Indeks IndeksYates Maisey Ślubuję ci miłośćGR989. Sullivan Maxine Smak dawnych pieszczotBradford Taylor Barbara Trzy tygodnie w ParyśźuDiana Palmer Hutton & Co 04 The Texas RangerApress.The.Definitive.GuFriesner, Esther Chicks 03 Chicks 'N Chained MalesMorgan_Rafaello_ _Daleko,_daleko_od_Rzymucyfprz 14james L. Halperin The First ImmortalL
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anusiekx91.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    nie, pomyślała. Wiedziała jednak, że musi mu to powiedzieć. Nie mogła już dłużej żyć w
    lęku, że nie można jej kochać, w lęku przed tym, co by się stało, gdyby mocno zaan-
    gażowała się w związek.
    Gage zapytał ją kiedyś, czy mu ufa. Powiedziała, że tak, ale kłamała. Nie ufała mu.
    Gdyby mu zaufała, to nigdy nie próbowałaby od niego uciekać.
    R
    L
    T
    Bo do tego się wszystko sprowadzało - uciekała. Uciekała, odkąd skończyła sie-
    demnaście lat.
    Już dłużej nie chciała tego robić.
    Tego ranka Gage pojawił się w biurze o piątej. Nie mógł spać. Bez Lily jego łóżko
    było puste.
    Porzuciła go. Kobiety nigdy go nie porzucały. To on zawsze pierwszy kończył
    związki, ale tym razem ona to zrobiła. Chciał ją odzyskać, ale nie miał pojęcia, co mógł-
    by z nią zrobić. Czuł frustrację. Pragnął czegoś, czego nie mógł mieć, chciał dać jej rze-
    czy, których nie potrafił dać.
    Nie po raz pierwszy tak się czuł. Jego rodzice nie chcieli go nawet wtedy, kiedy
    odnosił sukcesy, dlaczego więc Lily miałaby go zechcieć? Pozwolił jej odejść, bo w głębi
    serca zawsze był przekonany, że nikt nie może go pokochać. Dlatego właśnie stał się
    człowiekiem, który nie potrzebował miłości. Gdy Lily odeszła, powtarzał sobie, że tak
    jest najlepiej, ale przez cały czas toczył ze sobą wewnętrzną walkę. Miał ochotę zaryzy-
    kować i bez reszty oddać się uczuciom, które Lily w nim wzbudzała, uczuciom, których
    istnienia wcześniej nawet nie podejrzewał.
    Zawsze to on był za wszystko odpowiedzialny. Gdy Maddy go potrzebowała, był
    przy niej. Teraz po raz pierwszy w życiu znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Nie należał
    do mężczyzn, którzy przyznają się do tego, że potrzebują obecności drugiej osoby - ale
    potrzebował Lily i nie wiedział, co zrobić, by ją odzyskać.
    Rozejrzał się po gabinecie. Zawsze uważał, że to miejsce jest jego największym
    osiągnięciem w życiu, ale teraz to zupełnie nic dla niego nie znaczyło. Chętnie oddałby
    wszystkie sukcesy, gdyby w zamian mógł dostać Lily.
    Wrócił myślą do lat, które spędził, wychowując Maddy. Były pełne stresów, wy-
    czerpujące i czasami ciężar odpowiedzialności za siostrę przerastał dwu-
    dziestopięciolatka, ale czuł wówczas spełnienie, którego od tamtej pory więcej nie za-
    znał.
    Było coś, co mógł uczynić, choć zawsze obiecywał sobie, że nigdy tego nie zrobi -
    od chwili, gdy jako pięciolatek powiedział matce, że ją kocha, a ona odpowiedziała mu
    R
    L
    T
    pustym spojrzeniem i kamienną twarzą. Mógł powiedzieć to Lily. Mógł rzucić na szalę
    wszystko: swoje serce i dumę. Po co mu one były, skoro nie mógł jej mieć?
    Odetchnął ciężko i wstał. W tej samej chwili drzwi gabinetu otworzyły się i do
    środka weszła Lily, z włosami gładko zaczesanymi i w grzecznym kostiumie. Zamknęła
    drzwi i powiedziała cicho:
    - Gage.
    Przypomniał sobie, jak zobaczył ją po raz pierwszy, gdy przyszła na rozmowę o
    pracę. Była wówczas pewna siebie i mówiła równym głosem. Teraz głos wyraznie jej
    drżał. Słychać w nim było prawdziwe emocje.
    - Nie spodziewałem się ciebie tak wcześnie.
    - Nie mogłam spać.
    - Ja też nie mogłem spać.
    Ich spojrzenia spotkały się. Wiedział, że oboje nie potrafili zasnąć z tego samego
    powodu.
    - Pomyślałam, że... Gage muszę ci to powiedzieć. Wcześniej wydawało mi się, że
    jestem silna, bo nikogo nie potrzebuję. Nie chciałam być taka jak moja matka, która
    przez cały czas potrzebowała innych. Dlatego unikałam związków. A potem spotkałam
    ciebie i pomyślałam, że mogę zaryzykować, bo interesuje cię tylko przelotny romans i
    nie będziesz domagał się ode mnie niczego więcej.
    Wzięła drżący oddech i mówiła dalej:
    - Ale ty to zrobiłeś, Gage. Chciałeś ode mnie wszystkiego. Chciałeś rzeczy, które
    były dla mnie trudne. Nie pozwoliłeś mi się ukryć.
    Sięgnęła ręką do węzła włosów, ściągnęła spinkę i włosy rozsypały się na ramio-
    nach.
    - Ale ja i tak próbowałam się schować. Nie chciałam się przed tobą odkryć... przed
    tobą ani przed nikim innym.
    Rozpięła górny guzik bluzki, a potem kolejne i bluzka opadła na podłogę. Lily
    drżącymi rękami zdjęła biustonosz, zsunęła spódnicę i została tylko w malutkich majt-
    kach i jaskrawoniebieskich butach.
    R
    L
    T
    - Wizerunek jest ważny - mówiła dalej, ściągając majtki i buty. - Zawsze mówiłam,
    że wizerunek jest częścią mojej pracy, ale usiłowałam się za nim ukryć. Dopóki miałam
    to wszystko - wskazała na ubrania porozrzucane na podłodze - potrafiłam grać swoją ro-
    lę. Mogłam udawać, że jestem pewna siebie i mam wszystko pod kontrolą. Ale to nie-
    prawda. Po prostu się bałam. - Roześmiała się. - Nadal się boję, ale nie będę się dłużej
    przed tobą chować. Jestem zwykłą Lily Ford. Nie urodziłam się w bogatej rodzinie. Pra-
    cowałam na wszystko, co mam, i boję się zakochać. Boję się ciebie kochać, bo boję się,
    że nie jestem wystarczająco dobra.
    Patrzył na Lily z głośno dudniącym sercem. W końcu przeszedł przez gabinet i
    wziął ją w ramiona. Była miękka i ciepła.
    - Niczego ci nie brakuje, Lily. Nigdy w to nie wątp. - Przygładził jej włosy i wsu-
    nął w nie palce. - Kocham cię. Kocham cię w kostiumie, gdy stajesz naprzeciw całego
    świata, i gdy płaczesz. Kocham w tobie wszystko, każdą twoją część. To jesteś cała ty.
    Poczuł, że ramiona jej drżą.
    - Kochasz mnie?
    - Tak, Lily, kocham cię. Bałem się tak samo jak ty. Chyba kochałem cię już od
    bardzo dawna, ale nie miałem pojęcia, co z tym zrobić. Bałem się, że nie jestem dla cie-
    bie wystarczająco dobry i że nie będę potrafił obdarować cię tym, na co zasługujesz. %7łe
    nie będę potrafił dać tego naszym dzieciom. Bałem się, że jestem taki jak moi rodzice,
    dla których rzeczy były zawsze ważniejsze od ludzi. Ale teraz gotów jestem oddać
    wszystko, gdybym za to mógł dostać ciebie.
    - Ja też - powiedziała głosem stłumionym przez łzy. - Nic nie ma znaczenia, jeśli
    nie mogę dzielić tego z tobą.
    - Nie musisz wyrzekać się dla mnie niczego, Lily. Kocham twoje ambicje, twój
    dowcip, twoje poczucie humoru. Nigdy nie prosiłbym cię, żebyś stała się kimś innym.
    Chcę kobiety, którą jesteś.
    - Ja też nie chciałabym cię zmieniać.
    - Praca nie jest już całym moim życiem - powiedział Gage, patrząc na jej piękną,
    zalaną łzami twarz. - Ty jesteś moim życiem. Nasze dzieci będą moim życiem. Gdy po-
    wiedziałaś, że to już koniec, byłem pewien, że chcesz mi powiedzieć, że jesteś w ciąży.
    R
    L
    T
    Przestraszyłem się, bo nie wiedziałem, czy byłbym dobrym ojcem. Nie wiem, czy potra-
    fiłbym kochać dziecko tak jak należy. Nie wiem, czy to dziecko mogłoby pokochać
    mnie. Ale wiem, że jeśli miałbym mieć dziecko, to chciałbym, żeby to było nasze dziec-
    ko.
    - Gage. - Lily przyłożyła dłoń do jego policzka. - Nasze dzieci będą cię kochać. Ja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •