[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Roberta. Na szczęście zbliżała się do nieb Sally.
Dlaczego tutaj sterczycie? Chodzcie do środka. Przygotowałam steki i zaraz podam coś
do picia. Och, jaki śliczny chłopczyk! krzyknęła z zachwytu. Przebyłeś długą drogę, mój
mały. Na pewno jesteś zmęczony i głodny.
Ponieważ zaraz po przyjezdzie Scott poszedł odprowadzić konie, nie mógł uczestniczyć
w sprzeczce, ale Juliana była pewna, że stanąłby po stronie siostry. Kiedy wrócił, Pat, Owen i
dziecko siedzieli już na werandzie. Scott podszedł do matki i serdecznie ją ucałował. Ojca
zbył obojętnym uściskiem dłoni. Oboje, on i jego siostra traktowali Roberta jak persona non
grata, co wcale nie podobało się Julianie. Zaskoczyło ją natomiast to, że Robert i jego była
żona zachowywali się jak starzy dobrzy przyjaciele. Siedzieli na wiklinowej kanapce, czule
się do siebie uśmiechali i opowiadali dowcipy.
Musieli być piękną parą pomyślała Juliana. On ze swymi czarnymi włosami i jego
żona z burzą rudych kosmyków. Trzeba przyznać, że czas im służy .
Aż trudno było uwierzyć, że to, co na temat ich małżeństwa opowiadał Scott, było
prawdą. Niemożliwe, by ci kulturalni ludzie darli z sobą koty. Teraz, po dwudziestu latach,
zdrady Roberta zostały wybaczone, a oni mieli nareszcie pretekst, by się spotkać.
Scott objął Julianę ramieniem i zaprowadził ją do rodziców.
Mamo, czy poznajesz Julianę?
Stało się dla niej jasne, że Scott nie będzie ukrywał, w jakiej są zażyłości. Jego gest
wywołał zdziwienie na twarzy Roberta. Ciekawe, czy był zazdrosny. Dlaczego Scottowi się
tak spieszyło? Nie mógł poczekać aż sama znajdzie odpowiedni moment? A może
niepotrzebnie panikuje. Przecież Scott mógł ją objąć tak po prostu, z czystej sympatii.
Kiedy byłaś dzieckiem miałaś takie piękne, długie włosy powiedziała Buffy Austen,
posyłając jej ciepły uśmiech. Oczywiście, do czasu gdy nasz Scottie nie oblepił ci ich gumą
do żucia. Co się z tobą działo od tamtego czasu? Robert mi mówił, że doskonale dajesz sobie
radę. Nie wyobrażasz sobie, jak się cieszymy, że pomogłaś naszemu wnuczkowi przyjść na
świat. Wiele razy chciałam odwiedzić Pat, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. Robert i ja
martwiliśmy sie o naszą córkę, ale ona nie chciała słuchać naszych rad. Ostatecznie Robert
uspokoił mnie, że jeśli w pobliżu będzie Sally i Scott, naszej dziewczynce nic się nie stanie.
Poza tym wiedzieliśmy, że ty tu będziesz. Nie mogliśmy trafić lepiej. Robert twierdzi, że
jesteś doskonałym lekarzem i wróży ci wspaniałą przyszłość.
Wiele zawdzięczam nauczycielowi odpowiedziała na pochwałę Juliana.
Czy podczas porodu wystąpiły jakieś komplikacje? zainteresował się Robert.
Nic poważnego, ale cieszę się, że sprowadziliśmy tutaj Pat. Rodzenie w idiańskim
szałasie wiąże się z ogromnym ryzykiem.
Wzrok Pat zepsuł przyjemną atmosferę panującą na werandzie. Towarzystwo umilkło. Na
szczęście Sally wzięła sprawę w swoje ręce. Roberta zapędziła do pieczenia steków, Buffy do
robienia sałatki, a Julianę do przyrządzenia kukurydzy. W domu Cardonów zawrzało jak w
ulu. Takim pamiętała go z czasów dzieciństwa i wierzyła, że w jego dwóch set letniej historii
było więcej takich gwarnych, radosnych dni jak ten. Kalifornijczycy słynęli ze swej
gościnności i urządzania zabaw i festynów. Ponieważ dom Scotta był w remoncie, Pat, Owen,
Robert, Buffy i studenci rozlokowali się w domu Sally. Przed kolacją przybyli z Santa
Barbara rodzice Owena. Zaproszenie przyjęli również Chauncey i jej rodzice. Mając nadzieję
na chwilę rozmowy z Robertem, Juliana usiadła koło niego podczas obiadu. Ku jej
niezadowoleniu przyłączył się do nich Scott, ciągnąc z sobą wiklinowy fotel.
Miło cię znowu zobaczyć. Juli ano powiedział Robert. Indiański tryb życia
najwyrazniej ci służy. Wyglądasz wyśmienicie.
Mam zwolnienie z gimnastyki na cały rok. Niezle dostałam w kość.
Oj tak potwierdził Scott, uśmiechając się pod wąsem. Juliana rzuciła mu piorunujące
spojrzenie. Scott komplikował tylko sytuację. Na szczęście Robert nie zrozumiał aluzji.
Sally mówiła, że droga w góry jest bardzo uciążliwa powiedział Robert.
Rzeczywiście zgodziła się Juliana i postanowiła zmienić temat, mając nadzieję, że
Scott się wreszcie odczepi. Jak się czują zabójcze kwiatki pani Potter?
Robert zaśmiał się serdecznie i powiedział:
. Nasza ulubiona dekoratorka dzwoniła kilka razy, żeby mi wyperswadować zasłony w
kolorze selera, ale byłem uparty. Taka kobieta gotowa ci wejść na głowę, jeśli jej nie
powstrzymasz. Zapewniła, że gabinet będzie gotowy za dwa tygodnie. Zamówiłem już
wizytówkę na drzwi. Po wakacyjnym próżnowaniu pewnie nie będzie ci się chciało wracać do
pracy.
Juliana miała ostatnio pełne ręce roboty poinformował go Scott, mrugnąwszy
znacząco do Juliany.
Wychodziła z siebie, widząc, że Scott robi jej na złość. Ze zdenerwowania ledwo skubała
stygnący stek. Robert zauważył jej brak apetytu.
Nie dziwię się, że jesteś szczupła, skoro jesz jak ptaszek. Jeśli się nie poprawisz zabiorę
cię do Beverly Hills i podtuczę jak świątecznego indyka ostrzegł Julianę, po czym zwrócił
się do syna: Wiejskie powietrze dobrze ci służy.
W rzeczy samej powiedział bez entuzjazmu Scott. Nie miał najmniejszej ochoty
wdawać się w rozmowy z ojcem. Juliana rozpaczliwie poszukiwała tematu, którym mogłaby
przerwać niewygodne milczenie. Widziała, że Robert stara się nawiązać kontakt ze Scottem,
ale ten świadomie tego unikał.
Miłość do koni odziedziczyłeś po matce ciągnął dalej Robert. Ja nigdy nie byłem
dobrym jezdzcem, chociaż Buffy robiła wszystko, by mnie przekonać. Za to żadne z moich
dzieci nie zainteresowało się medycyną. Zabawne, prawda?
Nic dziwnego zawołała z drugiego końca stołu Pat. Skoro sam nie interesowałeś się
swoimi dziećmi, jak możesz wymagać, by szły twoim śladem. O ile mi wiadomo, miłość do
medycyny nie jest dziedziczna.
Juliana musiała wziąć Roberta w obronę.
Pat, nie masz pojęcia ile poświęcenia wymaga zawód położnika. Nie znam lekarza,
który by narzekał nad nadmiar wolnego czasu.
Robert położył jej rękę na ramieniu.
Pat ma rację. Zasłużyłem sobie na to. Nie poświęcałem moim dzieciom zbyt wiele
uwagi. Pat, kochanie, nie zanudzajmy Juliany szczegółami z naszego życia.
Wiem, każdy powinien prać brudy we własnym domu, ale przecież Juliana jest prawie
członkiem naszej rodziny.
Robert serdecznie uścisnął Julianę.
Rzeczywiście, ostatnio miałaś sporo kontaktów z Austenami.
Jeszcze jak dodał Scott.
Przepraszam powiedziała Juliana, wstając z miejsca. Pomogę Sally w kuchni.
Doskonale wiedziała, że kiedyś będzie musiała z Robertem porozmawiać, a im prędzej
tym lepiej. Nie mogła dopuścić, by Scott albo Pat zrobili to za nią. Chauncey zajadała kolejną
porcję kukurydzy i z dumą prezentowała nowe autografy nabazgrane na białym niegdyś
gipsie.
Spytałam Manzanitę, jak mu z tobą poszło szepnęła konfidencjonalnie do Juliany
ale powiedział, żebym spytała ciebie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]