[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niego i pocałować go w policzek, by się rozluznił, a na jego twarzy
ponownie zagościł uśmiech. Odwróciła wzrok, czując ściskanie w gardle.
Założyła ciemne okulary, by nie dostrzegł, że błyszczą jej oczy.
- Pomyślałem, że pojedziemy do Kesariani na górze Hymmetos.
Skinęła tylko głową. Alexandros spojrzał na nią, nie usłyszawszy
odpowiedzi.
- Kallie, słyszałaś, co powiedziałem?
Nagle wszystkiego było już za wiele. Nie mogła dłużej tego w sobie
tłumić - nie po ostatniej nocy. Jeśli czegoś nie powie, udusi ją poczucie
winy.
Azy zniekształciły jej głos.
- Alexandros, nie miałam pojęcia... Przysięgam... Nie zrobiłam tego... I
nie wiedziałam o tym wszystkim... o fuzji...
Przełknęła głośno ślinę, a łzy ciekły jej po policzkach. Objęła się mocno
ramionami w obronnym geście. Alexandros zaklął pod nosem i zatrzymał
się
108
na poboczu. Dał znak ochroniarzom, że wszystko jest w porządku.
Obrócił się do Kallie, zdjął jej okulary i położył dłonie na jej ramionach.
Była cała czerwona od płaczu.
- O czym ty mówisz?
- Thea... powiedziała mi... - Kallie ze wszystkich sił starała się opanować
i wytarła oczy, ale twarz Alexandrosa wciąż była rozmyta.
- Co? - zmarszczył brwi.
- Rozmawiałyśmy... Thea powiedziała mi, co się wtedy działo... Po tym
jak...
Zcisnął jej ramiona tak mocno, że wykrzywiła się z bólu. Po chwili puścił
ją i oparł się na fotelu. Napad płaczu mijał. Widziała już wyraznie. Jego
oczy były ciemne, nieprzeniknione.
- Nigdy nie czytałam tamtego artykułu, Alexan-dros. Nic nie wiedziałam,
przysięgam.
Jego glos. był nienaturalny, mechaniczny, jak gdyby tłumaczył coś mało
pojętnemu dziecku.
- Wydrukowali rozmowy... Prywatne rozmowy, które prowadziłem tylko
z tobą. Nie masz pojęcia, jak bardzo tego teraz żałuję. Widziałem dowody
w ich komputerze - to był twój adres mailowy. Chcesz powiedzieć, że
dałaś komuś hasło?
Pokręciła głową z rezygnacją. Oczywiście, że sama nie dała nikomu
hasła!
Nie mogła powiedzieć mu prawdy. I nie chodziło już tylko o Eleni i jej
bliskich. Choć bała się o nich, po ostatniej nocy jeszcze bardziej
przerażała ją wizja przyszłości bez Alexandrosa. Nieważne, że ich
małżeństwo od początku nie miało trwać wiecznie. Czy była gotowa
przyznać się do winy tylko po to, by zostać z Alexandrosem jeszcze przez
chwilę? Z powrotem założyła ciemne okulary.
109
Alexandras wzdrygnął się. Po co Kallie utrzymywała, że jest niewinna?
Uderzyła go myśl, że próbuje wzbudzić w nim współczucie. Chce złapać
go w pułapkę, manipulować nim, sprawić, by porzucił swoje podejrzenia.
Na co miała nadzieję? Na zmianę warunków ich porozumienia? Na to, że
jej coś zaproponuje? Udało jej się już przeciągnąć na swoją stronę Theę!
Nachylił się nad nią i znów zdjął jej okulary.
- Nie chcę, żebyś już więcej wspominała o przeszłości. To już nie ma
żadnego znaczenia.
Przemknęło mu przez myśl, że gdyby nie przeszłość, nie byłoby jej tu z
nim, ale nie zastanawiał się nad tym dłużej.
- Jedyne, co się liczy w tej chwili, to...
Kallie poczuła, jak rączka przy drzwiach w samochodzie wbija jej się w
plecy. Alexandres przysuwał się coraz bliżej. Ujął jej głowę w dłonie, by
nie mogła mu się wyrwać, ale zamiast brutalnego, namiętnego pocałunku,
którego się spodziewała, całował ją czule i delikatnie. Tak samo jak w
nocy sprawił, że cały świat przestał dla niej istnieć. Nie liczyło się nic
poza nimi.
Bez żadnego ostrzeżenia odsunął się od niej, z powrotem położył dłonie
na jej ramionach i spojrzał głęboko w zdumione oczy.
- Widzisz? Tylko o to powinniśmy się martwić. Jeszcze przez chwilę
będziemy małżeństwem.
110
- Nie zaproponuję ci wina...
Kallie pokręciła nerwowo głową. Ciemne szkła zasłaniały jej oczy.
Siedzieli na odludnej polance niedaleko kapliczki, która znajdowała się
nieco ponad dwunastowiecznym klasztorem Kesariani. Wydawało się, że
stanął między nimi rozejm.
Thea przygotowała dla nich ucztę, ale Kallie straciła apetyt, choć musiała
przyznać, że to do niej niepodobne. Wciąż wracała myślami do
poprzedniej nocy. W oczekiwaniu na kolejną? Lub na kolejne?
W nocy do ich sypialni tylko raz wtargnęła twarda rzeczywistość - gdy
Alexandros wspomniał o zabezpieczeniu. Powiedziała mu, że bierze
tabletki antykoncepcyjne. Choć pewnie uznał to za oznakę rozwiązłości,
tak naprawdę stosowała je z powodu bolesnych, nieregularnych
miesiączek. Przypomniała sobie, że ostatnio zmieniła tabletki. Może to
była przyczyna jej huśtawki nastrojów.
- O czym myślisz?
Kallie zarumieniła się po cebulki włosów.
- O niczym. - Sięgnęła po kawałek chleba i sera, zastanawiając się
gorączkowo, co mogłaby powiedzieć, by uniknąć jego surowego wzroku.
- Byłam zaskoczona... Alexandros uniósł brew.
- Może nie tyle zaskoczona, co zaintrygowana, gdy usłyszałam o
ogromnym sukcesie Kouros Shipping. Thea powiedziała mi, że na chwilę
przyszłość firmy stanęła pod znakiem zapytania... ale teraz jest chyba
wprost przeciwnie - wzruszyła ramionami, żałując, że w ogóle poruszyła
ten temat. - Po
111
prostu... zawsze mówiłeś, że nie masz w sobie instynktu walki...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]