Indeks IndeksGraham Heather Gorączka nocy 02 Szmaragdowy aniołHeather MacAllister Jak się pozbyć Abby2. Graham Heather Sztuka miłościWinn Scotch Allison Jillian Westfield wyszła za mążJordan Penny Gorący temat (Upojny zapach lewkonii)Robert Katee Szczesliwa zamianaAllison_Heather_ _Romantyczne_oświadczynyWest Anne Gry namić™tnośÂ›ci i biznesuE.White Przypowiesci ChrystusaKoontz R. Dean Braciszek Odd
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • raju.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Prawdopodobnie odnaleziono ją w jej osobistych papierach.
    - Bardzo mi przykro - powiedziała automatycznie Hillary.
    - Tak... - Paul zamilkł na chwilę. - Wiem, że dziadek
    kochał babcię, ale... to nie była Chantal.
    - Chantal musiała być jego pierwszą miłością.
    - Tak - przytaknął. - Bardzo przeżył jej śmierć. Była jego
    muzą. Całe życie ciężko pracował, by zapewnić sławę  St.
    Etienne". Myślę, że chciał, by żałowała swego wyboru. Nasze
    dwa domy zawsze z sobą ostro rywalizowały. Trudno mówić
    o sympatii między obiema rodzinami.
    - Dlaczego więc  Dominique" pragnie doprowadzić do
    fuzji z  St. Etienne"?
    - Rodzina Dominique nigdy nie była akceptowana we
    francuskich wyższych sferach. Ich rynek zbytu leży przede
    wszystkim za granicą. Na przykład w tym kraju. Nowe
    pokolenie dyrektorów u  Dominique" to ludzie inteligentni i
    pozbawieni skrupułów. Przyznasz, że to niebezpieczna
    kombinacja. Proponowali mi kupno receptur. Nie mogłem
    sobie na to pozwolić. Zaproponowali mi więc fuzję, a ja na to
    też nie mogę przystać.
    Hillary zaczynała powoli rozumieć.
    - Tak więc teraz chcą cię wypchnąć z rynku.
    - W każdym razie będą próbowali - odparł Paul. Spojrzał
    na Hillary.
    - Mój dziadek był jedynym człowiekiem, który dał mi
    odczuć, że mu na mnie zależy, że mnie kocha. Mój własny
    ojciec zapomniał o moim istnieniu. - Twarz jego przybrała
    nagle twardy wyraz. - Czy wiesz, że kazał anulować swoje
    małżeństwo? Anulował je! Czy wiesz, co to dla mnie
    oznaczało?
    Hillary nie wiedziała, co odpowiedzieć.
    - W nowym życiu mojej matki nie było dla mnie miejsca -
    ciągnął dalej. - Za bardzo przypominałem jej czasy
    młodzieńczej nierozwagi. Dziadek był i jest dla mnie matką i
    ojcem. Teraz przyszła kolej na mnie, by się nim zaopiekować.
    Zrobię wszystko, by ochronić jego i przedsiębiorstwo, które
    stworzył.
    Hillary niezwykle starannie dobierała słów.
    - Ja to wszystko rozumiem; to, dlaczego chcesz być
    absolutnie lojalny wobec swego dziadka. Ale  Dominique"
    może urzeczywistnić moje wielkie marzenie. - Zciszyła nieco
    głos i niepewnie dodała: - Być może i nasze marzenia...
    Mogłabym pojechać do Francji...
    Po oczach Paula poznała, że użyła niewłaściwych słów.
    Czyżby jego uczucia do niej tak szybko się zmieniły?
    W miejsce wahania w jej głosie pojawiła się teraz złość.
    - Miałam nadzieję, że zapomnisz o rywalizacji, która
    mnie nie dotyczy, i ucieszysz się z mojego sukcesu.
    Paul zacisnął dłoń w pięść i uderzył nią w kolano.
    - Przecież wiesz, iż pragnę, byśmy pewnego dnia
    wspólnie dzielili nasze sprawy. Zarówno sukcesy, jak i
    niepowodzenia. Całe życie.
    - A co z twoim nazwiskiem, twoim krajem, twoją firmą,
    twoim stylem, twoimi kreacjami...?
    Paul złapał ją za ramiona wołając:
    - Hillary!
    Zacisnęła z całej siły powieki, by tylko nie patrzeć na
    niego.
    - Czy kiedykolwiek prosiłem cię, żebyś zrezygnowała ze
    swoich planów?
    Hillary otworzyła oczy.
    - Nie. Nigdy nie prosiłeś. Ty zakładałeś, że tak będzie.
    Czy nie dlatego właśnie chcesz, bym akurat teraz pojechała z
    tobą do Francji? Bym ujrzała potężną  St. Etienne" i
    zrozumiała, jak nieistotne w porównaniu z nią są moje własne
    pragnienia?
    Paul gwałtownie pobladł, puszczając jej ramiona.
    - Gratuluję, Paul. Rozegrałeś to po mistrzowsku.
    Wystarczyło jedynie zamieszać nieco w głowie tej małej
    Amerykance, aż będzie sama prosiła o możliwość współpracy
    z tobą - oznajmiła z goryczą.
    - Wydawało mi się, że coś dla siebie znaczymy -
    powiedział Paul cicho.
    Hillary zauważyła, jak starannie unika słowa  miłość".
    - Ja też tak myślałam.
    - A więc nie przyjmuj propozycji  Dominique".
    - A masz może lepszą?
    - Nie - wydusił z siebie cichym głosem. Hillary
    początkowo ogarnęło poczucie winy,
    po chwili jednak uznała, że Paul chce ją wykorzystać.
    %7łądał od niej, by zrezygnowała z życiowej szansy w zamian
    za mgliste obietnice wspólnego życia.
    - Jeśli podpiszę umowę z  Dominique", wniosę do
    naszego życia... moją własną tożsamość. To dla mnie
    niezwykle ważne. Płynęłyby z tego również wymierne
    korzyści. Są niezwykle hojni - powiedziała, siląc się na
    uśmiech.
    - Naprawdę wierzysz w to, że  Dominique" wylansuje
    perfumy, które opracowała żona ich największego
    konkurenta?
    Co za uparty człowiek, pomyślała Hillary.
    - %7łona? Czyżbym przeoczyła oświadczyny?
    Paul zmierzwił włosy palcami, po raz pierwszy
    doprowadzony do ostateczności.
    - Nie miałem zamiaru... no cóż, tak, miałem taką nadzieję,
    za jakiś czas... gdy zobaczysz mój dom... Do diabła, Hillary,
    jestem szefem podupadającej firmy. Nie mogę spełnić twoich
    marzeń. A ty chcesz, by  St. Etienne" wylansowała twoje
    perfumy i zrealizowała twoje marzenia. Wszystko, co mogę ci
    zaoferować, to moje serce. Czy to ci nie wystarczy?
    Poczuła się okropnie, jak zachłanny oportunista,
    poświęcający miłość dla kariery. Nie, nie miłość. Oboje
    unikali przecież tego słowa.
    - Paul - jęknęła, chwytając go za ramię.
    Nie pocałował jej, mimo że tak bardzo tego pragnęła.
    - Zapomnij o tym wszystkim. Jedz ze mną do Francji -
    poprosił.
    - Nie! - zawołała odsuwając się. Uniosła dumnie głowę. -
    Niczego nie chcesz zrozumieć!
    - To ty nie masz pojęcia o tym, czym jest  St. Etienne",
    inaczej nie wahałabyś się jechać ze mną. - Mówił ostrym,
    podniesionym głosem. - Twój sklepik jest mniejszy od
    najmniejszego butiku  St. Etienne". Zacznij wreszcie myśleć
    innymi kategoriami, Hillary. Wydawało mi się, że tu, w
    Teksasie, wszyscy tak czynią.
    Im większy człowiek, tym twardszy upadek, pomyślała
    Hillary. Postanowiła uzmysłowić mu raz jeszcze korzyści [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •