Indeks Indeks2==02==Niezapomniane romanse Lee Miranda NIEZAPOMNIANY POCAśÂUNEKConan Doyle Arhtur Studium w szkarśÂ‚acieDziaśÂ‚alnośÂ›ć‡ promocyjna na rynku usśÂ‚ug internetowych na przkśÂ‚adzie IDMnet302. DUO Marinelli Carol Australijski milionerMoorcock Michael Runestaff 4 Rune StuffNiekochana Katarzyna MisiośÂ‚ekFamily Connections Val BrownGrenville_Hilary_ _SćąĂ˘Â€Âšodka_WenecjaJak dobrze mieć‡ sć…siadaAnne McCaffrey Cykl Planeta piratów (1) Sassinak
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anusiekx91.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    - Ale coś ci przecież powiedział? - Kaczmarek dopił chłodną kawę i strącił fusy pod
    nogi. - Chyba nie przyszedłeś z pustymi rękami?
    - Nie denerwuj się, Biniu. Wypiłeś właśnie czarną kawę, a w twoim wieku trzeba już
    uważać na ciśnienie...
    - Jak ci zaraz pacnę! - Komisarz zamachnął się bynajmniej nie teatralnie swoją
    filiżanką z chodzieskiej porcelany.
    - No już dobrze, stary. To za ten żart na początku. Wyjątkowo słaby żart.
    - Powiesz w końcu?
    - Spruty nie był pewny, czy dobrze słyszał, ale ponoć obaj nieboszczycy, znaczy się
    świętej pamięci Wolski i Pióro, pracowali od miesiąca nad cholernie utajnioną sprawą. Tak
    tajną, że nie wiadomo nawet, czego dokładnie dotyczyła...
    - Też mi odkrycie! - wybuchnął Kaczmarek. - A może jeszcze ten twój kolega
    powiedział, że obaj zginęli w związku z tą sprawą?!
    - Skąd wiesz?
    Kaczmarek w ataku furii kopnął nogą w stolik, przewracając filiżankę. Nadchodzący z
    lodami kelner spojrzał na niego mało przyjaznie.
    - O co chodzi, panowie? - zapytał.
    - Nic takiego, proszę nie zwracać uwagi. - Krzepki wepchnął mu w dłoń piątaka, który
    natychmiast uśpił jego niepokój.
    Oglądając się na nich przez ramię, zniknął w cieniu lokalu. Jan postawił filiżankę
    kuzyna.
    - Szanowny kuzyn strasznie dzisiaj nerwowy - zauważył spokojnie.
    - Też byś się pieklił, gdyby zadzwonił do ciebie kretyn z Urzędu Miasta, który ma cię
    w garści tylko dlatego, że inni idioci postawili go na stanowisku wiceprezydenta! -
    Kaczmarek dał upust swojej starannie dotąd skrywanej niechęci do Konrada Bombki. - Ale
    wracajmy do sprawy, bo krew mnie tu zaraz zaleje...
    - A tego byśmy nie chcieli. - Krzepki miał teraz przed oczyma zaaferowaną twarz
    swojego kolegi z  Marynki . - Sprawa, za którą chodzili Wolski i Pióro, dotyczyła praw-
    dopodobnie bezpieczeństwa państwa. Sprutemu obiło się o uszy tylko tyle, że szło ponoć o
    jakieś listy...
    - Listy? Kogo do kogo?
    - Czort wie. Spruty nie potrafił mi powiedzieć niczego więcej. Zresztą, zaraz potem
    wystraszył się tego, co mi powiedział, i musiałem mu solennie obiecać, że nie podzielę się z
    nikim moją wiedzą.
    Kaczmarek zamyślił się nad pustą filiżanką. Ach, gdyby dorwać jakiś dziwny list!
    Gdybyż choć jeden z denatów miał przy sobie coś, co można by odczytać i rozszyfrować!
    Sprawa na pewno ruszyłaby z kopyta do przodu!
    - Zapytałeś go, co myśli o tym, że zabójca zabrał im dokumenty? - szturchnął
    Krzepkiego.
    - Tak. Ale nie potrafił mi odpowiedzieć. Stwierdził tylko, że to niezwykle tajemnicza
    historia...
    - Naprawdę? I powiadasz, że ten Spruty jest u nich analitykiem?
    Z ostatnich słów komisarza przebijała drwina, przemieszana za skrajnym rozżaleniem.
    Zrozumiał, że  Dwójka jest szczelna bardziej, niż podejrzewał. A to oznaczało, że Lekki i
    Szkot jeszcze długo będą go wodzić za nos.
    Nagle w głębi lokalu powstało jakieś zamieszanie i do ogródka wbiegł chuderlak w
    granatowym mundurze. Szybko zlokalizował komisarza i w te pędy dopadł do jego stolika.
    - Co jest, Nowak? Miałeś tu przyjść w wyjątkowej sytuacji. Stało się coś? -
    Kaczmarek poderwał się na równe nogi.
    - Ekspertyza z Warszawy - bąknął przodownik, podając przełożonemu szarą kopertę. -
    Właśnie przyjechała pociągiem.
    Szybko się spisali, pomyślał z uznaniem Kaczmarek o specach ze stolicy. Nowak miał
    nadzieję, że szef zapyta go o wizytę w magistracie, ale komisarz miał najwyrazniej inne
    rzeczy na głowie.
    - Brawo, Nowak. Jednak będą z was ludzie - spławił piegusa wątpliwym
    pochlebstwem i opadł na metalowe krzesełko.
    Gwałtownym ruchem rozdarł kopertę z nadrukiem Komendy Głównej. Wydobył z niej
    złożoną w czworo kartkę, zapisaną gęstym drukiem. U dołu widniała czerwona, rozmazana
    pieczątka z orłem.
    Kaczmarek natychmiast zabrał się za lekturę. Przez dłuższą chwilę przeżuwał dolną
    wargę, przebiegając zmrużonymi oczyma kolejne linijki. Na koniec głośno westchnął rzucił
    pismo na stolik.
    - Złe wieści, Biniu? - zagadnął Jan.
    - Raczej tak - odparł komisarz. - Pamiętasz, jak ci opowiadałem o zabójstwie pod
    Dworcem Głównym...
    - Tym w trzydziestym dziewiątym?
    - W trzydziestym ósmym. Morderca, którego nigdy nie złapano, zostawił wtedy na
    pruskim bagnecie swoje linie papilarne. Zleciłem porównanie tych śladów z odciskami
    palców pozostawionych na guziku odnalezionym w bramie niedaleko stąd przy twoim
    przyjacielu Januszu Piórze.
    - I co? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •