Indeks IndeksGraham Heather Gorączka nocy 02 Szmaragdowy aniołHeather_Allison_Zapach_szczescia2. Graham Heather Sztuka miłościAllison_Heather_ _Romantyczne_oświadczyny251. Green Abby WFarmer, Philip Jose World of Tiers 04 Behind the Walls of Terra09 Dzieci szcz晜›cia Carey Suzanne Dar śźyciaŻycie i czasy Michaela KBarbara Elsborg Digging Deeper (pdf)Cierpienia_mćąĂ˘Â€Âšodego_Wertera_ _J._W._Goethe
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    - odparła, walcząc z nadciągającą falą bólu.
    - Ożeniłbym się z tobą, nawet gdyby nie było dziecka
    - wtrącił. - Ze względu na nie chcę wziąć ślub właśnie teraz.
    Nie był nawet pewien, czy to usłyszała, ponieważ była
    w trakcie wykonywania oddechów.
    - Ożeniłbyś się ze mną, gdyby nie było dziecka? - po-
    wtórzyła.
    - Oczywiście. Przecież cię kocham.
    - Kocha mnie - wyszeptała, uśmiechając się promiennie.
    - Tak, kochanie. - Pani Monroe odgarnęła jej włosy
    z czoła. - Na pewno cię kocha.
    158
    S
    R
    - I ja go kocham. - Zwróciła spojrzenie na Parkera. -I ja
    cię kocham.
    Zcisnęła mocno jego dłoń, gdy rozpoczął się kolejny
    skurcz.
    - Zawołam sędziego - powiedział Parker, gdy poczuła się
    lepiej.
    W poczekalni, oprócz sędziego siedział również ojciec
    Abby, więc Parker poprosił ich obydwu do środka.
    - Jest i doktor - poinformowała pani Monroe, gdy do sali
    wszedł ubrany na zielono mężczyzna,
    Parker ponownie ujął dłoń Abby.
    - Moi drodzy, zebraliśmy się tutaj...
    - Jak często następują skurcze?
    - ...by połączyć Abigail i Parkera...
    - Czy może mi pani dać znać, kiedy zacznie się następny?
    - ...węzłem małżeńskim.
    - Rozwarcie na dziewięć centymetrów. Zawiadomcie salę
    porodową, że już jedziemy.
    Pielęgniarka uniosła wezgłowie łóżka Abby. Parker ge-
    stem dał do zrozumienia sędziemu, żeby się pospieszył.
    - Czy ty, Parkerze...
    - Tak.
    - Czy ty, Abigail...
    - Taaak!
    - Nie przyj, Abby. Jeśli zamierza pan uczestniczyć w po-
    rodzie, proszę włożyć fartuch.
    - W takim razie ogłaszam was mężem i żoną.
    Parker pocałował Abby w czoło i pobiegł, by włożyć
    fartuch. Dwadzieścia pięć minut pózniej maleńka Elizabeth
    159
    S
    R
    Jayne Laird głośnym krzykiem powitała swych rodziców.
    EPILOG
    - Czyż ona nie jest śliczna? - zapytała Abby, tuląc w ra-
    mionach swą córeczkę.
    - Nie tak piękna, jak jej mama - stwierdził Parker. - Jesz-
    cze - dodał szybko, gdy uniosła brwi.
    - Naprawdę ożeniłbyś się ze mną, gdyby jej nie było?
    - Oczywiście - zapewnił, przysuwając sobie krzesło do
    łóżka. - Ale cieszę się, że jest. Poczęła się na Colombe,
    zupełnie jak moja miłość do ciebie. - Spojrzał w pełne łez
    oczy Abby. - Przewróciłem ci życie do góry nogami, prawda?
    - mruknął.
    - Jak możesz tak w ogóle mówić? - obruszyła się.
    - A twoje studia?
    - Przecież nadal będę mogła chodzić na zajęcia. Ty bę-
    dziesz wtedy zajmował się dzieckiem.
    - Będę miał na to czas? - Uśmiechnął się. - Oczywiście!
    Jay całkiem niezle sobie poradził pod moją nieobecność.
    - Niezle? Raczej doskonale!
    - Na tyle dobrze, że mogę przekazać mu część obowiąz-
    ków związanych z zarządzaniem firmą - przyznał.
    - Powiedziałeś mu to?
    - Jeśli chodzi o ścisłość, on powiedział to mnie. Miał
    rację. Może nie zgadzamy się co do metod, ale mamy prze-
    160
    S
    R
    cież wspólny cel. Aha, byłbym zapomniał. Moja żona uwiel-
    bia podróże, czyż nie?
    - Obawiam się, że twoja żona będzie w najbliższym cza-
    sie trochę zajęta - stwierdziła Abby, spoglądając czule na
    trzymane w ramionach zawiniątko.
    - Moja żona pojedzie w podróż poślubną - zadecydował.
    -Do... Włoch. Zabierzemy Elizabeth ze sobą.
    Spojrzał na nią, wyraznie spodziewając się, że powie mu,
    jaki jest wspaniały.
    - A czy zapytałeś mnie, czy chcę dokądkolwiek jechać?
    - odparowała. - Czy zapytałeś, czy mam ochotę zabierać
    niemowlę w tak daleką podróż?
    Parker wyglądał na szczerze zaskoczonego.
    - Nie, ale sądziłem, że chciałabyś mieć miesiąc miodowy.
    - Chcę - zgodziła się. - Chcę pojechać na Colombe.
    Na jego twarzy zagościł tajemniczy wyraz.
    - Co się stało? - zaniepokoiła się. - Czyżbyś pokłócił się
    z panem Ramsdellem? Nie możemy już zatrzymać się na jego
    wyspie?
    - Możemy tam jechać, gdy tylko będziemy mieli na to
    ochotę - oznajmił Parker z pełnym samozadowolenia uśmie-
    chem. - Kupiłem ten dom. Dla ciebie.
    - I wyspę też?
    - Też. - Skinął głową.
    - Jeszcze nikt nigdy nie podarował mi wyspy - wyszeptała
    wzruszona.
    161
    S
    R
    - A mnie nikt do tej pory nie dał dziecka! - odparł Parker,
    z uśmiechem gładząc maleństwo po policzku.
    162
    S
    R [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •