[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Paradise. A jeśli chodzi o Maksa, to faktycznie
grałem w kilku jego sztukach. Gdy go po-
znałem, był dopiero na starcie, starał się zainte-
resować kogokolwiek z branży swoimi sztuka-
mi. Mogę tylko podziwiać jego upór i deter-
minację, naprawdę ciężko zapracował na swoją
pozycję. Wiem, że Mike dwadzieścia lat temu
zbił majątek na jakimś hiszpańskim galeonie,
który wiózł złoto Inków i zatonął, lecz Max
nigdy nie wziął od niego złamanego dolara,
choć dziadek chciał sponsorować wystawienie
jego sztuki. Więc nie myśl, że przyjechał tutaj,
żeby zadbać o swój spadek, bo nie ma w tym
ziarna prawdy. A jak było w łóżku?
Wspaniale... bezwiednie przyznała roz-
marzonym tonem. Ty draniu!
To doskonała wiadomość. Roześmiał się.
Wcale nie, bo nic się tak naprawdę nie
zmieniło. Odkąd się tu zjawił, ciągle mnie nabie-
rał, a teraz jeszcze twierdzi, że mam wobec niego
dług wdzięczności. Bo zgodził się zagrać w za-
stępstwie za ciebie.
266 Heather Graham
Przykro mi stwierdził obłudnie. Ale
skończył też za ciebie tekst.
Wielka mi zasługa! Myślisz, że sama bym nie
dała rady? powiedziała ze złością.
Jak długo jeszcze będziesz wszystkim wokół
udowadniać, jak wiele jesteś warta? Pochowałaś
męża, wychowałaś córkę, spełniłaś swoje marze-
nie o teatrze. Jesteś twarda jak skała, nikt nie ma
co do tego wątpliwości. A jednak czegoś ci brak.
Czegoś, co jest najważniejsze w życiu. Kogoś
naprawdę bliskiego. Kogoś, kogo naprawdę byś
potrzebowała, a on ciebie. Piszesz świetne sztuki
na różne tematy, ale jeden wykorzystaj nie na
scenie, ale w realnym świecie. Sztuka miłości. Nie
graj jej, po prostu przeżyj.
Urwał, bo podszedł Scott, gotowy do próby
światła i nagłośnienia.
Kiedyś już pozwoliłam sobie na ten luksus
i jak się to skończyło? Kevin wsiadł do samolotu
i zostałam wdową. Nie chcę drugi raz przeżywać
tego samego. Podniosła się i cmoknęła go
w policzek. Co ja bym bez ciebie zrobiła? Tak się
cieszę, że nie dostałeś tamtej roli. Wiem, że
egoistka ze mnie, ale nic na to nie poradzę.
Nie dała mu szansy na odpowiedz, bo zniknęła
w łazience, by się przebrać w kostium czaro-
dziejki.
Było to bez wątpienia najlepsze przedstawie-
nie, jakie kiedykolwiek zagrali w ośrodku opieki
w Paradise.
Sztuka miłości 267
Max wprawdzie nie lubił występować, ale
aktorem był świetnym. Ogr uzyskał najwięcej
braw i wywołał najwięcej salw śmiechu, a gdy
schodził ze sceny ramię w ramię z piękną czaro-
dziejką, niektórzy widzowie ocierali ukradkiem
łzy wzruszenia.
Przed opuszczeniem ośrodka Aurora zajrzała
do pokoju zajmowanego przez Mary i Mike a.
Zastała tam Maksa, który zmył z twarzy charak-
teryzację ogra i znów wyglądał zatrważająco
przystojnie. Cała trójka pochłonięta była roz-
mową na temat nowego domu, który świeżo
upieczeni małżonkowie zamierzali wybudować.
Lekarz prowadzący Mary zdecydował, że po
upływie tygodnia będzie mogła opuścić ośrodek,
Mike zaś miał pozostać w nim parę tygodni
dłużej. Aurora weszła w samą porę, by usłyszeć
deklarację Maksa, że przed powrotem do Nowego
Jorkurozejrzysięzagodnązaufaniafirmąbudow-
laną.
Wspaniałe przedstawienie, kochanie po-
chwaliła babcia. Chyba najlepsze jak do tej pory.
Tak jest. Najlepsze potwierdził jej mąż.
A teraz zmykajcie, dzieciaki. Jako nowożeńcy
potrzebujemy odrobiny prywatności, zanim za-
padniemy w drzemkę, co się może zdarzyć w każ-
dej chwili.
Tak, tak, idzcie już. Słyszałam, że będziecie
razem pracować?
Słucham?!
Max pomógł tobie, więc ty pomagasz jemu.
268 Heather Graham
Wiesz chyba, że na poniedziałek musi skończyć
tekst. Na pewno wiesz, skoro zgodziłaś się po-
móc. Idzcie, macie mało czasu.
Na pewno sobie poradzicie? upewniła się
Aurora.
Oczywiście. Sio. Mike machnął na nich
ręką.
W takim razie uciekamy. Max podniósł się,
pocałował dziadka w czoło, a nową babcię w po-
liczek.
Aurora niechętnie poszła w jego ślady, ucało-
wała Mike a, poprawiła babci włosy i zatrzymała
się na środku pokoju, wyraznie nie spiesząc się do
wyjścia. Max, który czekał już na korytarzu,
zajrzał przez uchylone drzwi.
Do roboty! Chwycił ją za łokieć. Raz, raz,
nie mamy czasu.
Nawet gdy znalezli się już na zewnątrz, nie
zwolnił uścisku.
Nie ma mowy! sprzeciwił się, gdy za-
proponowała, że pojedzie swoim autem. Nie
jesteś zbyt chętna do spłacania długu, jeszcze byś
mi uciekła w siną dal. Jak skończymy, odwiozę
cię, obiecuję.
Nie widząc innego wyjścia, zacisnęła usta
i wsiadła do sportowego auta Maksa. Przez całą
drogę nie odezwała się ani słowem, dodatkowo
poirytowana tym, że perfekcyjnie prowadził.
Gdy znalezli się w motelu, Max od razu
włączył komputer i sięgnął po oprawiony tekst.
Najpierw go przeczytaj, potem wyjaśnię,
Sztuka miłości 269
czemu nie mogę z niego skorzystać. Na końcu
pokażę ci, co do tej pory zrobiłem.
Rzucił jej sztukę i zabrał się do pracy. Aurora
wpatrywała się w niego przez dłuższą chwilę,
wreszcie usiadła na fotelu i otworzyła skrypt. Nie
minęło pięć minut, a już nie pamiętała o bożym
świecie, tak bardzo wciągnęła ją akcja. Raz po raz
wybuchała śmiechem, ponieważ tekst nasycony
był inteligentnymi, uszczypliwymi bon motami.
Pod koniec pierwszego aktu przeniosła się na
podłogę przy łóżku, w połowie drugiego usadowi-
ła się wygodnie na łóżku, z poduszką za plecami.
Gdy po raz kolejny zaśmiała się sama do siebie,
Max odwrócił się od komputera i spojrzał na nią
przyjaznie.
Masz ochotę na kawę? Albo coś do jedzenia?
Poproszę o kawę. Podniosła na niego
rozbawione spojrzenie. Tylko że tu nie ma
hotelowego serwisu, więc coś przyniosę z baru.
Nie, sam się przejdę, przyda mi się chwila
oddechu. Wezmę też pizzę.
Max! zawołała, gdy był już przy drzwiach.
Co takiego? Nie lubisz pizzy?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]