Indeks IndeksDennis Lehane [Patrick Kenzie & Angela Gennaro 03] Sacred (v4.0) (pdf)Hagan_Patricia_ Zawsze_bede_cie_kochac_472Calling on Dragons Patricia C. WredeAnonymous Ecstasy on Fire[REB]Herbert James OcalonyJerry Pournelle 01 Janissaries088. Michaels Lynn Wewnć™trzne śÂ›wiatśÂ‚oHiggins Clark_WhereAreYouNowBloodmates 1 Kiss and Telldoktryny sadowski opr e
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anusiekx91.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    kciuk. Musiałam przyznać, że wygląd, nieprzyjemne spojrzenie i chorobliwie blada twarz
    mężczyzny mogły przestraszyć małą dziewczynkę.
     Ciągle nie znamy odpowiedzi na wiele pytań  powiedziałam.
     To prawda, wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi  zawtórował mi Marino.
     Moim zdaniem jednak, hipoteza, że sprawcą jest Greed Lindsey, kompletnie się nie trzyma
    kupy  dodałam.
     Każdego dnia pojawia się coś, co czyni ją bardziej wiarygodną.
     Ciekawe, czy on ma w domu telewizor?  zastanawiał się Wesley.
     Chociaż ludzie tam na górze są biedni, telewizor znajduje się raczej w zasięgu ich
    możliwości  rzekłam po chwili milczenia.
     Creed mógł się dowiedzieć wszystkiego o Eddiem z telewizji. Jeżeli obejrzał kilka
    programów, z łatwością zrekonstruował przebieg wypadków.
     Cholera, informacje o tamtej sprawie transmitowane były w każdym kącie tego zasranego
    świata  rzekł Marino.
     Idę do łóżka  oświadczyłam w pewnej chwili.
     Tylko nie proś mnie, żebym cię odprowadził  powiedział Pete, wstając z krzesła.  Nie
    mam na to najmniejszej ochoty.
     A ja mam już dość twoich insynuacji  zwróciłam mu uwagę, czując, jak zaczyna we mnie
    wzbierać złość.
     Do diabła, to nie są żadne insynuacje. Nazywam rzeczy po imieniu.
     Proszę, nie zaczynajcie tego teraz.  Wesley starał się zażegnać kłótnię.
     A właśnie że zacznę.  Byłam zmęczona, spięta i czułam już działanie wypitej whisky. 
    Wyjaśnijmy to wreszcie, póki jeszcze jesteśmy we troje. To dotyczy przecież nas trojga.
     Do cholery, ja nie mam z tym nic wspólnego  oznajmił Marino.  Widzę tu tylko jeden
    układ, mnie w to nie mieszajcie. Posiadam na ten temat własne zdanie, i wam nic do tego.
     Twoje zdanie jest z gruntu subiektywne i fałszywe  rzuciłam wściekła.  Zachowujesz się
    jak trzynastoletni chłopiec, który doznał zawodu miłosnego.
     To największa bzdura, jaką słyszałem w życiu  zaperzył się Marino i zrobił się czerwony.
     Jesteś tak zaborczy i zazdrosny, że robi mi się niedobrze.
     Chyba bredzisz.
     Mam tego dość, Marino. Niszczysz nasze stosunki.
     Nie miałem pojęcia, że coś nas łączy.
     Oczywiście że tak.
     Jest już pózno  powiedział Wesley.  Mieliśmy ciężki dzień. Wszyscy jesteśmy potwornie
    zmęczeni. Kay, nie pora teraz na takie rozmowy.
     Musimy sobie wreszcie wszystko wyjaśnić. Marino, do diabła, zależy mi na tobie, ale ty
    starasz się, jak możesz, żeby mnie do siebie zniechęcić. Pakujesz się tu w takie rzeczy, że
    naprawdę zaczynam się o ciebie bać. Nie mam nawet pewności, czy sam zdajesz sobie sprawę z
    tego, co robisz.
     No dobra, pozwól mi coś powiedzieć.  Marino spojrzał na mnie z nienawiścią.  Nie
    uważam, abyś miała prawo mówić mi, co powinienem robić, a czego nie. Po pierwsze, gówno się
    na tym znasz. A po drugie, przynajmniej nie czepiam się nikogo, kto ma żonę i dzieci.
     Pete, już wystarczy  ostro zareagował Wesley.
     Masz rację, do cholery!  Marino wypadł z pokoju, trzaskając drzwiami tak mocno, że
    słychać było w całym motelu.
     Mój Boże, to okropne  powiedziałam.
     Kay, wzgardziłaś jego uczuciem, dlatego tak się zachowuje.
     Nie wzgardziłam niczyimi uczuciami.
     Wiem, że bardzo mu na tobie zależało  mówił Wesley, przemierzając pokój.  Przez
    wszystkie te lata podkochiwał się w tobie. Ale nie sądziłem, że to takie poważne. Po prostu nie
    zdawałem sobie z tego sprawy.
    Milczałam.
     Ten facet nie jest głupi. Było tylko kwestią czasu, aby domyślił się pewnych rzeczy. Ale
    naprawdę nie spodziewałem się, że tak zareaguje.
     Idę spać  oznajmiłam i wyszłam.
    Udało mi się nawet na chwilę zdrzemnąć, ale po przebudzeniu nie mogłam już zasnąć.
    Wpatrywałam się w ciemność, myśląc o Marino i o tym, co się ze mną dzieje. Miałam romans i,
    czego nie potrafiłam zrozumieć, wcale mnie to nie niepokoiło. Marino wiedział o tym i był
    zazdrosny, chociaż nie miał do tego prawa. Nigdy nie łączyło nas żadne romantyczne uczucie.
    Może powinnam była mu powiedzieć, że nic do niego nie czuję, ale nie miałam pojęcia, przy
    jakiej okazji mogłoby to nastąpić.
    O czwartej nad ranem wstałam i wyszłam na werandę. Chociaż było zimno, usiadłam w
    fotelu i obserwowałam gwiazdy. Wprost nad moją głową świeciła Wielka Niedzwiedzica.
    Przypomniało mi się, że kiedy Lucy była malutka, bała się zbyt długo stać pod tym
    gwiazdozbiorem. Wielka Niedzwiedzica mogła zeskoczyć na ziemię i ją porwać. Przypomniałam
    sobie dziewczęcą postać, świetlistą cerę i niewiarygodnie zielone oczy mojej siostrzenicy.
    Przypomniało mi się także, jak Lucy patrzyła na Carrie Grethen, i pomyślałam, że być może tu
    należy szukać wyjaśnienia niektórych zagadek.
    14
    Lucy przebywała jeszcze na oddziale intensywnej opieki medycznej. Była tak zmieniona, że
    w pierwszej chwili jej nie poznałam. Leżała na łóżku z wysoko uniesionym podgłówkiem,
    półprzytomna po środkach przeciwbólowych i uspokajających. Pozlepiane krwią, sztywne włosy
    częściowo zasłaniały jej opuchniętą twarz i podkrążone oczy. Podeszłam bliżej i wzięłam ją za
    rękę.
     Lucy?
     Cześć  odpowiedziała ledwo słyszalnym głosem, z trudem podnosząc powieki.
     Jak się czujesz?
     Niezle. Tak mi przykro, ciociu Kay. Skąd się tu wzięłaś?
     Wypożyczyłam samochód.
     Jaki?
     Lincolna.
     Założę się, że wzięłaś taki z poduszkami powietrznymi  uśmiechnęła się słabo.
     Lucy, co się stało?
     Pamiętam tylko, że byłam w restauracji. A potem ocknęłam się na pogotowiu, gdy ktoś
    zszywał mi głowę.
     Masz wstrząs pourazowy.
     Lekarze mówią, że uderzyłam głową w sufit, gdy samochód dachował. Tak mi przykro z
    powodu twojego auta.  Do oczu napłynęły jej łzy.
     Nie martw się o to. To nie jest ważne. Naprawdę nie pamiętasz, jak doszło do wypadku?
    Pokręciła głową i sięgnęła po chusteczkę.
     A pamiętasz, że jadłaś obiad w Outback i że byłaś w Green Top?
     Skąd o tym wiesz? No, tak.  Na chwilę zamknęła oczy, jakby powieki za bardzo jej
    ciążyły.  Wstąpiłam do restauracji około czwartej.
     Spotkałaś tam kogoś?
     Znajomą. Wyszłam o siódmej.
     Musiałaś sporo wypić  zauważyłam.
     Nie czułam tego. Nie mam pojęcia, jak to się stało, że zjechałam z drogi. Podejrzewam, że
    musiało się coś wydarzyć.
     Co chcesz przez to powiedzieć?
     Nie wiem. Nie pamiętam, ale czuję, że coś się wtedy stało.
     A co powiesz o sklepie z bronią? Pamiętasz, że tam byłaś?
     Tak, chociaż nie pamiętam, jak wychodziłam.
     Lucy, kupiłaś tam półautomatyczny pistolet. Pamiętasz to?
     Pamiętam, że po to właśnie tam poszłam.
     A więc najpierw się upiłaś, a potem udałaś się do sklepu z bronią. Możesz mi wyjaśnić, co
    chciałaś zrobić?
     Bałam się być sama w domu. Pete powiedział, że powinnam kupić sobie broń.
     Marino?  zapytałam zaskoczona.
     Zadzwoniłam do niego dzień wcześniej. Powiedział, że najlepszy będzie model Sig i że on
    zwykle korzysta ze sklepu Green Top w Hanoverze.
     Marino jest w Północnej Karolinie  powiedziałam.
     Nie wiem, gdzie jest. Zostawiłam mu wiadomość na pagerze i oddzwonił.
     Przecież ja mam broń. Czemu nic mi nie powiedziałaś?
     Chciałam mieć własny pistolet, przecież już mogę.  Znowu zamknęła oczy i po chwili
    zauważyłam, że usnęła.
    Odszukałam lekarza, który się nią opiekował, i poprosiłam go o chwilę rozmowy. Był bardzo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •