[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przysiągłbym i w małżeńską wstąpiłbym zażyłość
Ale ja na nieszczęście nie kwiat ani ziele;
Człowiek mięsny, panienko; a moje piszczele
Skórę wychudłą podrą jak ostre nożyce,
Jeśli je mgłą napoję, gwiazdami nasycę.
Więc kłaniam uniżenie.
Goplana
O! biada mi, biada!
Dziś moja roża na pieńku opada,
Dziś jakiś rybak otruł złotą stynkę,
Pieszczotę moję; dziś miłą ptaszynkę,
Co mi śpiewała nocą nad jeziorem,
Na srebrnej brzozie, chłop zabił toporem
I drzewo zrąbał...
Grabiec
Dzisiaj mnie sowito
Wierzbami pod zamczyskiem Kirkora obito;
To prawdziwe nieszczęście, plecy świerzbią. - Ale
Skoro w tym zamku biją, a karmią wspaniale,
Gdy z odkręconych dziobków u rynien w rynsztoki
Płynie jasna gorzałka; więc każą wyroki,
Abym przystał na służbę do kuchni Kirkora.
Goplana
Co? zawsze do niej! do niej!... Jeszcze wczora
Widziałeś serce tej kobiety. Miły,
Czego zażądasz? władzy, bogactw, siły,
Zmienionej twarzy; chociażby kamyka,
Co sprawia cudem, że przed ludzmi znika
Człowiek, jak widmo rozpłynione we śnie;
Wszystko mieć będziesz. Jakże mi boleśnie
Czarami twoje zakupować serce! --
Chcesz-Ii mieć owe skrzydlate kobierce,
Co noszą ludzi, gdzie myślą zażądać?
O! miły, powiedz!... Czy pragniesz wyglądać
Jako ów rycerz zjawiony na chmurze
Szykom Lechitów? w złocie i lazurze
Od stóp do głowy.
Grabiec
Więc od stóp do głowy
Miło by mi wyglądać jako król dzwonkowy,
W koronie, z jabłkiem w lewej, z berłem na prawicy.
na stronie
Jak się teraz wywikła wiedzma z obietnicy?
Niech mam berło, koronę, płaszcz, złote trzewiki,
Od stopy aż do głowy, jak pan król...
Goplana
Diabliki!
Lećcie u zorzy
Prosić purpury,
Pereł u róży,
Szafiru u chmury,
U nieba błękitu,
A złota u świtu;
A może gdzie zawieszona
Na niebie tęczowa nić,
To tęczę wziąć na wrzeciona,
I wić, i wić, i wić!
odbiegają Skierka i Chochlik.
- Do Grabka.
O jakiej zamarzysz postaci,
Zakreślony w czarów kole,
Taką moc Goplany da ci
Postać, szaty, rysy, dolę...
Grabiec
W mojej myśli dzwonkowe szastają się króle.
Goplana
zakreśla koło
Stój cicho, nie wychodz z koła.
Słyszysz, jak szumi puszcza wesoła,
Jak po gałązkach sosen, leszczyny,
Zlatują na dół śpiewne ptaszyny,
Złociste wilgi, gile, słowiki.
Z nimi ciekawe słońca promyki
Spływają do nas przez listki drzące.
Ale się wkrótce niebo zachmurzy,
We mgle przelecą złote miesiąca
I gwiazdy blade, jak tuman burzy
Z błyskawicami.
Skierka i Chochlik niosą szaty i koronę.
Skierka
Wszystko gotowe.
Grabiec
poziewa
A! a! spać chcę...
Goplana
Pochyl głowę,
Zaśnij - obudzisz się skoro.
We śnie cię duchy ubiorą
Na marę twego marzenia.
Grabiec
kładąc się
Cudy... Dobranoc, panie Grabku... do widzenia
Na tronie... dobrej nocy, synu organisty,
Polecam się pamięci i afekt strzelisty
Aączę...
Poziewa.
A! a! a! cudy...
Zasypia.
Goplana
Czuwajcie nad sennym,
Ja czary piekieł zamówię.
Zciemnia się czerwone chmury przechodzą
i widma otaczają Goplanę odwróconą.
Skierka
Okryj go płaszczem promiennym,
Wdziej mu złociste obuwie.
Zciemnia się zupełnie. Na głowie
Goplany pokazuje się półksiężyc.
Perła rosy z płaszcza kapie;
Zbierz te perełki po trawie
I znów przyszyj na rękawie.
Chochlik
Król dobrodziej w dobre chrapie,
Na drugi bok się przewraca.
Skierka
Goplano, niech światło wraca,
Już się twój miły przetwarzył.
Goplana daje znak -
księżyc z jej czoła znika - i światło wraca.
Goplana
patrząc na śpiącego
Jaką on sobie dziwną postawę wymarzył.
Grabek wstaje z ziemi jak król dzwonkowy.
Grabiec
poziewając
A-a-a-a-dobry dzień... a piękna pogoda,
Co to? włosy na brodzie? - Diabła! siwa broda,
Co to znaczy? w co znowu prze wierzgnęły biesy?
Jaki płaszcz! - jakie dziwne na piersiach floresy!
Zniło mi się... Dalibóg, nie wiem, co się śniło,
Karczma podobno, piwo z beczek się toczyło,
I był potop, w potopie pływałem jak ryba.
Sztuczka diabla! zrobili ze mnie wieloryba,
Lewiatana w złocistym płaszczu, z brodą siwą.
Ha! chodz tu, moja wiedzmo, moje szklanne dziwo,
Powiedz, kto mnie tak złotem i brodą ozdobił?
Powiedz, co się zrobiło ze mnie?
Goplana
Król się zrobił.
Grabiec
sięga do głowy i znajduje koronę
Więc niech się nie odrabia to, co już zrobione.
Sięgnęła ręka głowy, znalazła koronę.
Cudy...
Goplana
Nosisz prawdziwą koronę Popielów...
Grabiec
Widzę, że służy ludziom do tych samych celów,
Co czapka: kryje uszy. A to?
Pokazuje berlo drewniane.
Goplana
Berło twoje.
Grabiec
Jak chcesz, miły węgorzu, ja sobie uroję,
%7łe to berło; niech oko rozumowi sprzyja
I powie, że to berło... Skąd wy tego kija
Wzięli, diabliki moje?
Chochlik
Gdy cię Grabkiem zwano..
Grabiec
ze wzgardą
Nie mów mi o tym Grabku.
Chochlik
Gdyś był wczora rano
Obywatelem lasu, wierzbą: z królo-drzewa
Filon ułamał gałąz.
Grabiec
I ta ręka lewa
Nosi tę samą korę, którąm ja porastał,
I ta kora jest berłem... - Ha! to będę szastał
Tym berłem po grzbiecinach. - Ach! wielka mi szkoda,
%7łe się do nieba dostał ojciec golibroda,
Wraz by oszastał długie kędziory na brodzie.
Moja wiedzmo, co chodzisz jak święta po wodzie,
Nie możesz ty mię z łaski swojej brody zbawić?
Nie?... basta... jaki balwierz potrafi się wsławić
Na tej królewskiej brodzie. Ha... a jeszcze warto
Dać mi jabłko do ręki, a z dzwonkową kartą
Będę chodził po świecie jako ze zwierciadłem.
Skierka
Na jabłko królewskie skradłem
Chłopakom z bliskiego sioła
Bańkę z mydła; a dokoła
Tak piekło słońce, że z głową
I z nogami w kryształową
Siadłem kulkę. - Lecę, lecę...
wtem banieczka moja złota
Na błękitnej siadła rzece;
I konik polny - niecnota!
Kiedy pod tęczowym szkiełkiem
Usnąłem spokojnie w łódce:
Zbił ją gazowym skrzydełkiem
I uciekł... a ja, rozespan,
Na niebieskiej nezabudce
Ocknąłem się...
Grabiec
Diabliku, to znaczy, że jespan
Głupi jak but... bo jabłko, choć jabłko królewskie,
To jabłko, nie zaś żadne migdały niebieskie.
Chochlik daje mu jabłko.
Dzięki składam waszeci - dobre... a czy winne?
Kosztuje.
Więc mam wszystko, co król ma. Ach! ach! A gdzie gminne
Szołdry? poddani moi, którym ja panuję?...
Goplana
Wszystko, co na tej ziemi moją władzę czuje:
Ptaszyny, drzewa, rosy, tęcze, każdy kwiatek
Jest twoim...
Grabiec
Trzeba zaraz nałożyć podatek.
Słuchajcie mnie... a kodeks niech będzie wykuty
W spróchniałej jakiej wierzbie. Odtąd brać w rekruty
I żubry, i zające, i dziki, i łosie.
Kwiaty, jeżeli zechcą kąpać listki w rosie,
Niech płacą, rosę puszczam w odkupy %7łydowi;
Niech mi wódką zapłaci. Każdemu szpakowi
Kazać nie myśleć wtenczas, kiedy będzie gadał...
Zabronić, aby sejmik jaskółczy usiadał
Na trzcinach i o sprawie politycznej sądził.
Wróblów sejmy rozpędzić; ja sam będą rządził
I wieszał, i nagradzał... Jaskółkom na drogę
Dawać paszporta, w takich opisywać nogę,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]