[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiem, którędy wymknąć się ukradkiem i gdzie schować,
tak żeby nikt mnie nie znalazł.
Z typowym dla prawników sceptycyzmem Sterling
ponownie zaprotestował; tym razem stwierdził, że kiedy
ci geniusze od efektów specjalnych dowiedzą się, o co
chodzi, mogą zażądać ogromnej sumy za milczenie.
- Mylisz się, staruszku - oznajmiła tonem, z którego
jasno wynikało, że nie zamierza zmienić decyzji. - To
są porządni, uczciwi ludzie. Poza tym nie wiedzą, że je
stem Kate Fortune. Co najwyżej stwierdzą, że jestem
w zmowie z medium. Swoją drogą dzięki mnie Irina Iva-
nova osiągnie największy sukces w swoim życiu.
Lindsay uzgodniła z Jessicą, że Annie zostanie u nich
na noc; Chelsea siÄ™ ucieszy, Frank zaÅ› przygotuje dzie
ciakom kolację, a potem położy je spać.
Tego wieczoru, kiedy ich matki odjechały kabrioletem
Jess do rezydencji Fortune'ów na seans spirytystyczny,
dziewczynki zostawiły Franka z Carterem w kuchni, by
pozmywali po kolacji, a same udały się do pokoju Chel
sea, żeby pobawić się lalkami.
- Zdradzić ci tajemnicę? - spytała Annie, kiedy
wyjęły talerze i zaczęły szykować podwieczorek dla
lalek.
Chelsea skinęła głową.
SUZANNE CAREY
200
- Mama i doktor Steve całowali się. Nie wiedzą, że
ich widziałam.
Jej przyjaciółka zmarszczyła z namysłem czoło.
- Myślisz, że się pobiorą?
- Nie wiem. Chciałabym. Lubię Stephena. Mamusia
też go lubi. Częściej się przy nim uśmiecha.
Chelsea opowiedziała Annie o ślubie swojego kuzyna
Michaela.
- Byłam druhną. Szłam nawą i sypałam przed panną
młodą kwiatki. Może jak twoja mama będzie brała ślub,
też będziesz druhną.
Annie jednak mniej interesował sam ślub, bardziej zaś
kwestie praktyczne, takie jak: czy Jess ze Stephenem po
stanowią zamieszkać w Anglii, czy zostaną tutaj, w Min
nesocie.
- Tu zostaniecie - oświadczyła stanowczym tonem
Chelsea. - I wtedy zawsze się będziemy ze sobą bawić
i zawsze będziemy się przyjaznić.
Przybywszy do rezydencji pół godziny przed czasem,
Lindsay i Jess podały wierzchnie okrycie służącej.
- Wiesz co? - Lin rozejrzała się po przestronnym ho
lu. - Mamy na zbyciu kilka minut. Zamiast siedzieć bez
czynnie w salonie, może oprowadzę cię po domu?
Jess chętnie przystała na propozycję. Głównie chciała
zobaczyć obrazy przedstawiające Benjamina Fortune'a;
ciekawa była, jak wyglądał jej dziadek.
W sali bilardowej wisiał portret, który najbardziej ją za
intrygował. Benjamin, dumny właściciel rancza w Clear
Springs w stanie Wyoming, które wciąż było w posiadaniu
DAR %7Å‚YCIA
201
rodziny, stał w wyrazem rozbawienia na twarzy, jakby
śmieszył go pomysł pozowania do portretu. Ubrany po
kowbojsku w dżinsy i spłowiałą dżinsową koszulę, spra
wiał wrażenie człowieka pewnego siebie, który mimo
swoich pięćdziesięciu kilku lat nadal może się podobać
kobietom.
Z artykułów, które Jess czytała na temat Moniki Ma
lone, wynikało, że właśnie podczas romansu z Benem
dawna gwiazda filmowa dowiedziała się, że Jake nie jest
synem Bena. Oboje byli wówczas piękni i młodzi, a o ich
romansie mówiła cała śmietanka Minneapolis.
Zdaje się, że babcia nie była jedynym podbojem Ben
jamina Fortune'a, pomyślała Jess. Przypuszczalnie nie li
czył się ze swoją żoną, którą zdradzał na prawo i lewo.
Jako kobieta, którą również mąż zdradzał, czuła wrogość
do mężczyzny na płótnie. A jednocześnie nie mogła ode
rwać od niego wzroku; szukała między nim a sobą ja
kiegoś podobieństwa rodzinnego.
Skończyła oglądać bibliotekę, jadalnię i salon, kiedy
w holu pojawiła się Rebeka w towarzystwie Gabriela De-
vereax. Wyraznie niezadowolona z obecności przystojne
go ciemnowłosego detektywa, zwróciła się szeptem do
Lindsay, że niestety nie udało się jej zniechęcić go do
seansu. Stephen, który również był zaproszony, dołączył
kilka minut pózniej. Otoczywszy Jess ramieniem, roz
glądał się z zaciekawieniem po eleganckiej rezydencji.
Wszyscy czekali na przybycie medium.
Irina Ivanova, pulchna, lekko szpakowata kobieta
ubrana na ogół w różne odcienie fioletu, przyjechała pun
ktualnie. Rebeka przedstawiła ją obecnym, po czym na-
SUZANNE CAREY
202
radziwszy się z madame Ivanovą, oznajmiła, że seans od
będzie się w jadalni.
Podczas gdy uczestnicy zajmowali miejsca wokół sto
łu, pani Laughlin, gospodyni Jake'a, ruszyła na poszu
kiwanie świec. Wróciła z dwoma wielkimi świecznikami.
Kiedy zapalono świece, madame Ivanova poprosiła,
aby w pokoju zgaszono światła i zaciągnięto zasłony.
Półmrok, drgające płomienie, których blask odbijał się
w lustrach, zawodzÄ…cy wiatr znad jeziora, wszystko to
tworzyło niesamowitą atmosferę.
Madame Ivanova skinęła z zadowoleniem głową.
- Czy przyniosła pani jakiś przedmiot należący do
osoby zmarłej? - zwróciła się do Rebeki.
Rebeka podała medium wysadzany brylantami złoty
zegarek, który rok przed śmiercią Ben podarował żonie.
Madame Ivanova przez chwilę trzymała zegarek w dłoni,
po czym przytknęła go do czoła, jakby chciała poczuć
niewidoczne wibracje, i w końcu ułożyła go przed sobą
na stole.
- Czy chcecie zadać jakieś konkretne pytania?
- Siostra i ja pragniemy usłyszeć głos naszej matki.
Mamy nadzieję, że doradzi nam, jak pomóc Jake'owi.
- Doskonale - oznajmiło medium, wyciągając jedną
rękę do Lindsay, drugą do Rebeki. - Teraz wezmy się
wszyscy za ręce, zamknijmy oczy i starajmy się przy
wołać ducha Kate Fortune.
Mimo jawnego sceptycyzmu Gabriel Devereax posłu
sznie wykonał polecenie. Ale po kilku minutach, gdy
zbiorowa koncentracja i wielokrotnie powtarzane prośby
medium, aby Kate raczyła zaszczycić ich swoją obec-
DAR %7Å‚YCIA 203
nością, nie przyniosły skutku, detektyw zaczął się wiercić
niespokojnie. Wreszcie nie wytrzymał.
- Zrezygnujmy z tej zabawy. Przecież wiadomo, że
takie seanse to robienie ludzi w konia.
Rebeka syknęła gniewnie, bo nagle pojawiła się świet
lista postać przypominająca Kate. W tym czasie Kate sta
ła w sypialni na górze, słuchając przez głośniki okrzyków
zaskoczenia, które rejestrowały mikrofony ukryte w sta
rym kredensie.
- Przybywam do was, moje dzieci - rzekła lekko
ochrypłym głosem. Miała na sobie zapinaną pod szyją
wieczorową suknię, którą obie córki natychmiast rozpo
znały.
W jadalni na dole zapadła cisza. Kiedy madame Iva-
nova zemdlała z wrażenia, nikt tego nie skomentował,
wszyscy bowiem sądzili, że jest w transie. Po chwili ciszę
przerwał Gabriel Devereax:
- Nie wiem, jak ona to robi! - zawołał ze złością.
Ale wiem, że to jedno wielkie oszustwo!
Rebeka wbiła paznokcie w jego ramię.
- Zamknij siÄ™, do cholery! Bo ciÄ™ zabijÄ™! Jak Boga
kocham!
Lindsay, zawsze taka opanowana i rozsądna, drżała
na całym ciele. Oczy lśniły jej od łez, czego Kate jednak
nie widziała, gdyż obraz, jaki malutka kamera wideo
przekazywała do sypialni na górze, miał nie najlepszą
rozdzielczość.
- Mamo, czy to naprawdÄ™ ty?
Hologram zamigotał, po czym stał się bardziej wyra
zisty.
204 SUZANNE CAREY
- Tak, to ja. Dlaczego mnie wezwaliście?
Raptem Kate uświadomiła sobie, jakie to musi być
niesamowite przeżycie dla jej córek: widzą ją, słyszą,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]