[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Patrick jednak nikogo nie wybierał. Przenosił wzrok z jednej osoby na drugą z takim
wyrazem dużych, szarych oczu, jaki ma zwierzę schwytane w pułapkę. Ciotka Lilian zaczęła
się nawet zastanawiać, czy chłopiec nie jest trochę pomylony. Niektórzy ludzie mówili tak o
Walterze Blythe, ale przecież pokrewieństwo było zbyt odległe& Przypomniała sobie, jak
kiedyś zrobiła taką uwagę przy Susan Baker i czym się to skończyło&
Co należy uczynić? zapytał niepewnie stryj Frederick.
Najlepiej ciągnijmy losy zaproponowała ciotka Melanie. To uczciwe wyjście.
Właściwie& jedyne uczciwe wyjście. O ile jest coś uczciwego w tej całej sprawie. Mecenasie
Atkins, dziwię się, że poradził pan Stephenowi&
Pan Brewster nie należał do ludzi słuchających czyichkolwiek rad przerwał sucho
mecenas. A wszyscy obecni zdawali sobie z tego doskonale sprawę.
Jestem pewna, że ktoś mu podsunął ten pomysł. Doktor Blythe&
Doktor Blythe przyjechał właśnie tego dnia, aby go zbadać. Skorzystałem z okazji i
poprosiłem go, żeby był świadkiem. Po prostu zrobił nam przysługę.
Cóż, dobrze przynajmniej, że mieszkamy blisko siebie. Nie będzie kłopotu ze zmianą
szkoły po trzech miesiącach.
A więc zacznie chodzić do szkoły! Ten pomysł spodobał się Patrickowi. Wszystko było
lepsze od panny Sperry. Chłopcy ze Złotego Brzegu chodzili do szkoły i uważali, że jest tam
bardzo wesoło. W każdym razie tak twierdził Jem. Co myślał na ten temat Walter, tego nie był
całkiem pewien.
Biedaczek! westchnęła sentymentalnie ciotka Lilian. Patrick nie mógł tego dłużej
znosić. Wstał i wyszedł z pokoju. Niech sobie ciągną losy! Wszystko jedno, kto go dostanie
pierwszy, kto ostatni i kto w środku.
W tym momencie przypomniał sobie, że kiedy w Złotym Brzegu zaciął się w palec i Susan
Baker powiedziała biedactwo , to wcale nie było mu nieprzyjemnie.
Och, ileż to zagadkowych rzeczy dzieje się na tym dziwacznym świecie!
Trudne dziecko, nie ulega wątpliwości stwierdziła ciotka Elizabeth. Ale naszym
obowiązkiem jest&
Och, nie! Nie nazywałabym go trudnym dzieckiem oświadczyły ciotka Fanny, która
nigdy nie zgadzała się z Elizabeth. Trochę jest dziwaczny, niedziecięcy, można by
powiedzieć. Zresztą, czemu się dziwią skoro mieszkał ze Stephenem? I ta jego matka& żadna
rodzina& żadne pochodzenie. A ojciec, który zrobił pieniądze w kopalni na zachodzie; Lecz
Patrick stałby się niebawem normalny, gdyby zamieszkał wśród rówieśników i wyrósł z tych
niemądrych wyobrażeń o i n n y m świecie.
Co za inny świat? jestem pewna, że Stephen&
Och, nie mam pojęcia. Po prostu jeden z jego głupich wymysłów. Panna Sperry jakoś się
o tym dowiedziała. To wyjątkowo przenikliwa kobieta. Sądzę, że podsłuchała rozmowę
Patricka z Walterem Blythe. Nigdy nie pochwalałam zażyłości Stephena z tą rodziną. Ale on,
naturalniej lekceważył moje zdanie. Panna Sperry martwiła się z powodu tych niemądrych
wyobrażeń. Powiedziałam jej, żeby nie przejmowała się, bo on na pewno z tego wyrośnie. Tak
niewielu ludzi rozumie psychikę dziecka. Gdybyście posłuchali pani Galbraith&
Och, dobrze wiemy, jaka jest stuknięta, gdy chodzi o wychowanie dzieci. Choć sądzę, że
odkąd wyszła za mąż&
Dobrze, już dobrze, ale nie ruszyliśmy z miejsca zagrzmiał stryj John.
Tego właśnie chciał Stephen zauważyła ciotka Fanny. Skłócili nas z sobą. Znałam
go jak zły szeląg. Cóż, skoro musimy odegrać przedstawienie&
A jak inaczej można załatwić tę sprawę? zapytała ciotka Lilian.
Nie zamierzam się z tobą sprzeczać, Lilian. Każde z nas będzie go miało u siebie przez
trzy miesiące. To zupełnie jasne. Potem on zdecyduje, kogo wybierze. Będzie musiał, czy mu
się to spodoba, czy nie. Wtedy już nie będzie losowania.
Patrick przypadł ciotce Elizabeth na wrzesień, pazdziernik i listopad. Zawołano go i wszedł
ociągając się. Ciotka Elizabeth pocałowała go i powiadomiła o wyniku losowania. Pocałunek
nie sprawił mu przyjemności. Nie cierpiał ciotki. Co innego całusy pani Blythe!
Po przyjezdzie do domu ciotki opuścił Oaklands bez cienia żalu pocałowała go
również kuzynka Amy. Bardzo dorosła młoda dama o krwistoczerwonych paznokciach.
Rzadko widywał zarówno kuzynkę Amy jak kuzyna Oscara. Ten niezmiennie zwracał się do
niego hallo, dzieciaku , kiedy tylko mieli okazję się spotkać i wydawał się wciąż nadąsany.
Ku wielkiej radości i ciotkę Elizabeth widywał rzadziej, niż się początkowo obawiał.
Zawsze miała mnóstwo zajęć. Organizowała klub brydżowy, bywała na przyjęciach i
wydawała je. Spotykali się przeważnie przy posiłkach, kiedy jej długa, końska twarz odbierała
mu apetyt. I to wspomnienie jej pocałunku& Oby nigdy tego nie zrobiła!
Wszyscy traktowali go niezwykle uprzejmie. Czuł, że wkładają w to mnóstwo wysiłku.
Każde jego życzenie byłoby spełnione, gdyby tylko je wyraził. Wreszcie odważył się.
W sobotnie, pazdziernikowe popołudnie poprosił nieśmiało o pozwolenie na przejażdżkę
autobusem. Na bardzo krótką przejażdżkę.
Ciotka tak się zdumiała, a nawet przeraziła, że jej podłużna twarz jeszcze się wydłużyła,
choć to się wydawało Patrickowi niemożliwe.
Kochanie, to ci się nie spodoba. Jeśli chcesz gdzieś pojechać, to Amy lub Oscar zabiorą
cię samochodem& dokąd zapragniesz.
Ale wyglądało na to, że Patrick nie chce nigdzie jechać, chyba że do Glen St. Mary. Na to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]