[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wróciły przeżycia, jak sądził, całkowicie pogrzeba-
ne w przeszłości.
To go przestraszyło i pierwszą naturalną reakcją
była ucieczka.
Nie planował tego. Popatrzył na Alex wymow-
nie.
Jak mogłem nie zapomnieć w takiej gorącej
chwili?
Ona przeżywała to podobnie. Czytał to z jej
rozszerzonych oczu.
SZCZZLIWE DNI NA KRECIE 95
Odkaszlnęła.
Cieszę się, że wróciłeś.
Znów skierował wzrok na tort. Ze świstem wciąg-
nął powietrze.
Kiedy Jason ma urodziny?
To pytanie zbiło ją z tropu. Zamrugała i prze-
łknęła ślinę.
Dzisiaj.
Nie chodzi mi o przyjęcie, tylko o datę uro-
dzin.
Dzisiaj.
Dzisiaj! Rocznica śmierci Stavrosa. Zbieg
okoliczności?
Kończy siedem lat, tak? Siedem świeczek
na torcie potwierdziłoby jego przypuszczenia.
Alex musiała poznać kogoś wkrótce po powrocie
do domu i mniej więcej w rok pózniej urodziła
dziecko.
Ale tu jest osiem świeczek. W takim razie nie
rozumiem.
Spojrzała na niego i skinęła głową. Wyraz jej
twarzy sprawił, że zamiast ulgi poczuł bolesny ucisk
wżołądku.
Popełniłam błąd. Powinnam była powiedzieć
ci wcześniej. Zawahała się. Przepraszam,
Nick... Jason jest twoim synem.
Zapadła cisza.
Trzasnęły siatkowe drzwi i w kuchni pojawił się
Jason.
Ciocia Tilly mówi, że czas na tort. Przyjrzał
96 TRISH MOREY
się im badawczo. Wszystko w porządku? Wy-
glądacie jakoś dziwnie...
Alex ocknęła się pierwsza. Wzięła głęboki od-
dech i wyprostowała się.
Wszystko w porządku. Tylko rozmawialiśmy.
Zaraz przyniosę tort.
Dobra. Jason pobiegł do drzwi. Hej, chło-
paki! krzyknął. Zaraz będzie tort!
Z ogródka dobiegły wiwaty.
Alex wolno podeszła do stołu, starając się trzy-
mać jak najdalej od Nicka.
Powiedz coś, błagała go w myślach. Powiedz
cokolwiek.
Kiedy szykowała ciasto, w twarzy Nicka nie
drgnął nawet jeden muskuł. Potem podszedł i wyjął
jej nóż z ręki.
Zostaw to mnie rzucił tonem, który wy-
kluczał sprzeciw. Niech i ja coś zrobię dla mojego
chłopca.
Pokroił ciasto i zaniósł do ogródka.
Alex podążyła za nim, zagryzając wargi. Nick,
jak na razie, zachowywał się uprzejmie. W tych
okolicznościach to już coś. Widziała jednak, że
czuje się głęboko zraniony, i modliła się, żeby nie
wybuchnął teraz. Poza tym czekała ją jeszcze roz-
mowa z Jasonem.
Wyszła za nim na zewnątrz. Na ich widok Tilly
uniosła pytająco brew. Nick postawił ciasto na stole
wśród ochów i achów zachwyconych chłopców
i rozejrzał się wokoło.
SZCZZLIWE DNI NA KRECIE 97
Zapalisz świeczki? zapytała Alex.
Dziękuję, chętnie odpowiedział grzecznie,
ale w oczach miał chłodne oskarżenie.
Tilly spojrzała na nią niespokojnie.
Wszystko w porządku?
Alex skinęła krótko i odwróciła wzrok, zanim
ktokolwiek mógł zauważyć, że do oczu napłynęły
jej łzy.
Nick zapalił świeczki i chłopcy zaśpiewali ,,Sto
lat . Alex zrobiła zdjęcie Jasonowi dmuchającemu
na świeczki.
A teraz odezwał się Nick, kiedy przebrzmia-
ły wiwaty wypowiedz życzenie.
Chłopiec zmarszczył brwi, popatrzył na Nicka,
obcego, który nagle znalazł się w centrum zaintere-
sowania i przeniósł wzrok na matkę.
Alex uśmiechnęła się przyzwalająco i chłopiec
trochę się odprężył. Na kilka sekund zacisnął mocno
powieki.
Otworzył oczy i krzyknął:
Wielki kawał tortu!
Nick pokroił ciasto na duże kawałki, co chłopcy
wyraznie docenili. Wkrótce zaczęli nadjeżdżać pierw-
si rodzice po swoich zmordowanych, objedzonych
i upapranych czekoladą synów.
Po półgodzinie zostali tylko we czworo. Alex
zabrała się do sprzątania. Czuła, że w Nicku narasta
furia, widziała napięcie w ciemnych oczach i, cho-
ciaż na razie jeszcze się hamował, wiedziała, że
w końcu musi dojść do wybuchu.
98 TRISH MOREY
Tilly też to wyczuwała. Kończyły już zmywanie,
Nick obserwował przez okno Jasona, kopiącego
nową piłkę.
Zajrzę do siebie powiedziała Tilly, wyciera-
jąc dłonie w kuchenny ręcznik. Może Jason po-
szedłby ze mną?
Nie! uciął Nick ostro.
Tilly cofnęła się.
Nie zamierzam go nigdzie wywiezć, jeżeli
tego się obawiasz. Niedługo wrócimy. Po prostu
mam wrażenie, że nie dokończyliście rozmowy.
Może byłoby lepiej najpierw załatwić tę sprawę.
Nick popatrzył na Alex. Czyżby obawiał się, że
ona spróbuje ukryć przed nim Jasona, teraz kiedy się
w końcu spotkali? Może zresztą, będąc na jego
miejscu, lękałaby się tego samego?
Jest tak, jak mówi Tilly. Daję ci słowo.
Mruknął coś o kilku minutach i wyszedł za-
grać z Jasonem. Obserwowała ich przez okno.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]