Indeks IndeksCourths Mahler Jadwiga Tajemnicza miłość Marleny (Tajemnica siostry Marleny)Dynastia z Bostonu 05 Miłość jak ogień McCauley BarbaraBaxter Mary Lynn Prezent dla Joni Gwiazdka miłościCraven Sara Wakacyjna miłość Wieża mrokówChristopher Moore Wyspa Wypacykowanej Kapłanki Miłości495. Iding Laura Miłość to za małoCartland Barbara Miłość w hotelu Ritz131. Wilkins Gina Miłość czy zauroczenieAgata Christie Detektywi w służbie miłościCartland Barbara Drogowskaz ku miłości
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anusiekx91.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    związywał jej nadgarstki szalem i razem wchodzili do krainy rozkoszy, jakich nigdy wcześniej nie było jej dane
    zaznać.
    Nie zbliżyło ich to do siebie ani trochę. W ciągu dnia Alex sporo pracował, ona chodziła na plażę.
    Czasami miała wrażenie, że mieszka z obcą osobą.
    Zamknęła oczy, kiedy samolot, lekko drżąc, dotknął płyty lotniska w Nowym Jorku. Była pewna, że z
    minionego tygodnia zapamięta tylko upojne noce. Dłonie przywiązane do słupków łóżka. Szeroko rozstawione
    kolana, gdy chwytając ją za biodra, wchodził głęboko. Duszny zapach świec rzucających migoczące cienie na
    suficie. Jego szepty i jej krzyki.
    Otworzyła oczy i spojrzała za okno. Przywitało ją zasnute chmurami popołudniowe niebo i szczyty wie-
    żowców skąpane we mgle.
    - Uwielbiam powroty - powiedziała tonem, który na upartego można było wziąć za przejaw entuzjazmu.
    Wstała z fotela i przeciągnęła się, zbierając swoje rzeczy.
    - Jak zwykle pełna energii - rzucił Alex, przypatrując jej się uważnie.
    - Jak zwykle.
    Dziwne. Czuła się, jakby rozmawiała z kimś obcym, a nie z mężczyzną, z którym od jakiegoś czasu
    dzieliła łóżko i mnóstwo intymnych wspomnień. Był jej kochankiem. Jedynym jak do tej pory. Namiętnym i
    tryskającym pomysłami. Kiedy jednak patrzyła na niego siedzącego naprzeciw, do bólu oficjalnego i wbitego w
    garnitur, wydawał jej się nieskończenie nudny i mało atrakcyjny.
    Ta niespójność wywoływała w niej największe emocje. To one sprawiały, że z niecierpliwością wycze-
    kiwała kolejnej nocy.
    Telefon piknął dwa razy. Nowa wiadomość.
    - Muszę zajrzeć do sklepu. Podrzucisz mnie po drodze?
    - Coś ważnego?
    - Menedżer chce, żebym przejrzała dokumenty. Chyba nic poważnego, ale lepiej się upewnić.
    - Nie ma sprawy. W końcu to także moja firma.
    Zatem jednak mieli ze sobą coś wspólnego. Interesy. Niewiele to, ale zawsze coś, ucieszyła się.
    Sklep Lena's Lollies przywodził na myśl radosne czasy dzieciństwa. Kolorowa markiza chroniła
    witryny przed słońcem. Wnętrze urządzone było w żywych barwach z przewagą różu. Przestrzeń podzielono na
    krainy słodyczy, każda urządzona w charakterystycznym stylu. W Cukierkowym Lesie znajdowały się
    wszelkiego rodzaju landrynki, miętówki i żelki, wyłożone w dużych koszach, ale także zwisające z drzew
    stanowiących dekorację. Królestwo Czekolady kryło w sobie rzezby wykonane z białej i czarnej czekolady,
    zmieniane o każdej porze roku. Czekoladę można było kupić na wagę, były batoniki czekoladowe, wiele
    wariantów czekolady do smarowania pieczywa i czekoladki z nadzieniem w tylu rodzajach, że nie sposób było
    policzyć.
    L R
    T
    Alex jeszcze nigdy nie był w żadnym ze sklepów Leny. Baśniowy wystrój poprawił mu humor na tyle,
    że przestał się krzywić na myśl o takiej ilości cukru zgromadzonej w jednym miejscu. Według niego cukier
    uzależniał, więc z zasady był podejrzany. Jednak było to uzależnienie nieporównywalnie łagodniejsze w
    skutkach niż te, które znał. Lena od razu skierowała się do biura, a on został, zastanawiając się, co obejrzeć
    najpierw. Czekolady, cukierki, lizaki czy może galaretki owocowe?
    - Witamy w Lena's Lollies. Czy mogę w czymś pomóc? Szuka pan prezentu?
    Przed nim stała dziewczyna, może szesnastoletnia, ubrana w kolorowy uniform i trzymająca w ręku
    dużego czerwonego lizaka.
    - Nie - odpowiedział krótko.
    Wyglądała na rozczarowaną. Alex właściwie nie jadał słodyczy, z wyjątkiem tych, które dawniej zosta-
    wiała mu Lena. Znajdował je na biurku, dyskretnie ukryte pod dokumentami albo w kieszeni marynarki. Nie
    były złe, ale robił to, żeby nie czuła się urażona. Teraz, kiedy była jego żoną, przestał się nad tym zastanawiać i
    pewien był, że bez przerwy ranił jej uczucia.
    - Może jednak się skuszę... - zmienił zdanie, wywołując uśmiech na twarzy ekspedientki. - Czy macie
    czerwone żelki?
    - Oczywiście, mnóstwo! Cynamonowe czy owocowe?
    - Owocowe. - Dziewczyna zaprowadziła go krętą ścieżką do regału i pomogła wybrać cukierki. Wi-
    śniowe. Te najbardziej przypominały mu Lenę i jej czerwone usta pomalowane szminką, gdy po raz pierwszy ją
    pocałował. W podobnym kolorze było także jej bikini. Miała je na sobie, gdy po raz pierwszy się kochali. Dwie
    szmatki ledwo przykrywające wszystkie jej wdzięki.
    Zatopiony we wspomnieniach nie zauważył nadejścia żony.
    - Nie nudziłeś się?
    - To byłoby niemożliwe. - Ponownie rozejrzał się po wnętrzu sklepu.
    Wyglądał jak dziecko, które po raz pierwszy zobaczyło wesołe miasteczko.
    - Mam to samo. Kiedy tu wchodzę, chcę zostać jak najdłużej. Ale mój najukochańszy sklep jest w
    Paryżu. Mamy tam nawet piekarnię. Powinieneś zobaczyć te wszystkie makaroniki wykładane codziennie na
    tace, świeżutkie i pachnące - rozmarzyła się.
    Zazdrościł jej tej pasji, z jaką mówiła o swoich sklepach. On nigdy tak nie reagował, chociaż też lubił
    to, co robił. Na co dzień musiał trzymać swoje namiętności na łańcuchu. Chyba że spotykał się z Leną w łóżku.
    Wtedy to ją  zakuwał w łańcuchy", aby swoimi dłońmi i językiem nie mogła wypuścić bestii na wolność. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •