[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przeszukała hotel, lecz nie znalazła Minette. Pobiegła
do stróżówki, ale i to okazało się daremne.
Szła właśnie do Blaira, by mu o tym powiedzieć i
uprzedzić ewentualne skargi ze strony gości, gdy uj
rzała Claudię, nadciągającą jak burza od strony hallu.
- Gdzie byłaś, do diabła?! - rzuciła się na Sarah,
ignorując gości znajdujących się w zasięgu głosu. - Ta
twoja cholerna dziwka zdemolowała hotel! Takie rze
czy nie mogą się tu zdarzać! Proszę za mną! - rozkaza
ła gniewnie i ruszyła sztywno do swego biura. - Spójrz
na to! I na te zadrapnia!
Na dywanie widniała ciemna plama, a u podstawy
drzwi zauważyła ślady pazurów. Minette jednak nig
dzie nie było.
- Bardzo mi przykro - powiedziała Sarah - ale w jaki
sposób ona została zamknięta?
- Skąd mogę wiedzieć? Znalazłam ją tutaj. Ma zre
sztą cieczkę i powinna być zamykana.
92
"O, Boże - pomyślała Sarah, pełna poczucia winy. -
Ona może mieć rację. O tym akurat nie pomyślałam."
- Gdzie teraz jest?
- Zamknięta w schowku na miotły, gdzie nie może
już wyrządzić żadnych szkód. Nie chcę jej więcej
widzieć w hotelu, zrozumiano? Ani żadnych innych
napalonych dziwek - dodała.
Napotkawszy jej jadowite spojrzenie, Sarah nie
mrugnęła nawet okiem.
- Jeżeli masz mnie na myśli, to jesteś w błędzie -
powiedziała spokojnie. - Nie jestem ani trochę zain
teresowana panem Ravenem.
- Oszczędz mi dalszych opowieści o przypadkach.
Uwierzę ci, jeśli już nie pojawisz się tu po jego
przyjezdzie.
- Kiedy to będzie?
- Nie udawaj, że ci nie powiedział. Nie uwierzę w
ani jedno twoje słowo. Nie przypuszczam jednak, by
ci powiedział, że ma tylko mały udział w tym przed
siębiorstwie. Właścicielem jest mój ojciec i, między
nami mówiąc, my posiadamy większość akcji.
- Dlaczego więc spółka nazywa się Avenger? - spy
tała Sarah.
- Ponieważ podczas mojego pobytu w Stanach udało
mu się zmusić mojego ojca, by zgodził się na tę głupo
tę i mianował go dyrektorem.
"To do niego podobne" - pomyślała Sarah.
Claudia tymczasem ciągnęła:
- Lecz ten hotel będzie prowadzony tak, jak ja zech
cę, i nikt nie będzie mi się do tego wtrącał. Nawet
Garry. Zwalniam ciÄ™. Jestem jednak wielkoduszna i
93
jeśli chcesz uratować twarz, możesz powiedzieć An-
drew, że odchodzisz dobrowolnie z powodów osobis
tych.
Usłyszawszy to, Sarah poczuła, że ziemia usuwa się
jej spod stóp. Zdołała tylko zapytać:
- A co ze zniszczeniami w twoim biurze?
- Zostaw to mnie. Powiedz tylko Blairowi, że od
chodzisz.
Po tym pokazie złości Sarah pobiegła szybko spraw
dzić, czy spaniel jest bezpieczny. Otworzywszy scho
wek, znalazła drżącą Minete i choć pies był przerażo
ny, Sarah nie zauważyła śladów skrobania na drzwiach.
Jałowym jednak wydało się jej rozmyślanie nad tym,
czy zniszczenia w biurze Claudii były prawdziwe.
Wściekła była na siebie za to, że dała jej taką okazję.
Wiedziała przecież, że ta czyha tylko na sposobność,
by zaszkodzić. Zresztą znalazłaby ją, tak czy inaczej.
Pamiętała, że niedzielne popołudnia Blair na wolne,
więc do poniedziałku nic nie mogła zrobić.
Powróciwszy do stróżówki, zajrzała do kalendarza,
ale uświadomiła sobie, że nawet dom rodzinny jest
zamknięty, gdyż rodzice przebywali na urlopie. Pa
trząc na daty, zorientowała się nagle, że następnego
dnia przypadajÄ… jej dwudzieste trzecie urodziny. Jedy
nym prezentem, jaki spodziewała się otrzymać, była
nieprzyjemna rozmowa z Blairem, a potem prespekty-
wa utraty mieszkania.
Następnego ranka obudziła się bardzo wcześnie,
mimo iż przez większość nocy przysłuchiwała się pa
dającemu nieprzerwanie deszczowi i coraz głośniej
szemu szumowi wzbierającej rzeki. Zeszła na dół, by
94
sprawdzić, czy jest jakaś poczta. Skrzynka była pusta.
Po raz pierwszy nie dostała nawet życzeń urodzino
wych. Oczywiście można to było bez trudu wytłuma
czyć (nikt nie miał jej obecnego adresu, a rodzice byli
za granicą), ale tego ranka nie potrafiła myśleć racjo
nalnie, było jej poprostu żal samej siebie i czuła, że coś
ją ściska za gardło.
- Przestań - powiedziała jednak w końcu i żwawo
wróciła na górę, by się umyć i ubrać.
Jadła właśnie śniadanie, gdy zadzwonił Blair.
- Zastanawiałem się, jakie ma pani plany na dzisiej
sze zajęcia.
Nie wiedziała, czy Claudia zdążyła już porozma
wiać z nim.
- Cóż, zgłosiły się tylko trzy osoby i ze względu na
pogodę nie moglibyśmy opuścić hotelu - odparła. "A
Min nie może służyć jako model" - pomyślała.
- To oczywiste. Czy mam odwołać zajęcia?
Zgodziła się, a potem pomyślała, że Blair zna sytu
ację i próbuje uczynić ją dla niej łatwiejszą. Po tym
jednak, jak została wmanewrowana w tę pracę, nie
przejmowała się wymówieniem i "utratą twarzy", jak
to nazwała Claudia.
Z jakiegoÅ› powodu sugestia Garricka, by namalo
wała autoportret, zapadła jej w pamięć. Tak, zrobi
sobie taki prezent na urodziny. Poszła do swej małej
pracowni na wieżyczce i pracowała tam do pózna.
Potem poczuła głód i postanowiła przygotować sobie
urodzinowy obiad. RobiÄ…c czekoladowy suflet, pomy
ślała gniewnie, że nie zaszkodzi jej nabranie wprawy
w gotowaniu. Przygotowywanie jedzenia może się
95
okazać ceną, jaką będzie musiała zapłacić za dalszą
niezależność.
Robiła sałatkę, gdy ktoś zadzownił do drzwi.
W drzwiach stał Tristram z przylepionymi do czoła
mokrymi włosami i trzymał niezgrabnie bukiet kwia
tów.
- Och, wspaniale, że cię zastałem, Sal. Wszystkiego
najlepszego z okazji urodzin.
Podziękowała mu zaskoczona jego pamięcią. Został
na obiad i Sarah znalazła nawet butelkę wina,która
wzięła się nie wiadomo skąd. Może alkohol sprawił, że
opowiedziała mu o upartym wtrącaniu się Garricka w
jej życie.
- Jesteś pewna, że ten suflet nie był przeznaczony
dla niego? - spytał. - Nie mogłaś przecież przygotować
[ Pobierz całość w formacie PDF ]