pamiętasz, że jadłaś obiad w Outback i że byłaś w Green Top?
Skąd o tym wiesz? No, tak. Na chwilę zamknęła oczy, jakby powieki za bardzo jej
ciążyły. Wstąpiłam do restauracji około czwartej.
Spotkałaś tam kogoś?
Znajomą. Wyszłam o siódmej.
Musiałaś sporo wypić zauważyłam.
Nie czułam tego. Nie mam pojęcia, jak to się stało, że zjechałam z drogi. Podejrzewam, że
musiało się coś wydarzyć.
Co chcesz przez to powiedzieć?
Nie wiem. Nie pamiętam, ale czuję, że coś się wtedy stało.
A co powiesz o sklepie z bronią? Pamiętasz, że tam byłaś?
Tak, chociaż nie pamiętam, jak wychodziłam.
Lucy, kupiłaś tam półautomatyczny pistolet. Pamiętasz to?
Pamiętam, że po to właśnie tam poszłam.
A więc najpierw się upiłaś, a potem udałaś się do sklepu z bronią. Możesz mi wyjaśnić, co
chciałaś zrobić?
Bałam się być sama w domu. Pete powiedział, że powinnam kupić sobie broń.
Marino? zapytałam zaskoczona.
Zadzwoniłam do niego dzień wcześniej. Powiedział, że najlepszy będzie model Sig i że on
zwykle korzysta ze sklepu Green Top w Hanoverze.
Marino jest w Północnej Karolinie powiedziałam.
Nie wiem, gdzie jest. Zostawiłam mu wiadomość na pagerze i oddzwonił.
Przecież ja mam broń. Czemu nic mi nie powiedziałaś?
Chciałam mieć własny pistolet, przecież już mogę. Znowu zamknęła oczy i po chwili
zauważyłam, że usnęła.
Odszukałam lekarza, który się nią opiekował, i poprosiłam go o chwilę rozmowy. Był bardzo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]